Kompletnie nie rozumiem, co miał na myśli Łukasz Warzecha tak podkreślając w swoim wpisie kwestię świeckości pogrzebu Wisławy Szymborskiej:
Szymborska miała, rzecz jasna, pełne prawo takiej właśnie ceremonii sobie zażyczyć. Ja natomiast mam pełne prawo uznać, że jest to rodzaj bardzo jednoznacznej demonstracji światopoglądowej zza grobu – zwłaszcza w kraju, gdzie katolicki pogrzeb mogły mieć nawet takie postaci lewicy jak ś.p. Jerzy Szmajdziński.
Podkreślam raz jeszcze: nie piszę tego, żeby Szymborską potępiać. To były jej wybory i miała do nich pełne prawo. Piszę to dlatego, żeby pokazać, że były to wybory definiujące ją bardzo jednoznacznie w sensie politycznym i światopoglądowym, a to z kolei sprawia, że wszelkie próby ustanowienia jej jako jednego z oberautorytetów są fałszywe.
W ciągu ostatnich 20 lat odbyło się już sporo pogrzebów różnych "zasłużonych". I często chowano w asyście księży i z katolickim ceremoniałem osoby całkowicie się od katolicyzmu odcinające. Ba , nawet takie, które pewnie nigdy nie przekroczyły progu jakiejkolwiek – nie tylko katolickiej – świątyni. A to wszystko w sytuacji, gdy tzw. "zwykłym ludziom" księża są w stanie odmówić posługi np. dlatego, że nie przyjęli ich "po kolędzie".
Obserwując tego typu cyrki (inaczej tego nie mogę nazwać) nad trumnami zmarłych często nie kryjących się z ateizmem, zawsze zastanawiałem się: 1. Dlaczego Kościół w tym bierze udział, łamiąc własne zasady; 2. Czy chowani zmarli faktycznie nagle chcieli zostać katolikami?
Dlatego akurat słysząc o decyzji pani Szymborskiej nabrałem do niej szacunku – bo o to pozostała wierna swoim poglądom do końca. Rzecz jasna, podkreślony w Jej ostatniej woli sposób pochówku jest pewną demonstracją światopoglądową, ale o czym niby mają świadczyć np. katolickie pogrzeby ateistów lub/i komunistycznych działaczy? Wolę demonstrację światopoglądową, od demonstracji hipokryzji.
Z cytowanego przeze mnie tekstu Warzechy można również wywnioskować, że fakt braku katolickiego pogrzebu wyklucza Szymborską z grona autorytetów. Owszem, zmarłej poetce można wiele zarzucić (co zresztą Warzecha robi w swoim wpisie), ale akurat ta jej decyzja, jak już wspomniałem, raczej przysparza Szymborskiej szacunku.
Poetka żyła pewnymi ideałami i najwyraźniej była konsekwentna. Jej przekonania nie były moimi, ale najwyraźniej Szymborska pozostawał im wierna, nie ocierała się o hipokryzję. W Polsce żyć i umrzeć bez hipokryzji to dostatecznie duże osiągnięcie.
Inne tematy w dziale Polityka