Jeszcze nie opadł polityczny kurz po obchodach setnej rocznicy odzyskania przez Rzeczpospolitą niepodległości, lecz już można wyciągnąć poszczególne wnioski dotyczące obecnego stanu i przyszłości poszczególnych ugrupowań. W szczególności tych, z którymi jestem utożsamiany czy przypisywany przez innych, nawet bez własnej woli. Rok 2018 potwierdza, że główny organizator Marszu Niepodległości czyli Ruch Narodowy z XXI w. nigdy nie dorośnie.
Piszę to pomimo sukcesów, za jakie uznaję cykliczne organizowanie marszów oraz zjednoczenie wokół tego wydarzenia wielu środowisk patriotycznych, które oddolnie przygotowują największą manifestację polskości w stolicy RP. Ruch Narodowy jest jak dziecko występujące na imprezie rodzinnej. Wprawdzie ładnie wyrecytuje wierszyk, lecz brawa od cioć i wujków dostaje za samą inicjatywę, a niekoniecznie za umiejętności aktorskie. Część uczestników Marszu Niepodległości pochwala zatem ideę wspólnego świętowania oraz przywiązania do wartości patriotycznych w dniu 11 listopada, choć nie musi się politycznie utożsamiać z organizatorami tego wydarzenia.
Co ciekawe, środowiska odpowiedzialne za przeprowadzenie marszu miały być w tym roku ograne przez ,,starszych wujków i ciocie”, poczynając od prezydent Miasta Stołecznego Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz zakazującej przejścia Marszu Niepodległości, a kończąc na Prawie i Sprawiedliwości. W tamtym tygodniu fora i profile internetowe opcji nacjonalistycznej grzmiały, że premier i prezydent RP przejmują inicjatywę organizacji tego wydarzenia we współpracy ze zdrajcami polskości z ,,Peło". Później miało dojść do porozumienia obecnej władzy wykonawczej ze stroną narodową, co miało być postrzegane jako sukces tej drugiej. Ostatecznie w Warszawie swój patriotyzm celebrowało rekordowe 250 tys. obywateli, a Ruch Narodowy jest przerażony możliwością przejęcia swojej najbardziej udanej inicjatywy przez rząd RP.
Wprawdzie Marsz Niepodległości zyskiwał na popularności w latach politycznego odwrotu Prawa i Sprawiedliwości oraz gdy Platforma Obywatelska nie potrafiła lub nie chciała celebrować świąt państwowych, lecz czy obecnie Ruch Narodowy jest w stanie zarządzać tym przedsięwzięciem? Nie mówię tutaj tylko o problemach natury czysto organizacyjnej, ale i o aspekcie PR-owym, Gdy w 2017 r. współorganizowałem spacer po Starym Cmentarzu w Łodzi, podczas którego Łodzianin Roku 2016 wskazywał nagrobki polskich bohaterów spoczywających na części katolickiej, ewangelickiej i żydowskiej, to organizatorzy Marszu Niepodległości bronili tezy o konieczności utrzymania w Polsce homogeniczności etnicznej. W tym roku chwalili się udziałem w przemarszu przez Warszawę członków Forza Nuova, czyli ugrupowania jawnie neofaszystowskiego. Jest to nie tylko sprzeczne z walką naszych przodków, ale i doraźnym interesem wizerunkowym Rzeczpospolitej. Co więcej, członkowie Ruchu Narodowego, których wprowadził do Sejmu RP Paweł Kukiz, w 2015 pozapraszali do gmachu parlamentu wspomnianych zagranicznych kolegów. Jak ładnie jest się pochwalić nieswoim sukcesem. Jakie to małostkowe i niedojrzałe, ukazujące kompleksy pseudoliderów. Chociaż to dobrze, że poseł Winnicki ma kolegów…
Nie da się zatem ukryć, że obecny Ruch Narodowy jest organizacją ogólnie niedojrzałą, z wyraźnymi ograniczeniami strukturalnymi. Starzy endecy udzielali się politycznie jako odpowiedzialni mężowie, którzy już coś osiągnęli w swoim życiu zawodowym i to chcieli wykorzystać dla dobra interesu narodowego. Ich ideowi następcy potrafią chodzić tylko jednego dnia w roku, dalej raczkując na polskiej scenie politycznej.
Inne tematy w dziale Polityka