Bardzo długo zbierałem się do napisania tego tekstu oraz zebrania wszystkich nieuporządkowanych myśli czy też przemyśleń, na temat tego co się obecnie dzieje w polityce wewnętrznej oraz światowej, w tym w sferze postaw i wartości. Jednakże należy stawić czoła prawdzie, a także być w porządku sam ze sobą, tak aby nie mówić później sam do siebie, że coś przemilczałem, że na coś nie zwróciłem uwagi, gdy był na to odpowiedni czas. Wszyscy coś mówią, wszyscy coś starają się zrobić w nurcie konserwatywnym, nawet tęczowy Rafał, szukający poparcia w następnych wyborach prezydenckich czy kierownik Tusk, próbujący jakoś zarządzać burdelem, który sam stworzył. Tylko czy ja muszę się z tym utożsamiać? Czy muszę się utożsamiać z MAGA czy też MEGA, będącymi mega klapami i wypaczeniami politycznymi? Otóż nie.
Patrząc tylko teoretycznie to wydaje się, że konserwatyści trzymają się przede wszystkim formy, pomimo że niekiedy jest ona nieefektywna. Tylko czy aby na pewno tak jest, skoro jakoś ewolucyjnie część zasad przetrwało, wytrzymało próbę czasu. Z kolei Nassim Nicholas Taleb podkreśla, że jeżeli coś działa i nie jest kruche, to nie musi być do końca sensowne. Przecież Periander z Koryntu powiedział: ,,Używaj starych praw, ale świeżego jedzenia”. Jednak czy myślenie o tym, że następuje wielka konserwatywna zmiana w systemach politycznych świata Zachodu ma jakikolwiek sens? Czy po ostatnich wydarzeniach, aktywnościach oraz deklaracjach władz USA w ogóle możemy mówić o czymś takim jak świat Zachodu czy też o wspólnych wartościach, jednak jest to temat na osobne rozważania.
Czy ja mam się tłumaczyć z zachowań decydentów czy też środowisk politycznych, utożsamianych z konserwatyzmem, choć nie mam z nimi nic wspólnego? Czy mam podzielać ideę restauracji słusznie rozumianej męskości, wygłaszaną przez wiceprezydenta USA JD Vance’a, który mówi o wspólnym wychodzeniu na piwo, jednak nic nie wspomina o tym że mężczyzna powinien przeciwstawić się niesprawiedliwości oraz krzywdzeniu bezbronnych, czyli np. cywilów na Ukrainie? Czy powinienem się cieszyć, że administracja największego jeszcze mocarstwa w relacjach z Bukaresztem, istotnym dla wschodniej franki NATO, sojuszu wojskowego stabilizującego pozycję Waszyngtonu przez ponad pół wieku, z którego Biały Dom mógł swobodnie korzystać i który dawał sojusznikom USA wiarę w sens w utrwalanie wieloaspektowych relacji transatlantyckich, obecnie skupia się na wydostaniu z więzienia dwóch debilnych braci, oskarżanych o handel kobietami. Ekipa Donalda Trumpa patrzyła na marketingowe korzyści, jakie będą przyświecały dalszej, nieskrępowanej i szkodliwej medialnej działalności braci Tate aniżeli temu, czy należałoby angażować autorytet Waszyngtonu w ratowaniu takich nieciekawych person. Nie muszę mieć też słabych tatuaży prawackich, takich jak były prezenter i sekretarz obrony Pete Hegseth.
Poza tym, patrząc na aspekty wewnątrz polskie, widać że nie ma takiego aksjologicznego buntu, bycia w ideologicznej opozycji wobec płynnej, choć szkodliwej politycznej mazi koalicji 13 grudnia. Może jednak trzeba utrzymywać, że jest się specyficznym, nietuzinkowym obserwatorem, walcząc o możliwości takiego zachowania, sposobu kształtowania relacji z innymi, w tym postrzegania tego toksycznego życia politycznego, trzymając się jednak swoich wartości oraz ponosząc za to odpowiedzialność, co pozwoli w przyszłości na krytykę oportunistów, którzy obecnie uwierzyli lub chcieli się podczepić pod jakąś dziwną falę konserwatyzmu.
Należy tutaj przypomnieć - ,,Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie”. A jeżeli ktoś nie może się odnaleźć w ewangelii według św. Mateusza, to można tutaj zacytować nieśmiertelnego Kazika: ,,Idę tam gdzie idę, nie idę gdzie nie idę”…
Inne tematy w dziale Polityka