Wybory prezydenckie w 2025 roku mają być kluczowe dla dwóch największych partii politycznych, których spór niemalże całkowicie zajmuje polski dyskurs publiczny oraz scenę polityczną od 2005 roku, generując przekonanie że zwyczajny wyborca nie ma żadnej alternatywy, tylko zapisać się do któreś ze stron, nawet jeżeli miałby być to tylko moment wrzucania kartki do urny wyborczej. Skoro wybór głowy państwa ma być tak ważny, to główne siły nadal są niepewne co do losów swoich kandydatów, którzy według sondaży powinni się spotkać w II turze wyborów. Jednak to nie nastąpi, a my będziemy mogli patrzeć jak Karol Nawrocki oraz Rafał Trzaskowski objeżdżają całą Polskę, uśmiechają się do ludzi i kamer, a my będziemy czekać, aż coś niesamowitego nam przedstawią
Oczywiście nie zamierzam nie doceniać innych polityków i polityczek, którzy zamierzają startować w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, jednak tylko odnośnie do kandydatów Koalicji Obywatelskiej czy Prawa i Sprawiedliwości pojawia się magiczne słowo -,,podmianka”. O ile prezydent Warszawy wygrał prawybory w KO i już od nieudanego dla niego roku 2020 miał być namaszczany na przyszłego prezydenta tzw. liberalnej Polski, to szef IPNu jakoś był najlepszy w stawce potencjalnych kandydatów popieranych przez PiS, pomimo że jest spoza struktur, a o urząd prezydenta chcieli się ubiegać poważni gracze partyjni.
W przypadku Trzaskowskiego, słowo ,,podmianka” pojawia się za każdym razem, gdy popełni jakąś gafę, ktoś go złapie na błędzie czy manipulacji lub jakaś mądra głowa z mediów uroczyście powie, ze według badań/sondaży Rafał traci poparcie społeczne. Co ciekawe, kiedy OGB Pro opublikowała sondaż, który pokazuje że w II turze wyborów na Karola Nawrockiego ma zagłosować 50,6% Polaków, to Gazeta Wyborcza wypuszcza jakieś plotki, że jako Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej miał korzystać z apartamentu w tej instytucji w imię … niedookreślonych potrzeb osobistych. W mediach społecznościowych pojawiają się doniesienia, że do Jarosława Kaczyńskiego chodzą główni politycy PiSu aby dokonać ,,podmianki”, tylko że nie przedstawiają jeszcze alternatywy.
Tylko że w obu przypadkach się to nie stanie z jednego, prostego powodu. Taki drastyczny ruch nie będzie się opłacał. Nie da się ukryć, ze obie główne siły polityczne na prekampanię/kampanię swoich kandydatów przeznaczają wszystkie dostępne zasoby, przy czym Rafał Trzaskowski korzysta z ,,zaproszeń” zaprzyjaźnionych samorządowców, może liczyć na ich wsparcie podczas zbierania podpisów za swoją kandydaturą, nie mówiąc już o aparacie rządowym i samorządowym, który zaraz zostanie włączony na wyższy bieg, żeby pomagać prezydentowi Warszawy (choć głupota lub nieróbstwo części przyjaciół zasiadających w stołkach ministerialnych może raczej przeszkodzić kandydatowi Koalicji Obywatelskiej w osiągnięciu zamierzonych celów). Z kolei Prawo i Sprawiedliwość, korzystające ze zbiórek od swoich wyborców, czekające na przelew z Ministerstwa Finansów po decyzji Państwowej Komisji Wyborczej nie ma czym szastać, będąc największą partią opozycyjną.
Oczywiście oprócz partii, wspominani panowie rywalizujący o fotel prezydenta RP mogą liczyć na pośrednie czy bezpośrednie wspieranie i aktywność samych liderów partyjnych. Gdy trzeba było, prezes Kaczyński założył konto na platformie X, punktując nieudolne poczynania Platformy, Tuska i innych przeciwników politycznych. Z kolei premier uśmiechniętej Polski wstaje rano w poniedziałek i niemalże pierwsze co robi, to kolportuje jakieś plotki na temat Karola Nawrockiego autorstwa Gazety Wyborczej, która swoim poziomem przebiła Pudelka, Kozaczka czy też inne, poczytne serwisy o dziwnych treściach. Wcześniej ,,Słońce Peru” również aktywnie uczestniczył w atakach na prezesa IPNu, czy to w wystąpieniach medialnych czy w swojej aktywności na mediach społecznościowych, w przerwie między stanowieniem w Polsce prawa, zamieszczając odpowiedni post na Fejsie czy X.
Dlatego też jeżeli ktoś liczy na podmiankę kandydatów w dwóch głównych siłach, to tak naprawdę chce chyba ostatecznego starcia dwóch głównych Behemotów, filarów polskiej sceny politycznej, po czym już nic w III RP nie byłoby takie same. Może niektórzy liczyliby, że to rozwiąże toczący się spór polsko-polski, przy czym życie publiczne nie lubi próżni.
Inne tematy w dziale Polityka