Michał Rulski Michał Rulski
228
BLOG

Ostracyzm środowiska dziennikarskiego wobec śmieszka Stanowskiego

Michał Rulski Michał Rulski Polityka Obserwuj notkę 5
Stało się to, o czym plotkowano od dłuższego czasu. Krzysztof Dżej (J. Jakub) Stanowski ogłosił, że będzie ubiegał się o najważniejszy urząd w polskim państwie według Konstytucji RP (oczywiście znawcy polityki rzucą hasło, że Naczelnik z Nowogrodzkiej czy Kierownik z KPRM byli lub są ważniejsi). Sprawa wydaje się dość prosta, gdyż dziennikarz, pisarz i przedsiębiorca chce skorzystać ze swojego biernego prawa wyborczego. Jednak podniósł się wielki larum na tzw. opiniotwórczych salonach, że styl i zapowiedzi Stanowskiego, mówiący wprost że jego kandydatura jest dla beki i jest to projekt medialny, jest czymś niedopuszczalnym, obraża czy też podważa obecny system polityczny. Tylko kto tak naprawdę robi sobie ,,podśmiechujki” z wyborców i z demokracji?

Nie da się ukryć, że kandydatura ,,Stana” jest ewidentną emanacją postpolityki (czy też raczej pop-polityki), gdzie nie liczą się kompetencje, idee polityczne, wartości stojące za politykiem, lecz tylko jego rozpoznawalność, wizerunek oraz umiejętność tworzenia przekazu, często dość płytkiego i nie wnoszącego nic ciekawego do dyskursu publicznego. Jednak w ten sposób funkcjonuje większość klasy politycznej w rozwiniętych demokracjach, a do uprawiania polityki garną się ludzie mediów, sportu czy też artyści, którzy próbują wmówić wyborcom, że poruszeni losem kraju, narodu czy grupy społecznej mają do spełnienia jakąś misję i dlatego startują. Sami liderzy partyjni bardzo chętnie wciągają takie osoby na listy wyborcze, bo to oznacza dodatkowe głosy fanów takich politycznych celebrytów.

Wracając do Stanowskiego, to patrząc na wpisy m.in. pani redaktor Dominiki Długosz (którą pozdrawiam i jedyne co mnie u niej denerwuje, to nerwowe wycieranie stołów przy których siedzi w różnych audycjach) widać dziwną alergię czy też niechęć środowiska dziennikarskiego do akcji wyborczej szefa Kanału Zero. Poczytni dziennikarze, analitycy, publicyści boją się o stan polskiej demokracji, deliberują nad zmianą systemu wyborczego, tylko dlatego że jedna osoba z dużymi zasięgami w mediach społecznościowych może trochę zamieszać jeszcze przed 18 maja br. Prawdopodobnie już wiedzą, że ich wszystkie rozważania, komentarze oraz prognozy w przypadku potencjalnego wyniku Stanowskiego się nie sprawdzą. Nie będą wiedzieli, co mają mówić, bo nie znają świata nowych mediów, tkwiąc w swojej bańce tzw. ,,Wielkiej polityki”, słuchając wieści z Al. Ujazdowskich, z Wiejskiej, z Nowogrodzkiej itd. Nie będą mieli ploteczek, przecieków, nie przyjdą ,,wiewiórki” z Kanału Zero, żeby powiedzieć, co ktoś ważny ze środowiska Stanowskiego powiedział na kogoś innego.

A czy to poważny zarzut, że Stanu nie ma programu oraz nie składa obietnic wyborczych? Tym łatwiej można go atakować, że nic nie przedstawił, bo być może na niczym się nie zna – oczywiście oprócz robienia biznesów, pisania o sporcie, robienia zamieszania wokół swojej osoby oraz sprowadzania słabych piłkarzy do Widzewa. Bez wątpienia przedstawił on najciekawszy pomysł na przyciągnięcie elektoratu niezdecydowanego, zbuntowanego czy też antysystemowego, który ma dość obecnej klasy politycznej i polityki jako takiej, choć interesuje się sprawami społecznymi i gospodarczymi. Po prostu Stanowski za bardzo się wyróżnia, patrząc nawet na innych kandydatów spoza polityki, którzy startowali w wyborach prezydenckich. Na pewno nie zaśpiewa jak lider Piersi i nie będzie mówił o JOW-ach, nie będzie chciał przeprowadzać zielonej rewolucji jak gwiazdeczka TVNu (w której dziennikarski mainstream początkowo się zakochał), nie będzie robił świeckiego państwa niczym filozof z Biłgoraju (ale może wypić tyle co on).

To co może zrobić ulubiony przyjaciel Mateusza Borka? Na pewno zamieszanie, choć niestety może on pobudzić nadzieje społeczne na jakąś nową jakość i szczerość w życiu publicznym. Bez wątpienia Stanowski pokaże przewagę nowych mediów, charakteryzujących się dynamizmem, interakcją z widzem (w tym przypadku z wyborcą) oraz małymi ograniczeniami dotyczącymi szybkości podawania informacji, ograniczeniami czasowymi itd. Jednak taki projekt będzie dla niego niebezpieczny, gdyż może stracić część sponsorów, a także będą do niego chcieli się przykleić ludzie dążący do zrobienia oszałamiająco szybkich karier politycznych. Ale Stanu to stary i doświadczony chłop, więc niech sobie radzi. Wystarczy wyciągnąć popcorn, nasza umęczona Rzeczpospolita nie takie problemy przeżyła.


Idealistyczny, poszukujący

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka