Nie ma miesiąca, by nie dochodziło do protestów kurierów z branży Delivery.
W połowie października w Glasgow w Szkocji protestowali pracownicy Ubera. Domagali się podniesienia stawek za zlecenia (kurierzy Ubera zarabiają dziś mniej niż rok temu).
Nie ma miesiąca, by nie dochodziło do protestów kurierów z branży Delivery.
W połowie października w Glasgow w Szkocji protestowali pracownicy Ubera. Domagali się podniesienia stawek za zlecenia (kurierzy Ubera zarabiają dziś mniej niż rok temu). Kierowcy sprzeciwiają się też nowemu systemowi “Trip Radar”, który oferuje zlecenia jednocześnie wielu kierowcom, co zmusza prowadzących samochód pracowników do ciągłego śledzenia aplikacji, co zagraża bezpieczeństwo ruchu drogowego i wymusza konkurencje między kierowcami o zlecenia. Kwestia otwartą jest czy to tylko skutek uboczny czy celem systemu jest doprowadzenie do rozbicia solidarności wśród pracowników Ubera.
Korporacja natrafiła jednak na godnego przeciwnika jakim jest GMB Scotland, szkocki oddział jednego z dwóch największych brytyjskich związków zawodowych. Związek chce negocjowania układu zbiorowego dla kurierów Ubera.
Jednak większość protestów i strajków w delivery jest organizowana całkowicie oddolnie, czy to przez nieformalne grupy, czy małe, grassroot związki zawodowe, często powstające niejako przy okazji protestów. Przykładowo w Polsce związkiem zawodowym zaangażowanym w walkę kurierów jest syndykalistyczna Inicjatywa Pracownicza i jeszcze radykalniejsze Zrzeszenie Syndykalistów Polskich. W samej Wlk. Brytanii związkiem zawodowym wspierającym walkę kurierów jest, przede wszystkim Independent Workers Union of Great Britain (IWGB), mały związek zrzeszający pracowników „ gospodarki gig ”, takich jak sprzątacze, kurierzy i kierowcy, pracowników sektora usług opiekuńczych, pracowników branży gier wideo i... nauczyciele jogi.
Również w Wlk. Brytanii protestują pracownicy eCourier, wpierani właśnie przez IWFGB. 24 października w referendum strajkowym pracownicy eCourier zadecydowali o przeprowadzeniu strajku przytaczającą większością 94% głosujących, przy imponującej frekwencji 87,4%.
Do strajku doszło 14 i 15 października, w ramach protestu kurierzy przejechali kolumną przez Londyn pod siedzibę zarządu. Strajk ma być ponowiony w dniach 28 i 29 października. Kurierzy domagają się statusu pracownika i podwyżki wynagrodzeń.
Znamienne że siedem lat temu firma uznała roszczenia 23-letniego londyńskiego kuriera rowerowego Demille Flanore przed sądem pracy i uznała, że “błędnie zakwalifikowała go jako niezależnego kontrahenta” i zgodziła się wypłacić należne świadczenia. Zobowiązała się również do przeprowadzenia analizy zatrudnienia. Co oczywiście nie nastąpiło.
Równie znamienne jest to, że największą grupa pracowników są imigranci z Brazylii. W branży delivery dominują imigranci, nierzadko nielegalni. Tacy pracownicy są z reguł najsłabsi i zgadzają się na gorsze warunki płacy i pracy. W wypadku eCourier są to często zarobki poniżej płacy minimalnej.
W czasie referendum strajkowego dyrektor generalny eCourier Malcolm Fullick wzywał do siebie na rozmowy pojedynczych pracowników, których z jednej strony próbował zastraszać a z drugiej proponował wybranym umowę o pracę. Czyli mamy tu również próby rozbijania solidarności pracowniczej.
Wyjątkowość sytuacji eCourier polega na tym, ze jest to firma państwowa, spółka zależna Royal Post, brytyjskiego państwowego operatora pocztowego a jej kurierzy zajmują się m.in. dostawami dal publicznej służby zdrowia NHS takich przesyłek jak krew do transfuzji, próbki medyczne, szczepionki itp.
Sprawa eCourier pokazuje jak w soczewce patologie związane z neoliberalną ideologią outsorcingu usług publicznych. Niedaleko stąd do modelu polskiego, w którym kiedy przyjeżdża karetka to jadą w niej trzej “niezależni przedsiębiorcy”, pracownicy formalnie na własnej działalności gospodarczej. Takie rozwiązania to nie tylko oszćzedność i ideologia ale też poważne zagrożenie. Takich pracowników nie obowiązuje kodeks pracy, w wyniku czego pracują oni nierzadko po kilkanaście godzin dziennie, czy na trwających dziesiątki godzin dyżurach. Osobiście nie chciałbym, żeby kierowca karetki, pielęgniarka robiąca mi zastrzyk czy kurier wiozący dla mnie krew albo nerkę robili to w 20 godzinie nieprzerwanej pracy.
Również w Wlk. Brytanii, w Newcastle 19 listopada strajkowali pracownicy Ubera. Tu również jest niewykonane orzeczenie sądu. W 2021 roku Sąd najwyższy Wlk, Brytanii orzekł, że “Kierowcy Ubera muszą być traktowani jako pracownicy, a nie osoby prowadzące działalność na własny rachunek”
Z kolei w Grecji 11 października strajkowali pracownicy efood.gr będącej częściąą Delivery Hero. Tydzień później przy współpracy związku zawodowego SVEOD, odbyła się konferencja “Platformy Pracy: Niewidzialny szef – Kapitalistyczna Restrukturyzacja – Walki Klasowe”.
W Polsce trwa konflikt w pyszne.pl. część firmy Just Eat Takeaway, wspierany przez związki zawodowe Konfederacja Pracy i Zrzeszenie Syndykalistów Polskich. ZSP organizuje cyklicznie pikiety pod siedzibą firmy w Warszawie.
Dlaczego walka kurierów jest tak ważna.
Branża delivery eksplodowała podczas pandemii, kiedy klasa średnia zamknięta przez kolejne lockdowny, na kwarantannach, pracująca na home office zamawiała sobie lunche i wszelkie gadżety on line. Początki lockdownów to boom na sprzęt elektroniczny, od laptopów, przez tablety po kamerki. Jeżeli w domu był jeden rodzic i dwoje dzieci to potrzeba było sprzętu komputerowego dla trzech osób do pracy i nauki zdalnej. A wszystko to dostarczali kurierzy.
Kurierzy należeli wówczas do grup najbardziej narażonych na zarażenie, w związku ze swoją pracą, tak jak kasjerki w sklepach. Natomiast ich problemom, ich sytuacji w mediach praktycznie nie poświęcano uwagi. Jeżeli w tym czasie pojawiał się temat pracy w covidzie, to była to w 90% praca zdalna, którą w Polsce w szczytowym okresie wykonywało niespełna 10% pracowników! Dokładnie 8,9%. średnia dla Unii Europejskiej to niewiele więcej 12,3%
Zdecydowanie problem czy na telekonferencji można siedzieć w gaciach i tylko górę mieć formalną nie jest ważniejszy niż masowe zakażenia w takich miejscach jak zakład mrożonek (Polska), kopalnia (Polska) zakłady przetwórcze mięsa (Niemcy) a to ten “problem” zapełniał media. A to praca w dużych zakładach, zakładach produkcyjnych z setkami osób na halach stwarzała doskonałe warunki do błyskawicznego rozprzestrzeniania wirusa.
I jeżeli się zastanowić, to jest to oczywistością. Ci którzy kierują uwagą społeczeństwa/dyskursem publicznym i strumieniem pomocy mają interesy klasowe przeciwstawne interesom najbiedniejszych.
I nie chodzi tu nawet o polityków czy wielki biznes. Typowy pracownik medialny, reprezentant klasy ideologicznej (wg prof. Nowaka) nie ma interesu aby informować i wspierać strajki kurierów. Wręcz przeciwnie, jego interesem jest aby warunki płacy kurierów były “elastyczne” i jak najgorsze bo ich poprawa to koszty, które on jako klient poniesie.
Przykład Niemiec pokazuj jeszcze jedną rzecz. Zarażonymi byli imigranci, głownie z Europy Wschodniej, pracujący nie na umowach o pracę a na kontraktach cywilnych i zatrudnieni w dużej części przez agencje pracy.
Czyli tak jak każdy kryzys covid uderzał najbardziej w najniższe warstwy społeczeństwa a chronione i wspomagane były wyższe warstwy społeczne.
Warto jednak wspomnieć o np. zakładach Volkswagena w Niemczech, które zostały zamknięte w dużym stopniu na żądanie związków zawodowych, by ochronić pracowników produkcji. Jest to jednak w Niemczech branża tradycyjnie mocno uzwiązkowiona, a niemieckie związki zawodowe są można powiedzieć w nieustannej walce z biznesem. Otrzymuję biuletyn NGG, do którego należę i w każdym tygodniu są kolejne strajki, negocjacje układów zbiorowych, protesty. A to tylko jeden z wielu związków w Niemczech.
Walka kurierów jest szczególna ze względu na ich najniższe położenie w hierarchii zawodowej i społecznej, jak i na szczególne cechy pracy platformowej, której permanentna i immanentną cechą jest odseparowanie i alienacja pracowników. Każdy kurier jest “niezależnym kontrahentem”, odseparowanym i wręcz konkurującym z innymi “kontrahentami” o zlecenia.
Praca jest ciężka (u mnie dzisiaj 2 C i mżawka, mi się nawet na spacer nie chciało wyjść, a co mówić o zapierdalaniu na rowerze cały dzień), a niskie zarobki wymuszają długie godziny pracy.
W efekcie pracownicy są zbyt zmęczeni na cokolwiek, na przykład na zakładanie związków zawodowych.
Nie bez powodów w ruchu robotniczym tak dużą rolę odgrywała “robotnicza arystokracja”. Ci których sytuacja była nieco lepsza, niż przeciętnego robotnika, wybitni specjaliści, fachowcy, jak dziś to nazywa (chociaż nie jest to w pełni tym tym samym, co arystokracja robotnicza) “robotnicy wykwalifikowani”.
jeżeli mamy tego świadomość to walka kurierów, o międzynarodowej, wręcz światowej skali, jest fenomenem, o doniosłym znaczeniu dla walk pracowniczych w następnych dziesięcioleciach. Organizują się bowiem pracownicy z samego dołu hierarchii!
Równiez dlatego że przebieg protestów pokazuje jasno działanie marksowskiej zasady, że to rozwój sił wytwórczych kształtuje stosunki społeczne. Ten sam rozwój, te same technologie, które umożliwiły istnienie “pracy platformowej” umożliwiają organizację rozproszonych pracowników i organizację protestów, zwoływanych często przez media społecznościowe, dające pracownikom nową platformę komunikacji między sobą i na zewnątrz. Ta komunikacja jest bardziej dostępna, wymaga mniej zasobów niż rozklejanie plakatów i rozdawanie ulotek, do wydrukowanią których trzeba mieć czas/pieniadze/kompetencje
To zmiana ma fundamentalne znaczenie dla walk pracowniczych. Nie potrzebuję telwizji ani gazet żeby mieć informacje, i to niemal w czasie rzeczywistym o protestach i strajkach. Wystarczy smartfon z Instagramem.
Wybitny polski geopolityk dr Leszek Sykulski (zanim jeszcze odpłynął w rejony szur-prawicy) ostrzegał przed laty, ze każdy człowiek ze smartfonem staje się żołnierzem w wojnie hybrydowej. Kurierzy delivery pokazują nam, ze każdy pracownik ze smartfonem jest (potencjalnie) żołnierzem w walce klasowej.
Szef kuchni na emigracji religijno-ekonomiczno-politycznej na pograniczy Królestwa Hanoweru i Wolnego I Hanzeatyckiego MIasta Hamburga. Niemcy> Nie ma takiego kraju. I nigdy nie było
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo