Rubikkon 1 Rubikkon 1
169
BLOG

Norymberga

Rubikkon 1 Rubikkon 1 Polityka Obserwuj notkę 13

Starszemu pokoleniu miasto to jednoznacznie kojarzy się ze słynnym procesem niemieckich zbrodniarzy wojennych, jaki po zakończeniu drugiej wojny światowej odbył się tu w latach 1945–46. Ponieważ pokolenie to, ze względu na naturalną kolej rzeczy, odgrywa coraz mniejszą rolę w życiu publicznym, trwa zapominanie o tej roli miasta. Symbolem tego jest stan wiedzy, jaki oferuje na ten temat internetowa wyszukiwarka Google. Na około dwieście przejrzanych tu informacji tylko jedna z nich (www.powstanie-warszawskie-1944.ac.pl) podaje w miarę wyczerpujące o tym informacje. Polskojęzyczna encyklopedia internetowa „Wikipedia” odnotowuje ten fakt jednym zdaniem, a przewodnik portalu Onet w ogóle tego nie zauważa. Wszędzie dominują wiadomości o hotelach, średniowiecznej wspaniałej historii miasta, komunikacji lotniczej itp. Wobec nasilających się polsko-niemieckich sporów, prowokowanych przez kolejne zjazdy Związku Wypędzonych (BdV), obchodów Dnia Stron Ojczystych i innych tego rodzaju imprez, na których pojawiają się czołowi niemieccy i europejscy politycy warto przypomnieć im to, o czym nie chcą pamiętać. To, co było niekwestionowanym wspólnym postanowieniem wszystkich państw, rządów i narodów. Jednym z tego rodzaju postanowień podjętych również w imieniu Niemiec było powołanie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze.

W imieniu Niemiec

Trybunał, złożony z przedstawicieli czterech wielkich mocarstw, reprezentował międzynarodową opinię publiczną, w tym i niemiecką, na zasadzie, podpisanej przez Niemcy 8 maja 1945, bezwarunkowej kapitulacji. Akt ten upoważniał zwycięskie mocarstwa do reprezentowania Niemiec na arenie międzynarodowej. Upoważnienie to zostało sformułowane jako „bezwarunkowa kapitulacja”, a nie tylko „kapitulacja”. Słowo „bezwarunkowa” oznacza w tym wypadku brak, ze strony Niemiec, jakichkolwiek zastrzeżeń, postulatów i uwag do podejmowanych w ich imieniu, przez cztery mocarstwa, decyzji. Trzeba też pamiętać, że proces norymberski był dopiero pierwszym etapem rozliczenia niemieckich zbrodniarzy wojennych. Tak się jednak złożyło, że w tym czasie interesy wielkich mocarstw stawały się coraz bardziej rozbieżne i żadne z nich nie było już zainteresowane dalszą kontynuacją tego procesu. Przerwany w 1946 roku nigdy więcej nie został już wznowiony, mimo kolejnych propozycji i prowadzonych w tej sprawie rozmów. Każde z mocarstw wolało konsumować polityczne efekty swojego zwycięstwa w tej wojnie, niż dochodzić w imieniu pobitych narodów sprawiedliwości, która mogłaby też ujawnić niejedno niesprawiedliwe ich działanie podczas tej wojny. Dla Rosjan była to niewygodna sprawa Katynia. Dla USA potrzeba wykorzystania niemieckich naukowców i praktyków do uzyskania przewagi technologicznej w atomowym wyścigu z ZSRR, a dla Anglii choćby tajemnicza śmierć Sikorskiego wymagała zachowania tajemnicy, aż po dzień dzisiejszy. Francja ze swoją tradycją Vichy wolała w ogóle nie zabierać głosu. I tak to zostało po dzień dzisiejszy. Główni sprawcy zbrodni już nie żyją, ale czy pamięć o tych zbrodniach również umarła? Czy nie należy zbrodni tych, w całym majestacie prawa międzynarodowego, jednoznacznie osądzić? Czy nie należy wrócić do koncepcji otwarcia kolejnej sesji tego sądu nad zbrodniami drugiej wojny światowej? Czy Polska, która nie ma tu nic do ukrycia i jest najbardziej poszkodowanym państwem tej wojny, nie powinna o to zabiegać? Wydaje się, że tego rodzaju argumentacja może być bardziej przekonywająca dla międzynarodowej opinii publicznej, niż aktualnie podnoszona kwestia wyrównania materialnych strat za zniszczenia wojenne.

Norymberga w Łodzi

W 60. rocznicę ogłoszenia wyroku Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze, Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi przygotowało wystawę „Proces norymberski – zbrodniarze i ich ofiary”. Wystawa składa się z trzech części: „III Rzesza – państwo Führera”, „Terror i zbrodnie” oraz „Proces norymberski”. Na wielu zwiedzających wystawa ta robi wrażenie wstrząsające. Nie z powodów mniej lub bardziej dokładnych opisów zbrodni i ich wykonawców, lecz ze względu na fotografie z czasów pogardy dla życia. Pokazanie na nich okrutnego prześladowania najmniejszych nawet dzieci powoduje, że obrazy na długo pozostają w pamięci. Na jednym z nich widać staruszkę prowadzącą kilkuletnie zabiedzone dzieci do komory gazowej. Na innej z nich, przy zwałach wychudzonych do granic możliwości ludzkich trupów, stoją rzędny nagich, żywych jeszcze szkieletów ludzkich. Podobne wrażenie wywiera fragment wygarbowanej ludzkiej skóry z KL Ravensbrück. To horror, do którego nikt nie chce wracać ani w sztuce, ani w literaturze. Podobnie w środowiskach nowoczesnych Europejczyków samo wspominanie o tym jest odbierane jako nietakt, brak wychowania, a nawet uważa się je za sianie nienawiści w dawno przebrzmiałych już sprawach. Tym bardziej łódzkiemu muzeum należą się wyrazy uznania za odwagę przypomnienia tych ponurych i pod każdym względem strasznych lat niemieckiej okupacji w Polsce. Ostatnia część tej wystawy poświęcona jest właściwemu jej tematowi, jakim jest proces norymberski. Przed sądem, któremu przewodniczył brytyjski sędzia, Sir Geoffrey Lawrence, stanęło 22 oskarżonych, zbrodniarzy, których udało się ująć po zakończonej wojnie. Najważniejszymi z nich byli: Herman Göring Reichsmarschall – drugi, po Adolfie Hitlerze, człowiek III Rzeszy, Rudolf Hess – również zastępca führera, Joachim von Ribbentrop – minister spraw zagranicznych Rzeszy oraz marszałkowie – Alfred Jodl i Wilhelm Keitel, którzy byli głównodowodzącymi armii niemieckiej w czasie wojny. Wszyscy oni otrzymali wyroki śmierci, które zostały wykonane przez powieszenie. Uniknął tego losu Herman Göring, który wcześniej otruł się cyjankiem potasu. Po 218 dniach rozprawy ogłoszono wyroki. W dwunastu wypadkach orzeczono karę śmierci, w siedmiu karę pozbawienia wolności, zaś trzech oskarżonych uniewinniono. Znaczącym osiągnięciem łódzkiej wystawy jest obszerny jej katalog przedstawiający niemieckie zbrodnie w Polsce, oskarżonych w Norymberdze oraz najważniejsze etapy tego niezwykłego procesu sądowego.

Po Norymberdze

Zachodni alianci dążyli do możliwie szybkiego pozbycia się problemu niemieckiego. Najpierw w swoich strefach okupacyjnych zezwolili na działanie demokratycznych partii politycznych, które opracowały w swojej głównej treści aktualną do dzisiaj ustawę zasadniczą zwaną też konstytucją. Jej wejście w życie w dniu 24 maja 1949 roku jest datą powstania nowego państwa niemieckiego po drugiej wojnie światowej pod nazwą Republiki Federalnej Niemiec (RFN). Dopiero jednak w 1952 roku rozwiązana została Wysoka Komisja Aliancka i został zniesiony Statut Okupacyjny. Pozostawiono jednak prawo do stacjonowania na terenie Republiki wojsk trzech dawnych mocarstw okupacyjnych i ich odpowiedzialność za całe Niemcy, Berlin i zjednoczenie Niemiec. W odpowiedzi na te postanowienia 30 maja 1949 Kongres Narodowy zatwierdził konstytucję dla sowieckiej strefy okupacyjnej przyjmując nazwę Niemieckiej Republiki Demokratycznej (NRD). Ich późniejsze zjednoczenie w 1990 roku to temat wymagający już odrębnego omówienia. Mimo głoszonej oficjalnie przez oba państwa denazyfikacji ich struktur politycznych i administracyjnych, była to tylko zewnętrzna demonstracja woli. Naziści, dawni oficerowie SS i Werhmachtu obejmowali ważne stanowiska rządowe. Sprawa całkowitej denazyfikacji Niemiec w praktyce okazała się niemożliwa do wykonania. Przyznał to nawet sam pierwszy kanclerz Niemiec Konrad Adenauer, kiedy zarzucano mu, że zatrudnia tego rodzaju ludzi, odpowiedział, że bez ich udziału w życiu publicznym państwo niemieckie nie mogłoby funkcjonować. Amerykanie umiejący na wszystkim zrobić dobry interes nakręcili kilka filmowych wersji procesu o Norymberdze. Jak wspomina Władimir Bukowski* na jednym z pierwszych tego rodzaju filmów padają słowa końcowego wyroku: „Prawdziwym oskarżycielem przed sądem jest cywilizacja. Lecz sąd stwierdza, że ludzie na ławie oskarżonych są odpowiedzialni za swoje czyny. Zasada prawa karnego w każdym cywilizowanym społeczeństwie jest ta sama: każdy, kto dostarcza śmiercionośne narzędzie przestępstwa – jest winien!”. Później już było tylko gorzej. Ostatnio została wydana w Polsce książka Davida Irvinga pt. „Norymberga – ostatnia bitwa”**, w której autor usiłuje niemieckie zbrodnie porównać do wojennych przestępstw aliantów. Jest to jedna z kolejnych prób odwracania znaczeń, wyników i skutków tej ostatniej wojny, a także podważenia wyroków jakie zapadły w Norymberdze.

 

Adam Maksymowicz

Rubikkon

*Władimir Bukowski - Moskiewski Proces. Dysydent w archiwach Kremla. Oficyna Wydawnicza Volumen. Warszawa 1998.

**David Irving - Norymberga - Ostatnia Bitwa. Prima. Warszawa 1999

 

Rubikkon 1
O mnie Rubikkon 1

Polska Źródło polskiego antysemityzmu Adam Maksymowicz Zagraniczne prognozy i podsumowania Aleksander Siemaszko Urojone Boże Narodzenie Jadwiga Buchholtz Seks, czyli o tym, co interesuje każdego Tomasz Zdunek Górnicza potęga Andrzej Marecki Płaćmy za studia Robert Durlej A PiS jak zwykle szkodzi Robert Durlej Czy dziennikarz ma godność? Witold Filipowicz Sekretne wyznanie Anonima Iga Sytuacja patowa…i tylko tyle? Joanna Pyziak Drugi Sikorski Adam Maksymowicz Czy Polska może stać się drugą Irlandią? Robert Durlej Europa Europejski Dzień przeciwko Karze Śmierci Robert Durlej Wyrzuty sumienia Adam Maksymowicz Wojna w Europie Andrzej Marecki Świat Na dachu Świata Joanna Pyziak Iran: pętla się zaciska Jeff Lukens Eksportujac inflację do OPEC Thomas E. Brewton Zagraj o darmowy ryż Bartosz Wieczorek Betlejem bez telewizji Bartosz Wieczorek Birma – raj utracony Aleksandra Dąbrowska Idea

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka