Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Fundacja Bogny Świątkowskiej wyciąga ponad milion rocznie z kasy Warszawy. To trudno nazwać jałmużną. Jeszcze trudniej, jeśli się doda pieniądze z Biura Kultury na "Wystawy mówione" i inne brednie.
Potraficie wyssać każdą kwotę z publicznych pieniędzy, ale nie wmawiajcie nikomu, że to dla naszego dobra.
http://www.rp.pl/artykul/9131,656122_UFO_na_Placu_na_Rozdrozu.html
http://yarc.salon24.pl/245305,lampa-hgw
Ucieszylam sie, widzac tytul Panskiego artykulu, ale ten "timing" nijak nie pasuje do poruszanego tematu. Czy moglibysmy najpierw nauczyc sie pieknie mowic w ojczystym jezyku, a dopiero potem zajmowac kultura?
Bez obrazy, ale czytając Pański tekst poczułem się nieco, jakbym wrócił do tekstów społeczno-ekonomicznych z lat późnego Jaruzelskiego. Wówczas to premier Messner, czy wicepremier Łakomiec również używali języka pełnego neologizmów. Wtedy były to: sektor gospodarki pierwszy, sektor gospodarki drugi, innowacyjne wdrażanie postępu technicznego. Tak to wówczas brzmiało.
A dziś: "uznania przez Komisję Europejską sektora kreatywnego, jako jednej z najbardziej produktywnych części unijnej gospodarki, a tym samym potraktowanie jego rozwoju w sposób absolutnie priorytetowy", "wzmacnianie współpracy między sektorem kultury i sektorem twórczym, a europejskimi uniwersytetami, zwiększenie liczby specjalistycznych szkoleń dla młodzieży oraz mobilności wszystkich twórców i ludzi kultury". No i ten "timing" - nie lepiej użyć słowa: "pora", "termin", "czas". To samo, ale jakże inaczej napisane.
Pozdrawiam
Co do wdrażania kultury, myślę że to jeszcze nie ten etap w Polsce. Za wcześnie na takie wspieranie powiązań między branżami.
Ale rozumiem, pisze Pan bo to Pana praca. Jeśli jeszcze Pan w to wierzy to tym lepiej. Bez tego praca nie ma sensu.
Pozdrowienia
Otóż to funkcjonuje w Polsce od wielu lat i nosi nieoficjalną nazwę - "ośmiornica". Na przykład - Pani HGW daje publiczne pieniądze fundacji Pani Świątkowskiej, jej mąż z Gazety Wyborczej stara się o dobry wizerunek HGW w prasie i internecie, a po zakończeniu roku dotacja zostaje przez urzędników uznana za rozliczoną. W radzie Fundacji zasiada również gwiazda TVN, Kuba Wojewódzki, animator kultury, a także dzieci kilku znanych i wpływowych ludzi. W zależności od efektów dotacje się powtarza. I wszystko jest legalne i idzie wyłącznie na kulturę.
Sytuacja zupełnie zdrowa i nie ma nic wspólnego z korupcją, nepotyzmem i kumoterstwem, bo z tymi skutecznie się uporała Pani Pitera.
Dzisiaj tę rolę spełnia pretensjonalne użycie obcego słowa, wskazujące na kosmopolityczną dojrzałość. Dla tych odbiorców, o których najbardziej chodzi, taka demonstracja może nie wystarczyć, dlatego warto z naciskiem, wprost nazwać się "Obywatelem Kultury".
Europoseł???? Kto by pomyślał ?????
Pozdrawiam serdecznie...