RAFAŁ TRZASKOWSKI RAFAŁ TRZASKOWSKI
69
BLOG

Vaclav Klaus na czele UE?

RAFAŁ TRZASKOWSKI RAFAŁ TRZASKOWSKI Polityka Obserwuj notkę 0

 

Obawialiśmy się co będzie po odwołaniu rządu Topolanka w Czechach. Parę dni temu pochyliłem się nad tym tematem pisząc o konsekwencjach dla procesu przewodniczenia UE. Nie napisałem o najważniejszym - o Vaclavie Klausie. Obalenie premiera powoduje, że głównym rozgrywającym czeskiej polityki staje się czeski prezydent. Co gorsza Klaus staje się także głównym rozgrywającym polityki europejskiej. Czeska głowa państwa to główny wróg europejskich salonów. Ludzie, którzy nie we wszystkim potakują politycznie poprawnemu europejskiemu mainstreamowi czują pewną sympatię do Klausa, w rodzaju tej, którą czasem wzbudza nawet Berlusconi. Czeski Prezydent mówi co myśli i postępuje zgodnie z tym, w co wierzy, a jest to w Europie tak rzadkie, że czasem bywa nawet ożywcze. Nie zgadzam się z większością poglądów Klausa, ale z niesmakiem patrzyłem jak na sali plenarnej Parlamentu Europejskiego mijała mnie duża część posłów, opuszczająca hemicykl w proteście przeciw tezom czeskiego prezydenta dotyczącym istoty integracji europejskiej. A gdzie szacunek dla głowy państwa? Nie podobało mi się także jak Cohn-Bendit łajał Prezydenta na Hradczanach przy milczącej aprobacie przewodniczącego Parlamentu.
 
Po tej krótkiej dygresji przejdę jednak do meritum. Co będzie jeśli ster UE spocznie w rękach czeskiego Prezydenta? Dwie konsekwencje wydają się najistotniejsze. Przyszłość traktatu lizbońskiego i stosunki Unia-Rosja. Jednym z pierwszorzędnych celów Klausa jest zablokowanie ratyfikacji traktatu. Nie jest to miejsce, żeby wdawać się w dyskusję na temat samego traktatu. Osobiście uważam, że większość zawartych w nim postanowień jest koniecznych dla dalszego rozwoju UE. Rzecz jasna widzę w traktacie także sporo potencjalnych znaków zapytania. Zainteresowanych szczegółami odsyłam na stronę www.natolin.edu.pl gdzie szczegółowo o tym piszę w nudnych naukowych analizach. Jedno jest jednak pewne. Jeżeli Unia nie upora się z traktatem, nie będzie mogła zająć się tym, co dla obywateli najważniejsze – a mianowicie reformą swoich polityk oraz budżetu. W obecnych warunkach lepszego traktatu dla UE na pewno nikt nie wynegocjuje, a zgody na status quo nie ma. Bezsprzecznie w interesie całej UE leży ratyfikacja traktatu. Tylko wtedy będziemy mogli zająć się realizacją autentycznie istotnych priorytetów. Wydawało się, że to Irlandczycy będą główną przeszkodą dla ratyfikacji traktatu. Zdaje się, że się myliliśmy.
 
Znacznie ważniejsze z punktu widzenia Polski jest jednak stanowisko Klausa wobec Rosji. Czeski Prezydent to przyjaciel Putina, który twierdzi, że obawy państw regionu są wydumane i wynikają z kompleksów. Rząd Topolanka podzielał natomiast naszą analizę stosunków UE-Rosja, ręka w rękę z nami pracując nad Partnerstwem Wschodnim i polityką energetyczną (uniezależnianiem się od Rosji). Teraz to Klaus może być arbitrem między tymi, którzy pragną prawdziwego zbliżenia państw sąsiadujących z UE, (zbliżenia, dodajmy, popartego hojnym budżetem) a tymi, którzy takiego zbliżenia nie chcą, bądź wolą skupić się na Basenie Morza Śródziemnego. Z naszego punktu widzenia taki arbiter to bardzo niepokojąca perspektywa. Każdy więc, nawet najbardziej nieprzejednany przeciwnik Unii, powinien trzymać kciuki za Topolanka – niech to on dalej przewodzi Wspólnocie. Silvio Berlusconi, jako jedyny prawdziwy przyjaciel Putina w gronie szefów unijnych rządów i państw, w zupełności wystarczy.
 
 

 

ekspert ds. polityki europejskiej, europoseł PO

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka