RAFAŁ TRZASKOWSKI RAFAŁ TRZASKOWSKI
105
BLOG

Prezydencja Czeska w UE - Czy leci z nami pilot?

RAFAŁ TRZASKOWSKI RAFAŁ TRZASKOWSKI Polityka Obserwuj notkę 3

Na wniosek opozycyjnej lewicy Czeska Izba Poselska uchwaliła wczoraj wotum nieufności wobec centroprawicowego rządu premiera Mirka Topolanka. Topolanek, jak na honorowego faceta przystało, po głosowaniu zapowiedział ustąpienie ze stanowiska. Żeby było śmieszniej za wotum głosowało dwóch deputowanych z ODS, o renegatach z tej partii nie wspominając. No i mamy niezły bigos. Dokładnie na półmetku przewodnictwa Unii Europejskiej Unia pozostaje bez pilota. Co nam w takiej sytuacji grozi?

Problemów, które rodzi sytuacja w Czechach jest co najmniej kilka. Po pierwsze, jak wpłynie to na codzienne zarządzanie pracami UE? Po drugie, czy będzie tu rzutowało na inne państwa regionu, które w najbliższych latach szykują się do objęcia przewodnictwa? Po trzecie wreszcie, czy obecne wydarzenia będą miały wpływ na instytucjonalny kształt UE w przyszłości?
 
Tutaj pozwólmy sobie na małą dygresję. Czymże jest tak naprawdę Prezydencja? To nie tylko przewodniczenie posiedzeniom szefów rządów i państw oraz spotkaniom ministrów. Czesi muszą także organizować pracę setek grup roboczych, w których zbierają się eksperci. To na barkach Prezydencji spoczywa ciężar odpowiedzialności za negocjowanie każdego aktu prawnego z Parlamentem Europejskim. To Czesi koordynują, ręka w rękę z Javierem Solaną, unijną politykę zagraniczną. To właśnie Praga spełnia rolę kogoś kto nie tylko pilnuje agendy, ale inicjuje działania Unii w odpowiedzi na wszelkie nieprzewidziane okoliczności.
 
Czesi od ponad dwóch lat przygotowywali się do pełnienia prezydencji w UE. Jeżeli więc chodzi o codziennie zarządzanie funkcjonowaniem UE to nic strasznego się nie powinno stać. W razie czego Czechów wspomogą Francuzi oraz Szwedzi, którzy będą zawiadywać pracami UE od lipca. Problem pojawi się w momencie kiedy Unia potrzebować będzie silnego przywództwa politycznego. Zwłaszcza w momencie kiedy negocjacje z Parlamentem Europejskim na temat dyrektyw wprowadzających w życie plan antykryzysowy znajdą się w klinczu, albo nagle wybuchnie kryzys na miarę tego w Gruzji, czy w Strefie Gazy. Przed nami majowy szczyt Partnerstwa Wschodniego z krajami sąsiadującymi z Unią na wschodzie. Czy Unia bez sternika będzie w stanie przekuć go w realny sukces?
 
Węgrzy obejmują przewodnictwo w UE za póltora roku, a Gyurcsany właśnie podał się do dymisji. Francuzi jeszcze przed objęciem przewodnictwa przez Czechy dawali do zrozumienia, że państwa byłego Układu Warszawskiego nie poradzą sobie ze sprawowaniem Prezydencji i w mało dyplomatyczny sposób szykowali się do przyjścia w sukurs Pradze. Prorocze słowa, czy tylko uzasadnienie dla niewyczerpanej hyper-aktywności Sarkozy’ego? Tak czy inaczej, musimy starać się aby problemy naszych sąsiadów nie obniżyły naszej własnej wiarygodności. Skomplikowana sytuacja w naszym regionie powinna nadać jeszcze większy impuls naszym przygotowaniom do objęcia przewodnictwa w 2011 roku. Być może nasi partnerzy będą bardziej skłonni do słuchania naszych argumentów. Po pierwsze, że przewodnictwo na pewno nie powinno się pokrywać z datą wyborów parlamentarnych. Być może więc lepiej przenieść je na drugą połowę roku 2012? Po drugie, że konieczne jest wydelegowanie na pewien czas części naszych urzędników pracujących w Brukseli do Warszawy.
 
Gdyby w życie wszedł Traktat Lizboński część zadań Prezydencji przejęliby nowi stali przedstawiciele UE, przewodniczący Rady Europejskiej oraz unijny minister spraw zagranicznych (w żargonie nazywany wysokim przedstawicielem). Reszta zadań pozostałaby w rękach państwa przewodniczącego. Niemniej jednak mnóstwo kwestii pozostało bez wyjaśnienia w samym traktacie. Kto miałby przewodniczyć tzw. Radzie ds. Ogólnych, która koordynuje prace UE? Jaka byłaby rola dla premiera państwa sprawującego prezydencję? Żadna, czy czysto symboliczna? Czy obecny kryzys będzie miał wpływ na ewentualną implementację traktatu lizbońskiego? Czy posłuży za pretekst dla dalszego osłabiania prerogatyw przewodnictwa krajowego na rzecz stałych unijnych organów? Zobaczymy. Miejmy nadzieję, że nasza pierwsza Prezydencja nie stanie się wydarzeniem w dużej mierze symbolicznym.
 
Z naszego, polskiego punktu widzenia najważniejsze jest, żeby w najbliższych miesiącach Unia Europejska była w stanie funkcjonować w pełni efektywnie, tak aby Partnerstwo Wschodnie mogło się ziścić, pakiet antykryzysowy był realizowany, trwały prace nad budowaniem od podstaw unijnej polityki energetycznej. W naszym interesie jest także, aby sytuacja w Czechach i na Węgrzech nie naruszyła naszej wiarygodności. Być może w najbliższych dniach Topolanek zostanie nominowany na premiera jeszcze raz, a czescy deputowani pójdą po rozum do głowy i dadzą rządowi porządzić jeszcze przynajmniej trzy miesiące. Prosim vas, Pane Havranek…
 
 
 

 

ekspert ds. polityki europejskiej, europoseł PO

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka