Chorwat Marko cieszy się po strzeleniu gola Brazylii
Chorwat Marko cieszy się po strzeleniu gola Brazylii
rozanystok rozanystok
605
BLOG

Capoeira!

rozanystok rozanystok Rozmaitości Obserwuj notkę 13
Ta, brazylijska notka jest wyjątkowo „na czasie”:
wszak niedawno Mundial mieliśmy!

Ale piłkarski wtręt będzie króciutki, choć wcale nie marginalny, bo pokazujący, że w Różanymstoku kibice dwóch przeciwnych drużyn mogą oglądać mecz siedząc na kanapie koło siebie.

Na zdjęciach zarejestrowałem 2 momenty ze wspólnego oglądania meczu otwarcia Mundialu Brazylia-Chorwacja:
na pierwszym zdjęciu (po strzeleniu bramki dla Chorwatów) Marko, chorwacki mistrz hula hoop, zamieszkały w na co dzień w przepięknej istryjskiej Rijece, zaczyna swój taniec radości.

Na zdjęciach 2 i 3 – eksplozja radości Brazylijczyków, po bramce wyrównującej.
 
Ich z kolei specjalnością, w której są prawdziwymi mistrzami, jest capoeira.
 
Capoeira to wywodząca się z przetworzonej w Brazylii tradycji afrykańskich niewolników sztuka walki, efektowna niezmiernie, bo w najlepszym wykonaniu wyglądająca jak taniec czy popisy akrobatyczne, wykorzystująca niszczące kopnięcia i efektowne uniki.

Przyjechali do Różanegostoku w ramach towarzyszącego Festiwalowi i obejmującego kawał wschodniej Polski od Suwałk po Lublin projektu pod nazwą Karawana bez Granic, o którym już tu pisaliśmy.

Widok dwóch śniadych, wiecznie uśmiechniętych, dobrze zbudowanych i poruszających się z kocią miękkością młodzieńców zwrócił szybko powszechną uwagę.

Ich pokazy, i te na sali teatralnej i improwizowane - na zewnątrz, na trawie, wśród starych drzew - budziły podziw.

Nic dziwnego – wszak w środowisku naszych wychowanków podziwia i szanuje się kogoś, kto potrafi, krótko mówiąc, przyłożyć.

A że potrafią, przekonała się o tym lubelska chuliganeria, gdy podczas poprzedzającej Festiwal lubelskiej Nocy Kultury zaczepiła wracających z występu mistrzów i po krótkiej konfrontacji salwowała się sromotną ucieczką, a i to tylko dlatego, że Brazylijczycy nie chcieli nikomu krzywdy zrobić, bo jeden z nich to zawodnik ścisłej światowej czołówki.

***

Warsztaty kończą się o 11, do obiadu są ponad 2 godziny przerwy, w czasie której wszyscy mają czas wolny.
 
Ale na rozległym trawniku pomiędzy bursą, dawnym klasztorem dominikańskim, salezjańską, przedwojenną stołówką i Orlikiem, kilku chłopców próbuje skorzystać z obecności Brazylijczyków i nauczyć się jakiegoś elementu capoeiry.

Dwaj z nich to ośrodkowi akrobaci – i to akrobaci zaawansowani.

Salta, śruby po wybiciu się z trampoliny, to dla nich chleb niemal powszedni.
 
Ale co innego salto z trampoliny, a co innego z ziemi, z miejsca.

Brazylijczycy zostają z chłopakami i udzielają im wskazówek, od czasu do czasu pokazując po raz kolejny tę figurę akrobatyczną lub jej początkową, decydującą o powodzeniu fazę, komentując (obaj nieźle mówią po polsku) ułożenie rąk i nóg, ustawienie tułowia, bo to wszystko decyduje o finalnym powodzeniu lub - upadku.

Znany już Czytelnikom z poprzedniego tekstu aktor grający niemowlaka, łapie wszystko szybciej i po kilkunastu próbach wykonuje akrobację prawidłowo.
Ale filar zespołu (w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo we wszelkich piramidach to on podtrzymuje na swoich silnych barkach całą, żywą konstrukcję) ma problem.

Próbuje, ale w pewnym momencie zatrzymuje się.
 
To rozsądne zachowanie, bo nie będąc do końca pewnym swoich możliwości ryzykuje się kontuzję, przed czym Brazylijczycy ostrzegają.
Kolejne rozmowy, wskazówki - salta w jego wykonaniu są niedokręcone, ale brakuje już niewiele.

Po chłopaku spływa pot, ciężko oddycha, ale nie odpuszcza.
Wie, że jest rozgrzany, a to daje szanse powodzenia.

Kiedy odpoczywa przez chwilę, Brazylijczycy wykonują kolejną rundę pozorowanej walki wirując w rytm kopnięć, uników, zwodów.
 
I znowu cierpliwie pokazują poszczególne fazy tego salta.
 
W końcu – jest! Udało się.

Ten sukces ma też i inny, ważny wymiar: męska duma została uratowana, bo przecież koledzy patrzą.

Ale to, co pokazali w swoim wolnym czasie Brazylijczycy, to coś więcej niż ekstra trening:

to słynna, salezjańska asystencja - klucz do zrozumienia systemu wychowawczego św. Jana Bosko, najkrócej mówiąc, stała obecność wychowawcy wśród wychowanków.
 
I pewnie również dlatego zostali właśnie naszymi nowymi pracownikami. Od nowego roku szkolnego.


Witamy w Rózanymstoku!








 
 
 
 
 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Brazylijczycy się cieszą
Brazylijczycy się cieszą a tak sobie weszli na scenę... zaimprowizowany warsztat bohaterowie tekstu -  tyłem niemowlak, przodem filar. bohaterowie tekstu -  tyłem niemowlak, przodem filar. zaimprowizowany warsztat - nauka salta na górze - nasza maskotka 10 letnia Sofija z Ukrainy nasz niemowlak w akcji następnym razem się udało! grecki mistrz break dance - bboy Stank zadziwia nawet Brazylijczyków Jezus Maria... Wow! oni tak potrafią Wow! Wow! capoeira - mistrzowie i uczniowie Bailarino
rozanystok
O mnie rozanystok

DUCHOWI SYNOWIE ŚW. JANA BOSKO - OJCA I NAUCZYCIELA MŁODZIEŻY

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Rozmaitości