Witraże jego autorstwa zdobią wnętrza w ponad 200 miejscach w całej Polsce, w tym w Różanymstoku.
Ale dziś chciałbym pokazać inne artystyczne wcielenie księdza profesora, którego realizację można podziwiać w klasztorze w Czerwińsku nad Wisłą.
To Droga krzyżowa, której stacje umieszczone zostały od wewnątrz, na otaczającym ten zakonny kompleks murze.
Artyści często mają opinię ludzi niecierpliwych, a nawet – niezrównoważonych.
Szczerze mówiąc, nie bardzo wiadomo dlaczego, bo są przecież takie rodzaje sztuki, techniki, które wymagają nie tylko wzorcowego wręcz zrównoważenia i opanowania (chociażby rzeźba w kamieniu, który nie wybacza chwili roztargnienia, karząc za nią skutkami nieodwracalnymi), ale i benedyktyńskiej wręcz cierpliwości.
Taką techniką jest sgraffito, które, skrótowo rzecz ujmując, polega na nakładaniu kolejnych, o odmiennych kolorach warstw tynku, a gdy te są już na siebie nałożone, potem pozostaje tylko zdrapywać, zdrapywać i zdrapywać, aż spod spodu pojawia się powstały w głowie artysty obraz.
Sgraffito jest starą, a nawet antyczną techniką, spopularyzowaną przez renesans i zapewne dlatego te nowoczesne przecież i zdradzające charakterystyczny styl księdza profesora stacje drogi krzyżowej nie „gryzą” się z romańskim i gotyckim otoczeniem – z bazyliką i klasztorem, a nieubłagane działanie wody (tej zakwaszonej w atmosferze też) powoduje, że sgraffitowe sceny dość szybko uzyskały nobliwy, lekko spatynowany wygląd.
Mimo tego droga krzyżowa, w której uczestniczyli chłopcy była nowoczesna, żeby nie powiedzieć – oryginalna.
Prowadził ją ten sam zakonnik, który ubrany w bojówki tłumaczył przed południem sens przypowieści o synu marnotrawnym (szerzej o tym
w poprzednim tekściez ubiegłej soboty)**
Przy każdej stacji, przedstawiając realia życia w będącej pod rzymskim panowaniem Palestynie, szukał odniesienia do teraźniejszości, przybliżając w ten sposób chłopcom odległą o 2000 lat historię.
Do tego stopnia, że gdy przy stacji ósmej tłumaczone było znaczenie żydowskiego obyczaju płaczek, zabrzmiał urywek mega przeboju Perfectu
„Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak, na twe babskie łzy...” , zaśpiewany przez drugiego zakonnika z gitarą.
Patrząc na tę drogę krzyżową pomyślałem sobie, że sgraffito jest jakieś takie salezjańskie:
przecież praca z tzw. trudną młodzieżą polega na - ujmując rzecz metaforycznie - cierpliwym, ostrożnym zdrapywaniu narosłych przez lata kolejnych warstw, by wydobyć spod nich to, co ważne i piękne.
-------------------------------------------------------------------------
*
http://rozanystok.salon24.pl/539814,witraze-czyli-rzecz-o-nastroju-i-normalnosci
Inne tematy w dziale Społeczeństwo