Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Czasem, gdy sobie po prostu leze w lozku do poludnia (bo jest weekend, albo nie mam zadnych waznych terminow przed poludniem) pojawia sie mysl, ze ja "marnuje czas".
Tak nas w dziecinstwie nauczono, ze trzeba "cos robic". Mam kolezanki, ktore w wolny dzien, gdy nie ida do pracy, zrywaja sie z rana i...sprzataja mieszkanie. Bo ... "lenistwo jest grzechem"...
Za kazdym razem, gdy taka mysl sie pojawia, ze "marnuje czas lezac w lozku" , odpedzam ja kopniakiem i mowie sobie: "to co mi przyjemnosc sprawia i innych nie rani, grzechem nie jest i nie ma potrzeby tego zalowac" , czego wszystkim kobietom zycze !!!
Pozdrawiam serdecznie!
Jednym ze skutków uświadomienia sobie tego, co się wydarzyło w dzieciństwie, było uwolnienie czegoś, co Alice Miller ładnie nazwała "żywotnością". Każdy człowiek rodzi się z wolą pracy, nawet jeśli sprawia ona mu trudność i bywa męcząca, ale można tę naturalną żywotność łatwo w dziecku zamordować, właśnie poprzez postępowanie, jakiego ja doświadczyłam lub poprzez wypełnianie czasu dziecka niezliczoną ilością zajęć: sportem, grą na pięciu instrumentach, nauką języków itd. itp. Dzieci stają się naprawdę twórcze (bywa, że za bardzo), kiedy mogą się trochę ponudzić. Dorosłych dotyczy ta sama zasada. Ale my nie umiemy się nudzić i o tym Pani też wspomniała. Mamy wdrukowane poczucie winy, kiedy przydarzy się chwila bez zajęć, zamiast dać wtedy mózgowi szansę na wypowiedzenie się w kwestii naszych rzeczywistych upodobań i potrzeb.
Pozdrawiam również:)
Twojej życzliwości i pełnego współczucia serca też zawsze jestem pewna:)