Zasznurowana Zasznurowana
447
BLOG

O dwóch takich, co w krzakach siedzieli

Zasznurowana Zasznurowana Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Na czym więc polega śmiertelność winy naszych prarodziców? Sama konsumpcja owocu to za mało. Bo nawet ten, kto zgrzeszy poprzez uznanie wyższości swojego prawodawstwa nad Bożym, może zawsze kornie schylić głowę i uznać swą winę... Adam i jego małżonka jednak tego nie zrobili. Zaczęły się oskarżenia. 

Mnie się zawsze nasuwa jedno pytanie, kiedy Adam pokazuje paluchem na Ewę jako na winowajczynię tej sytuacji: po coś brał to jabłko? Proszę zwrócić uwagę, że w mowie uzasadniającej wyrok Bóg mówi wyraźnie, jakiego przestępstwa dopuścił się nasz praojciec: "Ponieważ posłuchałeś swej żony" [Rdz 3, 17]. Niesamowite! Fragment ten po pierwsze zamyka usta panom, którzy usilnie starają się obarczać kobiety odpowiedzialnością za karę wygnania z Raju, a po drugie dowodzi tej niezwykłej zależności, o której pisałam poprzednio: mężczyzna zawsze lezie za tym, co mu powie ukochana (a może zwodnicza?) kobieta... chyba że jest mądry i ma swój rozum. A takiego to, kurka wodna, ze świecą szukać.

Zwalanie winy na drugą osobę nie jest dla nas niczym niezwykłym. Jesteśmy z tym mocno oswojeni, bowiem ten zabieg daje złudzenie, że można łatwo uniknąć odpowiedzialności. Ale i tak jej nie unikniemy. I historia wygnania człowieka z Raju właśnie o tym mówi. Bóg już na samym początku kierowanego do człowieka Słowa wyraźnie pokazuje, że nie interesują Go nasze pokrętne tłumaczenia - każdy musi odpowiedzieć za swoje czyny. Proszę zwrócić uwagę, że Adam był w najbardziej komfortowej z możliwych sytuacji: miał wszystko, miał Boga "pod ręką", miał Szczęście i ukochaną kobietę... to nie był człowiek z historią o czarnych kartach. Dlaczego więc tak się spłoszył? Bowiem Stwórca, zabraniając nam jeść z drzewa poznania dobra i zła (a więc decydowania, co nimi jest, a co nie), chciał nas uchronić przed ogołoceniem... z Siebie. To koszmarne poczucie, że jest się gołym, bezsilnym, kompletnie słabym jest dla nas wyniszczające i to przed nim tak rozpaczliwie się bronimy, robiąc dokładnie odwrotną rzecz od tej, jaką powinniśmy uczynić, czyli z powrotem zwrócić się do Niego swą wolą i sercem. Bogacimy się (za wszelką moralną cenę), nienawidzimy, depczemy ludzi (pozornie) nam przeszkadzających, wiecznie się boimy, zazdrościmy, zamartwiamy o każdą pierdołę (tracąc nierzadko okazję do zajmowania się czymś ciekawszym). No i ten durnowaty Adam ze swą równie durnowatą Ewą dali susa w krzaki, bo się strasznie tej swojej małości zawstydzili, zobaczyli, że NIC nie mają poza wolą. I my się wstydzimy, złoszcząc się często nieświadomie, że tacy mizerni jesteśmy i że tylko Bóg może dać nam jakąkolwiek moc, ale nie jest to moc... po naszej myśli.

Ileż to razy Bóg mi mówi: "rób to i to", a mi oczy na wierzch wychodzą z wrażenia, że to przecież jakieś dziwne prośby. Ale jeszcze NIGDY się nie zawiodłam, nawet jeśli i inni pukali się w czoło. Oj, nawet dziś tak było. "Żle zrobiłaś" - mówi do mnie. A mnie tak serce i sumienie nakazało. Wytrzymałam atak pokus i ludzkiego gadania, żeby pojąć, że On wie, co mówi... A jak mówi "nie jedz tego jabłka!", to mam nie jeść i koniec.

Wracając do siedzących w krzakach - ciekawi mnie, dlaczego wybrali tę swoją małość, zamiast wrócić ze skruchą do Raju. Bywa przecież, że ludzie nabroją, zacietrzewią się i zaprą w oślim uporze... a jednak przychodzi refleksja i wracają. Otóż, cała niezwykłość ich czynu polegała na tym, że ich ta możliwość decydowania strasznie uwiodła, mimo tragicznych konsekwencji. Smak jabłka pozostał w ich ustach i przekazali go nam w spadku, razem z nieśmiertelnym  brakiem zaufania do Stwórcy. Żądza decydowania o tym, co prawe, a co nie, jest bliźniaczą siostrą przekonania, że Bóg nie jest tym, Kim jest, czyli Miłością. Upychamy Go do ciasnych foremek naszych ludzkich wyobrażeń, dopasowując do nich, czyli najczęściej mierząc podług własnej miary. I tak Bóg jest oziębły i mściwy, niepamiętający o nas, knujący przeciwko nam... można długo wymieniać. Jakże wielką krzywdę sobie wyrządzamy! Czy też raczej nasze emocje...

Pisałam o "zarządzaniu emocjami", na co zwróciła uwagę Prowincjałka. Jest to jednak temat, który postaram się rozwinąć w oddzielnym wpisie. Przytoczę tylko cytat na dziś bł. Marceliny Darowskiej, który akurat świetnie mi pasuje:

Uczucia - to życia bogactwo, które wszystko ubarwia, wszystko pokonywa, któremu nic się nie oprze. Uczucie to żar, który wszystko gorącem obejmuje, to potęga uroku, której chyba głaz się oprze ! Ale uczucie niezależne od nas, wszystko nam je przynieść może. Błąd serca ludzkiego na tym się zasadza, że ono zmysłami objęte, nie widzi jasno, nie rozumie, w czym szczęście jego.
 
...czyli emocje powinny być trzymane na wodzy rozumu, a nie odwrotnie, co kobietom bardzo trudno przychodzi, bo się nas nie uczy w domu rozeznawania uczuć i nazbyt się często je neguje (ale to też kiedy indziej). I tu mogę powrócić do wątku zwiedzionego Adasia (skoro już o kobietach piszę). Kobieta, jak jest zepsuta, to katastrofa! Bo po Ziemi chodzi niestety większość mężczyzn, którzy - podobnie jak Adam - słabo używają rozumu. Jakoś więc i w tym zostaliśmy "sprawiedliwie" obdzieleni. Głupotą jest myśleć, że wina leży wyłącznie po jednej stronie. Niedokochanie Ewy nie usprawiedliwia jej wycieczki pod jabłonkę, podobnie Adama nie usprawiedliwia ślepe słuchanie wszystkiego, czego sobie zażyczy kobieta. W CZYMKOLWIEK!!! Mężczyzna, stworzenie leniwe, nie czarujmy się, lubi, kiedy podsuwa się mu pod nos gotowe rozwiązania, kiedy napotka na swej drodze oświeconą  superniewiastę, która uwolni go od pytań i wysiłku, jakim jest próba odpowiedzenia na nie. I lezie jak to tępe cielę za wszystkim, co mu powie. Przypomnę jednak, że rozliczani będziemy indywidualnie. Już tu pisałam, że małżeństwo zawiera w sobie paradoks: dwoje staje się jednym, ale to wciąż pozostają dwa niezależne byty. Tylko wówczas jest szczęśliwe i spełnione. Nie ma mowy o chorej symbiozie, o wchłanianiu jednego przez drugie. A do tego dochodzi, gdy facet nie myśli, a kobieta myśli o głupotach, np. jak by tu go zwabić i zatrzymać. Tak, myślenie o pierdołach nigdy nie wychodzi nam na zdrowie...

https://www.rozalewanowicz.com/ rozalewanowicz.com Pisarka. Autorka trylogii "Porwana" i powieści "Otwórz oczy, Marianno".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości