Zasznurowana Zasznurowana
611
BLOG

Święte Nierządnice

Zasznurowana Zasznurowana Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Napisałam, że "nic już nie zostało we mnie..." Że brakuje tylko Pragnienia...

Ono jest. Dokopałam się do niego - wcale tego nie chcąc - także poprzez pisanie bloga, prowadzenie rozmów, korespondencji, modlitwę. Nie spodziewałam się go znaleźć w sobie. Bo nie wiedziałam, że to właśnie ono.

Głębokie, bezkresne, nieskończone - Pragnienie Miłości Oblubieńczej.

Ono jest w każdej duszy. Bez wyjątku. Tylko - tak jak w mojej - zagłuszane jest przez rzeczy tzw. "światowe".

Pragnienie to jest drugą cechą, po wolnej woli, która upodabnia nas do Stwórcy, bo

"Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz,
na obraz Boży go stworzył:
stworzył mężczyznę i niewiastę." (Rdz. 1,27)

Tak samo jak wolną wolą, obdarzył nim każdego z nas. Bo Jego Pragnieniem jest, byśmy to Jego wybrali swoją wolną wolą. On chce chcenia. I chce, byśmy chcieli Jego. A Posłuszeństwo jest tego najwyższym wyrazem, bo oddaje Mu nasze chcenie nawet wtedy, gdy musimy zaprzeć się siebie. Tak jak On zaparł się swojego Bóstwa, schodząc na Ziemię w Osobie Syna, by posłusznie wykonać to, czego chciał Ojciec.

Każdy więc nosi w sobie to Pragnienie. Miłości Oblubieńczej, a więc WZAJEMNEJ. Ja kocham Ciebie - Ty kochasz mnie. Zawsze wzorem dla nas musi być to, jak kocha nas Bóg. Bo tylko On kocha doskonale, bo Sam jest Miłością. Nie możemy Bogu mówić, jak ma nas kochać i wmawiać Mu, że nasze ludzkie postrzeganie Miłości jest dobre. To nielogiczne. 

Co wynika z tego Pragnienia? Samarytanka przy studni Jakubowej może nam o tym wiele powiedzieć. Ona pragnęła bardzo, tak bardzo, że szukała nasycenia w pięciu małżeństwach i w życiu z kochankiem... i ona właśnie przekonała się, że to nic nie daje, że jest to źródło, które się wyczerpuje, trzeba szukać innego. Ale ona jest też najlepszym dowodem na to, że 

"Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego" (Mt 21, 31)

ponieważ  w swojej chciwości i rozwiązłości byli sto razy bardziej uczciwi niż ci, co obleśnie nie grzeszą. Człowiek, który idzie za namiętnościami, najczęściej robi to, bo chce zaspokoić swoje Pragnienie, którego nie rozumie i nie potrafi zdefiniować jego źródła. I będzie szedł za tym, dopóki nie pojmie, że Wodą Żywą jest Bóg. Ten, kto się swoich Pragnień wypiera, kłamie. Mateusz siedział w swojej komorze celnej i liczył pieniądze. Za nic miał to, że wykonywał pogardzany zawód. Był blisko kasy, kręciło go to, nie umiał sobie powiedzieć, że nie jest materialistą. Jego znajomi byli tacy sami jak on. Ciągle pragnął i nie mógł się nasycić. Przyszedł raz Człowiek i kazał mu iść ze sobą. I co? I zostawił te swoje pieniążki. Natychmiast. Zobaczył w Człowieku coś, co kazało mu wierzyć, że pójście za Nim da mu większą adrenalinę niż kasa. Gdyby Jezus go znudził - odszedłby i poszedł w inny nałóg. Rozumiem Mateusza, że nie odszedł. Czuję tę adrenalinę codziennie.

Jeśliby zamienić słowo "Pragnienie" na "Uczucia", zaczynamy rozumieć, o co chodzi w Ignacjańskiej metodzie rozeznawania Woli Bożej. Jeśli On czegoś od nas chce, ukłuje nas tym Ogniem szarpiących uczuć, bo do pełnienia Jego Dzieł niezbędny jest Ogień, który daje siły, by wszystko wytrzymać, bowiem Miłość "wszystko znosi", jak pisał święty Paweł.

Jest Ignacy - będzie i Augustyn, który mówił, że jeśli Bóg jest pierwszy, wszystko się układa na swoim miejscu. I tego doświadczyli celnicy i nierządnice. Kiedy przyszedł Jezus, wszystko im się poukładało. Bo wbrew pozorom byli bardzo blisko zaspokojenia swoich Pragnień. Im wystarczyło, że Ktoś powiedział, czego pragną naprawdę. Już nie musieli dłużej szukać.

Święty Paweł w swej zapalczywości był idealnym materiałem na Apostoła Narodów. Kandydat doskonały. Bo się nie ograniczał. Szedł za porywem swego nierozumnego serca, był gorący. Czysta uczciwość ze sobą i światem. Zero udawanych uśmiechów, grania, pozerstwa. Trzeba mu było tylko tego jednego spotkania na drodze, żeby wszystko odwróciło się i żeby mógł swoją siłę skierować na właściwe tory.

Bardzo boimy się tego, co dzieje się w naszych sercach. Ja jestem przerażona. Oczywiście najchętniej bym to zmieniła, a tak naprawdę jedyne mądre, co mogę zrobić, to nie uciekać przed tym, nazwać rzeczy po imieniu i próbować pojąć, co chce mi Bóg przez to powiedzieć. Dokopałam się więc do samej głębi siebie i nazwałam to Pragnienie, które de factojest moim powołaniem, a więc czymś, w czym najdoskonalej zrealizuje się Miłość Oblubieńcza Jezusa do mnie i moja do Niego.

https://www.rozalewanowicz.com/ rozalewanowicz.com Pisarka. Autorka trylogii "Porwana" i powieści "Otwórz oczy, Marianno".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości