Jeszcze na dobrą sprawę nie za wiele mówi się o inscenizacji „Klątwy” Wyspiańskiego autorstwa Olivera Frljića w Teatrze Powszechnym w Warszawie a już niektóre media, antycypując rzeczywistość, piszą o „burzy”, która wybuchła.
Burza niewątpliwie wybuchnie zważywszy na środki, którymi, nie po raz pierwszy, Frljić stara się wywołać zainteresowanie sobą i swoją twórczością. I to mnie niestety martwi.
Poseł PiS Dominik Tarczyński już zapowiedział kroki prawne przeciwko autorom teatralnego skandalu. Dając się właściwie prowadzić niczym na smyczy i sprawiając tym samym (jak mniemam) Frljiciowi niesamowitą frajdę.
To, co wedle medialnych opisów i recenzji szalenie podnieconych lewicowych publicystów można zobaczyć i zdaniem tych ostatnich zawiera oczywiście „głębszą myśl” jest w mojej ocenie prymitywnym zagraniem. Zagraniem na wrażliwości jednych i na ignorancji innych.
Ci wrażliwi, którzy bez wątpienia oburzą się ale też wytoczą przeciw Frljićowi najcięższe działa w postaci doniesień i być może pozwów, chcąc nie chcąc, odwalą na rzecz tego prymitywa cała robotę marketingową.
Ignoranci przeczytają o całym tym zamieszaniu i w te pędy pobiegną napawać się „prawdziwą sztuką” czując, że należą do tych nielicznych wybranych, którzy, w odróżnieniu od reszty są w stanie pojąc i docenić głębię przekazu.
Oczywiście, mówiąc dosadnie, gówno są w stanie pojąc. Gdyby cokolwiek rozumieli, nie daliby się naciągnąć oszustowi na tak prymitywną i starą jak świat sztuczkę.
Sztuczkę, którą najbardziej rozsławił Hans Chrystian Andersen w baśni „Nowe szaty cesarza” a najdosadniej, wręcz w klimacie twórczości Frljića, przedstawili twórcy skandalizującej kreskówki „South Park” w odcinku „The Tale of Scrotie McBoogerballs”.
Nie będę streszczał treści odsyłając (z ostrzeżeniem tych, którzy nie wiedzą czym jest „South Park”, że „poetyka” serialu nie stroni od obscenu) do przywołanego odcinka lecz zwrócę uwagę, że to, co mocno nieletni bohaterowie Stan, Kyle, i Kenny, Eric Cartman i nieświadomy Butters zrobili dla zgrywy, Frljić robi z premedytacją. A skutek jest taki sam.
Niczym nie różni się reakcja stada wrobionych debili, którzy są święcie przekonani, że obcują z czymś wielkim, głębokim i wyjątkowym.
I niech z tym przekonaniem zostaną. Ja nie mam poczucia misji naprawiania tych, którzy są „na głowie swej kulawi”. Tak mają i tak im zostanie.
Mam natomiast prośbę do tych, którzy odczytują intencje Frljića ale nie do końca. I są gotowi protestować, słać petycje a nawet zawiadamiać prokuratorów. Ich proszę by dali spokój.
Jedyną wedle mnie metodą na wszystkich Frljićów tego świata jest totalne ich olewanie. Za każdym razem gdy będą próbować swojej sztuczki.
Wojna z nimi to nic innego tylko dokarmianie tych cwaniaków. Nie wolno ich karmić!
Ja wiem, że ręce swędzą ale takich Frljićów da się zabić, oczywiście w sensie medialnym i artystycznym, jedynie milczeniem. Nawet nie kpiną bo i ją obrócą na swoją korzyść.
Zdaję sobie sprawę, że tym tekstem niejako postępuję wbrew temu, o co sam sugeruję. Ale jak inaczej miałem powiedzieć co myślę i o Frljiću i jego twórczości (on tom megaoszust a tamto to zwykłe g*wno) i protestach przeciwko niemu i niej (są tym, na co ten oszust bardzo liczy).
Inne tematy w dziale Kultura