"Wielkość tego górującego nad okolicą pomnika symbolizuje moc wiary naszych przodków. Niezłomną ufność, że Ten, co Polskę przez tak liczne wieki otaczał blaskiem potęgi i chwały raczy przywrócić nam wolną Ojczyznę..
O ten akt łaski modliły się pokolenia niepogodzonych ze zbrodnią rozbiorów Polek i Polaków". - Modliły się przez lata w kraju, na emigracji, w więziennych kazamatach, w górach Kaukazu i śniegach Sybiru..
Przypomina, że nic nie jest nam dane raz zawsze, że o dobro, w tym o niezawisłość państwa polskiego, należy stale dbać i stać na jego straży. Tego uczy nas historia. Tego nas uczą dzieje naszej Ojczyzny. Oby nigdy Polacy o tym nie zapomnieli.."
Ten cytat z listu Jarosława Kaczyńskiego do Polaków zgromadzonych pod dwudziestopięciometrowym krzyżem w Tuligłowicach na Podkarpaciu mógłby wystarczyć za całą notkę.
Ale to nie o Jarosławie Kaczyńskim jest ta notka.
Tylko o krzyżu.
Czym dla większości Polaków jest krzyż nie muszę przypominać.
Ale przypomnę.
Słowami Jana Pawła II.
Posłuchajcie.
"Krzyż to znaczy: oddać swe życie za brata, aby wraz z jego życiem ocalić własne. Krzyż znaczy: miłość silniejsza jest od nienawiści i od zemsty, lepiej jest dawać, aniżeli brać, angażowanie się jest skuteczniejsze od czczego stawiania żądań. (...) Krzyż znaczy: miłość nie zna granic – rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie, i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej.
Wiedeń, 1983 r."
I jeszcze.
" (...) Ojcowie wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, że ten jubileuszowy krzyż patrzy w [stronę] Zakopanego i Krakowa, i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk. (...) nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz.
Zakopane, Wielka Krokiew, 06.06.1997"
Dlaczego dziś o krzyżu ?
"Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym...'
Trochę dlatego, że mam już dosyć lewackiej ofensywy na mój kościół.
I dlatego, że przeczytałem dziś w Salonie czyjąś rozpaczliwą notkę o gorszym sorcie czy wykluczeniu tych którzy w krzyż pański nie wierzą.
Były tam żale o obecność przedstawicieli państwa podczas odsłonięcia krzyża i urażonych uczuciach.
Najwięcej było o obawach.
I chyba zupełnie niepotrzebnie.
W tradycji naszej historii, kultury i wiary mamy głęboko zakorzenioną otwartość i tolerancję dla tych którzy wierzą inaczej lub wcale.
To chyba nie ulega kwestii.
Kwestią pozostaje natomiast używanie czyjegoś symbolu religijnego w celu dokonania ataku na jego wiarę.
To obrzydliwe. Cyniczne, niskie i po lewacku małe.
Bo czym jeśli nie atakiem na wiarę jest kwestionowanie obecności przedstawicieli narodu który wierzy w Boga, pod krzyżem ?
Jakbym czytał Wyborczą.
"Polacy boją się wykluczenia ze względu na brak wiary, ratunku !!!"
Rozwieję obawy.
Nie wydarzy się nic.
Niewierzący będą mieli się dobrze. Będą pobierać 500+ jak dotychczas, ich dzieci będą dostawać kasę na szkolną wyprawkę, będą żyć w szybko rozwijającym się bezpiecznym kraju rządzonym przez dobrych ludzi.
Skąd wiem, że dobrych ?
Bo widuję ich w niedzielę w kościele. Klęczących pod krzyżem właśnie.
Bo krzyż to również a może przede wszystkim wspólnota.
Ktoś kto wierzy jest moim bratem.
A braciom się ufa.
I ja swoim ufam.
Dlatego oddałem na nich swój głos.
I nie. Nie mówię, że ci którzy nie wierzą są źli.
Bynajmniej.
Tylko bliżej mi do swoich. To chyba logiczne.
Krzyż jest dla nas ważny.
Dlatego będziemy go bronić.
I modlić się pod nim.
Bo to on prostuje drogi i ścieżki życia.
Z tych właśnie powodów jestem przekonany, że niewierzący mogą się nie obawiać wykluczenia.
Jakiegokolwiek.
W końcu " wszyscyśmy bracia" jak powiedział Sienkiewicz.
I spróbujmy tego się trzymać.
Tylko skoro przy krzyżu jesteśmy ..
Nie odbierajcie nam go.
W nim cała nadzieja.
Tylko on może ocalić nasze dusze.
I Wasze również.
Jeśli je posiadacie ;)
Ronin.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo