Nie piłem. Bynajmniej.
Choć mógłbym bo to, i sobota i już po dwunastej...
Ale nie.
Z należytą powagą wysłuchałem wycia syren w południe i naszła mnie pewna refleksja.
Na tyle natrętna, że postanowiłem się nią z Wami podzielić.
Sporo ryzykuję, wiem. Bo całe zło tego świata bierze się z myślenia. Szczególnie w wykonaniu ludzi zupełnie nie mających ku temu predyspozycji.
Czy jakoś tak.
Ale dziś pierwszy września. Dobry czas na pisanie o wojnie. Przeszłej lub przyszłej.
W praktycznie każdej doktrynie obronnej dopuszczalne jest tak zwane uderzenie wyprzedzające lub prewencyjne.
Dlaczego o tym piszę ?
Ponieważ to co od dłuższego czasu dzieje się za naszą zachodnią granicą przestaje śmieszyć czy przynosić złośliwą satysfakcję a zaczyna niepokoić.
Przynajmniej mnie.
Dlaczego ?
Bo mam wrażenie graniczące z pewnością, że Niemcy chylą się ku upadkowi. I nie mam tu na myśli zagłady. Bynajmniej. Myślę, że po cichu jakby niepostrzeżenie walą się w gruzy Niemcy jakie znaliśmy i do jakich byliśmy przyzwyczajeni. Podobnie jak miliony Niemców. Jawnie już lewacka propaganda rządowa z Berlina utrzymuje, że nic się nie dzieje. Że ma nad wszystkim kontrolę, czemu przeczą jednak suche fakty jak na przykład mobilizacja potężnych sił policji do stłumienia słusznego gniewu obywateli jednego z miast po mordzie rabunkowym w wykonaniu Araba.
Rząd Merkel idzie w zaparte. Nawet to rozumiem.
Nie ma wyjścia. Przyznanie się do błędu jakim było wypuszczenie do kraju rzeszy najeźdźców oznaczałoby koniec. A może i coś więcej. Na przykład wyrok i więzienie. Kto wie.
Dlatego będą walczyć do końca.
A to nie może się dobrze skończyć. Po prostu.
Jest już zwyczajnie za późno na opanowanie burdelu jaki Niemcy zrobili ze swojej ojczyzny. Przynajmniej bez rozlewu krwi.
A na to lewicujący rząd Merkel raczej się nie zdecyduje.
Chyba, że w ostateczności, ale będzie za późno.
Dlatego Niemcy w obecnej formule muszą upaść.
Pytanie co dalej ?
Co powstanie na gruzach obecnej Republiki Federalnej ?
Państwa regiony z własną polityka, armią i gospodarką ?
Czwarta Rzesza pod przywództwem odradzających się faszystów ?
Czy może republika islamska pełna zdeterminowanych żołnierzy nowego dżihadu uzbrojonych w broń Bundeshwery ?
Tego nie wiem.
Ale po co ryzykować ?
Każda z powyższych opcji jest dla nas do dupy.
Przesadzam ?
Być może. Ale nie bardzo.
Każdy racjonalnie myślący człowiek wie, że to musi w końcu pie*dolnąć...
Dlatego powinniśmy być przygotowani.
Chociaż ten jeden, jedyny raz być mądrzy przed szkodą.
Gotowi do zamknięcia zachodniej granicy i przywrócenia kontroli przy wjeździe na teren RP, oraz dyslokacji trzonu naszych sił zbrojnych bliżej granicy z Niemcami.
Bo Europa się zmienia. Wszyscy to widzimy. Nawet tutaj. Piszecie z Francji, Belgii czy Niemiec.
O Francję jestem spokojny. Mam nadzieję, że różowy Macron już niedługo dostanie kopa od narodu i ster IV Republiki przejmie Le Pen lub ktoś jej pokroju ...
Może wróci Sarko?
Whatever.
Ale Niemcy sobie sami nie poradzą. Są zbyt zindoktrynowani i słabi. Muszą upaść.
A to co się po tym upadku podniesie, może się nam zupełnie nie spodobać ...
Dlatego na miejscu Prezydenta wydałbym szefowi sztabu generalnego rozkaz przygotowania operacji prewencyjnego uderzenia na Niemcy i przećwiczenia go na poligonach przy zachodnich rubieżach naszego kraju.
Ot tak. Na wszelki wypadek.
W rocznicę napaści Niemiec na Polskę.
Ronin.
Inne tematy w dziale Polityka