Resort obrony nie panuje ani organizacyjnie, ani logistycznie nad sytuacją polskich żołnierzy i funkcjonariuszy, strzegących granicy z Białorusią.
Prowizoryczne schronienia rodem z partyzanckich lasów II Wojny Światowej przynoszą wstyd armii aspirującej do czołówki wojsk NATO.
Kontuzje i urazy, w tym te zagrażające życiu, pomału stają się przykrą codziennością wśród ludzi strzegących granicy RP.
A jeśli z narażeniem życia, zastępują drogę bandytom Putina i Łukaszenki, skutecznie powstrzymując atak na nich samych i bezpieczeństwo granicy państwa, Żandarmeria Wojskowa, jak bandytów kuje ich w kajdany a prokurator w mundurze żołnierza polskiego, stawia im zarzuty.
Zapewne pan kapitan z entuzjazmem klaskał na "Zielonej granicy" Agnieszki Holland ...
To wszystko i szereg innych czynników powoduje, że armia straciła zaufanie do swojego ministra. Jego czas minął i powinien ustąpić. Zrobić miejsce dla jakiegoś fachowca.
Stawiam tezę, że nawet skrajnie upolityczniony senator Różański byłby o niebo lepszy.
Jest wojna. Nawet, jeśli jeszcze nie padły pierwsze strzały.
I jest jeszcze coś. Pamięć o Nangar Khel jest armii ciągle żywa.
Warto o tym pamiętać Panie Ministrze ...
Inne tematy w dziale Gospodarka