Ziobro dziś praktycznie dał ultimatum Kaczyńskiemu. Albo zmienia ustrój PiS na republikę federalną z centralistycznej monarchii, albo secesja. Zrobił to w sposób dyplomatyczny, tak że trudno się przyczepić ale zrobił. Policzył przedtem swoich zwolenników i wypuścił balon próbny w postaci Cymańskiego.
Jak się Ziobro i jego powiedzmy 20 - 40 szabel oddzieli, to w końcu co z tego. Przy założeniu oczywiście, że obejdzie się bez karczemnych awantur w stylu odejścia PJN i biegania po TVNach by pluć na Kaczora. Krytyka tak, ale uczciwa. Trudno powiedzieć że Ziobro nie ma we wszystkim racji.
Od przybytku głowa nie boli. Dwa PiSy, „jeden duży, drugi mały” - czy jeden. Tak czy siak cztery lata w opozycji. Jak będą z sobą konkurować a nie żreć się, to obu to na zdrowie wyjdzie. Tak siedzieliby cztery lata w twierdzy i wspominali dawne czasy. A potem „znów za rok matura”. Za 4 lata mogą się zjednoczyć, pójść w koalicji albo osobno, jeśli się to opłaci.
Jak chyba Ziemkiewicz kiedyś napisał, prezes woli PiS „ciasny ale własny”. Ziobro, jak widać ma ambicje być samodzielnym politykiem. Ma też potencjał na ponad 5% - jako lider. To nie Kluzik czy Kowal. Pytanie czy sprawdzi się jako organizator. Jest młodszy od Kaczyńskiego 20 lat. Poza tym specjalnie się nie różnią.
Dla mediów straszenie jednym i drugim będzie trudniejsze. Łatwiej jest im skoncentrować ogień na jednym przeciwniku, demonizować jedną osobę i organizację. Atak w drugą stronę będzie łatwiejszy. Czego nie powie starszy, umiarkowany, centrowy Kaczyński powie młody, radykalny, skrajny czasami Ziobro. Jak np. wtedy z Tuskiem w europarlamencie na inauguracji prezydencji. Można spokojnie rozszerzać poparcie w obie strony.
Z kolei ignorowanie 4 tej siły w sejmie nie będzie możliwe. Druga i tak zostanie drugą i nie będzie robić szpagatu tylko porozumienie w centrum.
Tak więc, jak się po tych wyborach PiS podzieli ale bez palenia mostów, to bym tragedii z tego nie robił. Taka restrukturyzacja opozycji może zwiększyć jej efektywność, przyspieszyć rozpoczętą tymi wyborami odbudowę kadr po stratach w Smoleńsku. Jak nie dojdzie do podziału i się zmieni ustrój w PiS, to będzie podobny efekt. Czyli konkurencja nie ma się specjalnie z czego cieszyć. Jedyna wada takiego układu to to, że jest łatwiejszy do rozbicia.
Wariantem węgierskim można się pocieszać ale PiSowi do Fideszu brakuje naście procent poparcia. W Czechach na przykład, w ostatnich wyborach pojawiły się w odróżnieniu od Polski dwie nowe, całkiem normalne partie i wzięły udział we władzy. U nas miejsce na jeszcze dwie autentyczne partie też jest.
Inne tematy w dziale Polityka