Internet to jej matecznik prawicy. Patrząc po ilości i jakości blogów, to zdecydowana dominacja, no powiedzmy że minimum połowa. Więc dlaczego prawicy nie udaje się zorganizowanie na Facebooku takiej akcji, jak kilka już się udało wykreować jej przeciwnikom. W ciągu kilku dni profile doszły do kilkudziesięciu tysięcy likersów. Po drugiej stronie jedynie Korwin Mikke osiągnął taki wynik ale to mu lata zabrało, choć jest szczególnie popularny wśród młodych ludzi. A tu bum i jest kilkadziesiąt tysięcy. Raz, drugi, trzeci. Tak, oczywiście to pełen spontan i luz.
Ale jakoś tak jak w przypadku demonstracji przeciwników krzyża z wielkiej chmury wychodzi potem mały deszcz. Tzn, na demonstrację przychodzi mimo tysięcy na Faceeboku, mimo ogromnego medialnego wsparcia kilkaset osób. Po drugiej stronie te proporcje są bardziej zachowane.
Ale wracając do Facebooka, jakim cudem taki cud się staje. Czy nie tak jak zawsze w wypadku naszych przeciwników, jest to kant. A jaki, na to być może odpowiada poniższe ogłoszenie drobnego hurtownika.
„Kup 100 fanów na Facebooku - szybko i tanio! Chcesz, żeby Twoja firma/marka/strona stała się bardziej popularna? Po prostu kup fanów swojej marki na Facebooku!
Cena za jednego fana to jedynie 20 gr.
100 fanów – 20 zł, 1000 – 200 zł, itd.
Szybki czas realizacji (100 fanów – 24 godziny, 1000 fanów – 10 dni).
Fani są aktywnymi użytkownikami Facebooka, żadnych fikcyjnych kont. 1 sztuka – 100 fanów. Kontakt:.............”
Jakim cudem akcje na Facebooku mają takie błyskawiczne, ogromne, nieproporcjonalne poparcie, które tak skromnie przekłada się na real. Czy przypadkiem, podobnie jak sondaże, nie mają one pognębić przeciwników i wykazać siłę własnych szeregów. Rzecz jasna, nie sądzę że wszyscy „lubiący coś” to są kupieni ale zaczyn pozwalający wykreować dany profil na wydarzenie. Potem już stado napędzane medialnym poszczekiwaniem, będzie owczym pędem do tego kierdla dołączać. I tam zgodnie sobie pobekiwać.
„Dzień bez Smoleńska” nawet trochę rozumiem. Jak ludzie oglądają co chwilę takiego Hypkiego w telewizji i słyszą setny raz o naciskach, to nawet nie każdy leming jest w stanie to wytrzymać. I już tym kitem jest tak napchany, że mu się niedobrze robi. Zresztą według Volkoffa jedna z technik dezinformacji polega właśnie na tym, czyli dostarczaniu całego mnóstwa bezwartościowych informacji, po to by uzyskać przesyt i zobojętnienie dotyczące danego tematu.
Z drugiej strony „dzień bez Smoleńska” to doskonałe forum dotarcia do osób nie będących sympatykami prawicy – pracy „misyjnej”, dyskusji, argumentowania właśnie o Smoleńsku, no i jest tam opcja nie wezmę udziału, gdzie wpisało się już kilka tysięcy osób.
Inne tematy w dziale Polityka