Polska w roku 966 nie zrodziła się przypadkiem.To nie jest tylko data chrztu Mieszka I – to przede wszystkim moment, w którym z mroków pogaństwa wyłoniła się nasza piękna, prawdziwa Polska. To dzień, w którym nasz naród – rozdarty, dziki i łupiony przez grabieżców (kwitnący handel niewolnikami, ale o tym później) – wszedł w krąg cywilizacji łacińskiej. Tej, która ukształtowała największe europejskie potęgi i stworzyła przestrzeń dla rozwoju nauki, kultury i ładu moralnego.
Wielu ludzi idealizuje świat sprzed chrztu Polski. Nie powinniśmy tego robić. To był czas chaosu. Na polskich ziemiach kwitł handel niewolnikami – ludzie byli towarem. Kwitł, ponieważ był to najbardziej dochodowy i przynoszący największy zysk handel w tamtych czasach. Bezwzględni pogańscy książęta, ale też Żydzi i inne narody, wymieniali ludzi za broń, konie czy też inne, bardziej egzotyczne towary. Poganie składali ofiary z ludzi. Nie było żadnego prawa moralnego. Była tylko siła i strach. Kobieta nie miała żadnej godności, a dziecko – żadnej ochrony. Panowało dzieciobójstwo i eutanazja. To nie były „słowiańskie tradycje”, tylko duchowy i społeczny upadek.
Dopiero chrzest otworzył Polsce drogę do prawdziwego rozwoju. Dopiero przyjęcie katolickiej religii dało prawdziwą wolność. Przyjęcie chrześcijaństwa nie było tylko aktem wiary – było też fundamentem naszej państwowości. To dzięki niemu powstały pierwsze szkoły, szpitale i prawo pisane. To Kościół zaczął nauczać, że nie wolno zabijać, kraść ani handlować ludźmi.
Razem z chrześcijaństwem przyszła także kultura. Rozwinęła się piśmienność, architektura oraz sztuka. Polscy święci – tacy jak św. Wojciech czy św. Stanisław – nie tylko byli szanowani za obronę wiary, ale stali się wzorcami życia publicznego. Kiedy Europa przechodziła przez mroki wojen, Polska – jako przedmurze chrześcijaństwa – stawała w obronie ładu i moralności. To właśnie ta katolicka wiara ukształtowała husarię, solidarność chłopa z panem, ducha oporu w czasie zaborów oraz walkę z czerwonymi bandytami w czasach komunizmu.
Niestety, dziś te fundamenty są podważane. Słyszymy, że Polska musi odciąć się od religii, że katolika należy „opiłować z przywilejów”, że Europa to przyszłość, a wiara to przeszłość. To wszystko są kłamstwa. Bez wiary i Boga Polska znowu stanie się duchową pustynią – tylko tym razem, zamiast handlarzy niewolników, będą nami rządzić urzędnicy z Brukseli i dewianci. Zamiast świątyń będą budowane centra handlowe, zamiast prawdziwych rodzin (mężczyzna i kobieta) – związki partnerskie. Zamiast prawdy i sumienia – poprawność polityczna.
Jeśli chcemy, by Polska była wielka… Jeśli chcemy obronić najważniejsze dla nas wartości – takie jak suwerenność, tożsamość, wolność i tradycja – musimy wrócić do Chrystusa, Tego, który umarł za nas na krzyżu i zmartwychwstał. Nie ma polskości bez katolicyzmu. I nie będzie polskiej przyszłości bez obrony tego, co nas zbudowało.
„Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, nie jest jedynie jej zabarwieniem – tkwi w jej istocie. W znacznej mierze stanowi jej istotę”
( Cytat Roman Dmowski)
Inne tematy w dziale Polityka