10 kwietnia 2025 roku wypadnie 500- letnia rocznica złożenia na Rynku Krakowskim hołdu lennego przez Albrechta Hohenzollerna, ostatniego mistrza Zakonu NMP i pierwszego władcę Księstwa Prus, królowi polskiemu Zygmuntowi I. Wydarzenie to miało zatem miejsce mniej więcej w połowie dziejów naszej państwowości. Jeśli by więc uczynić oś współrzędnych – poziomej z zaznaczeniem kolejnych lat i pionowej z oznaczeniem stopnia pozycji Polski w świecie, to utworzy się dość regularna pojedyncza sinusoida, której szczyt wypadnie właśnie w I połowie XVI wieku. Dlatego warto przypominać Polakom, zwłaszcza tym młodym, że byliśmy kiedyś na moment na górze skali, a nie na jej dole jak obecnie.
Parę miesięcy temu dyrektor jednej z ważnych publicznych jednostek kultury obwieścił plany kierowanej przezeń instytucji na rok 2025, a w nich m. in. imprezy kulturalne mające służyć właśnie uczczeniu półtysięcznej rocznicy tego ważnego historycznego wydarzenia. I jakoś tak ledwo to uczynił, przestał być dyrektorem. A plany kulturalne tej jednostki na przyszły rok zostały „zresetowane”. Teraz już zatem nikt nie poważy się na oficjalne uczczenie tej rocznicy, jako godzące w obecną lokajską wobec Niemiec politykę rządu.
Dowiedziawszy się o tym incydencie uświadomiłem sobie, że obecnie bardzo łatwo wymazać hołd pruski i fakt stukilkudziesięcioletniej zależności lennej Prus od Polski ze świadomości młodego pokolenia i pokoleń przyszłych. Wystarczy pod byle pretekstem schować obraz Matejki do magazynu, usunąć tablicę z płyty rynku krakowskiego, zakazać korzystania z podręczników historii innych niż te od min. Nowackiej i po temacie.
Ale przypomniałem sobie jeszcze coś. Oto wiosną 2010 roku zostałem zawieziony przez mojego nieżyjącego już przyjaciela, mec. Piotra Iglińskiego, do Olsztyna (był rodem z pobliskiego Sierpca). I ku naszemu zaskoczeniu natrafiliśmy tam na wspaniałą uroczystość zorganizowaną przez mieszkańców tego pięknego grodu, a mianowicie na pogrzeb Mikołaja Kopernika. Wszyscy pamiętamy, że doczesne szczątki uczonego, odkryte dzięki badaniom DNA, zostały uczczone uroczyście najpierw Toruniu, następnie w Olsztynie gdzie pozostawały na zamku przez miesiąc, a na końcu we Fromborku, gdzie spoczęły w katedrze. My natrafiliśmy przypadkiem na dzień przybycia orszaku pogrzebowego do Olsztyna. Nie da się zapomnieć tej prześwietnej uroczystości, w której uczestniczyło chyba całe miasto, ze szczególnym tłumnym udziałem studentów młodego Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego. Z ogromnym podziwem i ukontentowaniem obserwowaliśmy postępujące w orszaku pogrzebowym tłumy Olsztynian ubranych w stroje stosowne do epoki – panów z atłasowymi biretami, panie w renesansowych sukniach, dziewczyny ze złotymi siatkami na włosach, wspaniałe bractwa rycerskie i grupy rekonstrukcyjne w zbrojach, z mieczami, kuszami, łukami, toporami, rybałtów z lutniami. Wszyscy w dobrym nastroju, mnóstwo dzieci, kramy z wyrobami z epoki, zespoły grające dawną muzykę, liczne imprezy towarzyszące. Słowem – mieszkańcy miasta stanęli na wysokości zadania i wspaniale uczcili swego wielkiego ziomka.
Uważam, że za pół roku coś takiego powinno się odbyć w Krakowie. I to bez oglądania się na centralne oraz miejskie władze, niechętne tego rodzaju upamiętnieniom. U nas też przecież nie brakuje nadobnych pań i panien, którym pięknie by było w sukniach i stroikach ze złotogłowiu. Są też bractwa rycerskie. Są starodawne zgromadzenia, jak choćby Bractwo Kurkowe. Mamy też zdaje się w Krakowie trochę studentów. A jako Zygmunta I – go widziałbym p. Mariana Dziędziela – ma podobne jak ów król mocne, ciężkie spojrzenie. Albrechta mógłby zagrać byle kto, chodzi tylko o to by sprawnie klękał.
Co wy na to?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo