Eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwość - Ryszard Czarnecki , jak zwykle plecie wierutne bzdury! Zaproszenie premiera Rosji Władymira Putina na uroczystości rocznicowe, na Westerplatte z okazji siedemdziesiątej rocznicy wybuchu II wojny światowej, nie było żadnym błędem. Wręcz przeciwnie, jego przyjazd stał się największym sukcesem polskiej dyplomacji, w stosunkach polsko-rosyjskich od czasu wycofania wojsk radzieckich z naszego kraju. Dzięki obecności Putina, ktoś w ogóle zauważył Westerplatte i przypomniał sobie o 1 września 1939 roku. Paradoksalnie, to właśnie uczestnictwo szefa rosyjskiego rządu w gdańskich obchodach przyczyniło się do promocji Polski w świecie. Wielką porażką okazała się zaś absencja prezdenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy, lub któregoś z najwyższych urzędników jego administracji. Tym razem to Ameryka nas upokorzyła a nie Rosja!
We wrześniu 1939 roku Polska została napadnięta przez dwóch agresorów - hitlerowskie Niemcy oraz bolszewicką Rosję. Skoro, więc na uroczystości z okazji wybuchu II wojny światowej zaprosiliśmy przywódcę państwa niemieckiego, to wypadało również zaprosić równorzędnego przedstawiciela Rosji. W innym przypadku - świat mógłby uznać, iż unikamy, czy nawet wręcz bojmy się konfrontacji z Putinem. Jak się jednak okazało: - "nie taki diabeł straszny jak go malują". W dyplomacji niesamowicie ważne jest zachowanie odpowiedniej równowagi. Polityka zagraniczna nie może być jednostronna. Nie powinniśmy ignorować Rosji, bo stracimy na tym - i politycznie, i gospodarczo. Jeżeli budujemy dobre stosunki z Niemcami, spróbujmy robić to samo w relacjach z Rosją. Inaczej nikt w świecie nie będzie nas poważnie traktował. Rosja - czy nam się to podoba, czy też nie - jest również naszym sąsiadem.
Prezes Prawa i Sprawiedliwość - Jarosław Kaczyński stwierdził dzisiaj, iż prezydent USA Barack Obama nie przyjechał na Westerplatte z powodu wystosowania zaproszenia do Władymira Putina. To jednak skrajnie uproszczona oraz błędna ocena. Ja bym raczej powiedział, iż amerykańska głowa państwa nie przybyła do Polski, gdyż spodziewała się spektakularnej antyrosyjskiej krucjaty. Świat zachodni ma już dość naszych fobii. Ciągle jesteśmy niezadowoleni, wymagamy aby nas co chwila przepraszano... Tak nie uprawia się profesjonalnej dyplomacji!
W realizowanej na kierunku wschodnim, po 1989 roku polityce zagranicznej demonizowaliśmy Rosję. Zazwyczaj fobie nie wynikają jednak z siły czy rozsądku, lecz ze słabości oraz głupoty. Faktem oczywistym jest, iż w polsko-rosyjskiej historii istnieją tak zwane "białe plamy"; że wina za posczególne zdarzenia leży po stronie Rosjan i że to oni dokonali ludobójstwa w Katyniu. Ciągłym przypominaniem tego światu jednak nie zaimponujemy. Wiecej zyskamy przez wybaczenie... Przecież to słynny list biskupów polskich do biskupów niemieckich - "wybaczamy i prosimy o wybaczenie" - otworzył drogę do pojednania z naszym zachodnim sąsiadem. Analogicznie mogłoby być w stosunkach z Rosją. Do wypowiedzenia słowa "wybaczam" potrzeba dokładnie tyle samo odwagi, co do wypowiedzenia słowa "przepraszam". Gdyby Polacy wybaczyli Rosjanom, pokazaliby światowej opinii publicznej wielką klasę.
Przyjazd premiera Władymira Putina na uroczystości rocznicowe z okazji wybuchu II wojny światowej na Westerplatte, zdecydowanie podniósł rangę tego wydarzenia. Oczy międzynarodowych ośrodków masowego przekazu zwrócone zostały na Polskę. Zaproszenie rosyjskiego przywódcy było od samego początku logicznym posunięciem. Jak się organizuje rodzinną uroczystość, to zaprasza się wszystkich sąsiadów. To należy do dobrego obyczaju oraz tradycji. Poza tym - abstrahując od konsekwencji politycznych - było nie było, to żołnierze radzieccy w największym stopniu przyczynili się do klęski hitlerowskich Niemiec i to oni zostawili najwięcej krwi na polu walki. Trzeba o tym pamiętać na równi z błędami oraz grzechami, jaki popełniali.
Ryszard Czarnecki, jak większość prominentnych działaczy PiS-u - zamiast wytrawnej polityki zagranicznej proponuje nam zaściankową. Najlepiej notorycznie się obrażać na kogoś, albo zaklinać rzeczywistość i udawać, że Rosji w ogóle nie ma na mapie. Taka postawa będzie nas jednak tylko ośmieszać w świecie oraz skazywać na ostentacyjne ignorowanie ze strony zachodnich partnerów. Nie możemy być na kierunku wschodnim przewrażliwieni. Z Rosją nie powinniśmy prowadzić - ani polityki nadmiernej spolegliwości, ani kompleksów, ani agresji - tylko realną, bilateralną, a przede wszystkim partnerską współpracę. Tylko przy uzyskaniu takiego charakteru wzajemnych relacji - świat nas doceni i przestanie lekceważyć. Obecność premiera Władymira Putina na Westerplatte, stała się okazją do przełamania impasu we wzajemnych stosunkach dyplomatycznych. Fakt ten może przynieść ogromne korzyści - zarówno polityczne, jak i ekonomiczne.
Romano Manka-Wloarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura