Kolejna notka przemyślen Zbyszka, byłego założyciela Spóldzielni Usług Wysokościowych "Świetlik"z siedzibą w Gdańsku.
Dwadzieścia lat później
Dobrze byłoby teraz, wiedząc więcej i z pewnego dystansu, odnieść się do opozycji spółdzielnianej czy też opozycyjności spółdzielni, która złozyła się zapewne na to, co dziś określa się fenomenem „Świetlika”. Jeśli w latach 80-tych opozycyjność miała szansę być czymś pozytywnym, co dodawało kolorytu i wynikało z dobrych intencji i poświęcenia przynajmniej części uczestników, to dziś musimy ocenić ją po efektach. Ponieważ mieliśmy do czynienia z grupą i generacją, która wpłynęła i wpływa nadal na losy kraju a dawniej poczuwała się być właścicielem spółdzielni, warto się jej przyjrzeć dokładniej.
Czy byli to ludzie wolni duchem czy też może, nowe pokolenie biurokratów, ZMS-owców - tylko nieco inaczej pomalowanych. Po owocach ich poznacie.
Cóż wynikło z kręcenia korbami powielaczy, zadym ulicznych, pomocy w organizacji strajków i odsiadek w aresztach. Porażka nigdy nie ukazuje się tak wyraźnie jak wtedy, gdy przybiera pozór zwycięstwa. Efekt tych działań jest mniej więcej taki, że dziś ludzie pracy najemnej, którzy zawsze mieli źle, mają źletak samoalbo gorzej, bo już nawet nie są ludźmi pracy najemnej, bo po prostu nie ma dla nich roboty
Pułkownicy, agenci, sekretarze i generałowie, którzy zawsze mieli nieźle, mają lepiej bo doszedł im drugi i trzeci etat. Ludzie wolni, którzy zawsze mieli przeciwko sobie siły ciemności, mają przeciwko sobie siły ciemności bardziej wyrafinowane, lepiej przygotowane, groźniejsze, mające oparcie nie tylko na Wschodzie ale też na Zachodzie i Północy w wojskach, służbach i różnych dziwnych organizacjach. Ponieważ nie tak miało być, wypadałoby zapytać czy lawina zeszła jak zwykle swoim torem, nie bacząc na wysiłki „ZMS-owców”, czy też to Oni byli takiej formacji duchowej, że z przyjemnością się z lawiną zabrali?!.
Obserwując przez sześć lat z bliska a i potem z nieco większej odległości powszechne pomieszanie pojęć, pogardę dla prostych ludzi, zmienność zeznań zależnie od miejsca siedzenia, chociażby w stosunku do stoczni, lustracji czy też losów spółdzielni - skłaniałbym się do drugiej ewentualności.
Ostatnio miewam wrażenie, że powoli acz systematycznie (tak żebyśmy tego nie zuważyli) jesteśmy zamykani w rezerwacie, gdzie wprawdzie możemy się poruszać a nawet polować na współmieszkanców ale pobyt jest kosztowny a strażnicy niewidoczni i nieuchwytni.
Pewną niewielką ale na swoim odcinku istotną rolę w budowaniu tego rezerwatu, gra kilku naszych świetlikowych kolegów, którzy do tej roboty wprawiali się siedząc za prezydialnym stołem na różnych Walnych i innych zgromadzeniach Spółdzielni.Już wtedy można było dostrzec próby manipulowania salą - swoisty trening.
Traktowałem to jako rodzaj zabawy, upajanie się swoją zręcznością. Teraz wiem - była w tym premedytacja. Mimo wszystko nie przypuszczałem, że „Świetlik” wykreuje twardych i bezwzględnych partyjniaków. Instynkt podpowiadał jednak już wówczas, że jest to świat raczej mi obcy i należy go w miarę szybko pożegnać, co też bez żalu uczyniłem.
Rezerwatu jednak do końca pożegnać się nie da, rezerwat otacza Nas zewsząd (podobno dotarł juz do Koła Podbiegunowego) i może niedługo przyjdzie Nam powtórzyć za "Sitting Bull'em", który kiedy wyruszał przeciwko ekspedycji gen. Custera, miał powiedzieć - Wolę zginąć z bronią w ręku jak mężczyzna, niż zdychać jak pies w rezerwacie.
P.S. Poniżej mały fragment z bogatej twórczości redaktora zakładowej gazetki pt. "Informator Rady Nadzorczej" SPUW GDAŃSK :
W służbie wolności, pokoju i socjalizmu
W rozmowach przed Walnym Zgromadzeniem często pojawia się postulat utrzymania, a nawet poszerzenia społecznej i politycznej funkcji naszej firmy. Jeszcze dwa, trzy lata temu sprawa była prosta: są ludzie, którzy ze względu na przekonania i działalność publiczną nie mają możliwości sensownego zatrudnienia się, więc Spółdzielnia daje im pracę, godziwy zarobek i niezłe towarzystwo. Dzięki takiej polityce mamy dziś autentyczną wspólnotę (mimo konfliktów i nieporozumień), zakorzeniliśmy się, nauczyliśmy się w naszej mikroskali realizować wartość bliską chyba nam wszystkim – pluralizm.
Zaczynamy sobie jednak zdawać sprawę, że funkcje samoobronne to minimum, które trzeba utrzymać, ale które już dziś nie wystarczą. Tradycja – zarówno ta odwieczna, gdańsko-pomorska, jak i ta najnowsza, solidarnościowa – zobowiązują nas do podjęcia poważniejszych zadań. Spółdzielnia i zjawiska wokół niej powstałe dały nam rzecz w polskich warunkach wyjątkowo cenną: wolność wyboru. Wymaga ona większej samodzielności, odpowiedzialności, zwykłej życiowej zaradności. Daje w zamian przedsmak wolności i niezależności, wychowuje do nich. Powinniśmy takie wartości i postawy upowszechniać.
Wielu spółdzielców lata temu podjęło na własny rachunek w różnych układach ideowych i organizacyjnych pracę na rzecz zmiany polskiej rzeczywistości, część z nich nadal ją kontynuuje. Dziś wiemy że „Gdańsk” może okazać się wspólnym mianownikiem dla niektórych działań publicznych i obywatelskich. Okazuje się że aktywnośc ekonomiczna – jeśli tylko towarzyszy jej wrażliwość społeczna i próba refleksji – może być skuteczną metodą walki ze złem panującym w Polsce. Bądźmy więc wytrwali.
Donald Tusk - „Informator Rady Nadzorczej”; SPUW „Gdańsk”; Luty 1988
... Swój albo ...
do końca :)
Nie Masz z Kim jechać na narty, zajrzyj
Drauzio Varella - W dzisiejszym świecie wydaje się więcej pieniędzy na środki zwiększające potencje czy silikon dla kobiet, pięć razy więcej niż na lekarstwa przeciw chorobie Alzheimera. Wynika z tego, że za kilka lat, będziemy mieli mnóstwo starych kobiet z dużymi biustami oraz starych mężczyzn z twardymi członkami. Za to Nikt z Nich nie będzie w stanie sobie przypomnieć do czego im to jest potrzebne!!!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości