Zarówno niedawna wypowiedź Premiera jak i poselski projekt zmian w sądownictwie mają dwa zasadnicze cele:
1. Zdyskredytować sędziów, którzy kwestionują przeprowadzone przez PIS zmiany w sądownictwie - wskazując na ich komunistyczne korzenie;
2. Nałożenie na sędziów kar dyscyplinarnych za podważanie pozycji innych sędziów, atakowanie wymiary sprawiedliwości, czyli kwestionowanie zgodności z Konstytucją przeprowadzonej reformy sądownictwa.
Przez 4 ostatnie lata...
Z jednej strony rząd nie zrobił nic, żeby w wymiarze sprawiedliwości pozbyć się "komunistycznych złogów". Nie było nawet próby 'wylania dziecka z kąpielą" w postaci usunięcia z zawodu osób powołanych przed (powiedzmy) rokiem 1985. Dlaczego? Jedna czystka została już zrobiona po 89 roku. PIS miał w ręku przez 4 lata nieograniczoną władzę. Ba! Minister Ziobro mógł bez uzasadnienia odwoływać prezesów sądów! Stworzenie izby dyscyplinarnej można było pociągnąć o krok dalej i dać jej kompetencje do oceny sędziów 'komunistycznych'. Jasne kryteria, analiza wszystkich aktywnych zawodowo sędziów. Wyłuskanie tych 700 (jak rozumiem powołanych 'za komuny'), weryfikacja, dwuinstancyjne postępowanie i odesłanie w stan spoczynku. KONIEC. W 4 lata, biorąc pod uwagę szybkość postępowania ustawodawczego w poprzedniej kadencji można było to zrobić. Oczywiście PSN, Pani Gersdorf nie byłą sędzią powołanym za komuny. Była nawet członkiem Solidarności. Ale nie chodzi przecież o eliminację osób krytykujących reformy a oczyszczenie ze "złogów PRL". Co prawda mogłoby to dotknąć życzliwą władzy Prezes TK - ale jak pisałem - czasem z kąpielą wylatuje też dziecko. Z pozostałych autorytetów prawnych z pewnością znalazłby się ktoś godny kierowania Trybunałem konstytucyjnym. Nie komunistyczny prokurator - bo tego dotknęłaby czystka, ale z pewnością dobrych i "nie-komunistycznych" sędziów nie brakuje. Czy dlatego PIS nic nie zrobił w tym kierunku przez ostatnie 4 lata?
Państwo jest najważniejsze
TSUE wskazał, że nie będzie oceniał niezależności sędziowskiej w Polsce. Bo, co jak słusznie się podnosi, nie ingeruje w ustrojowe sprawy danego kraju. Powiedział jedno - sędzia, żeby być sędzią unijnym musi być w swoim orzekaniu niezależny. Bo tylko to jest gwarantem, że obywatel unii stając przed unijnym sądem może spodziewać się uczciwego wyroku. W związku z tym niech sąd w Polsce oceni czy wyrok wydany w danej sprawie był wydany przez sędziego, który tę niezależność zachował. Jeżeli sędziego szantażowano albo przyłapano na łapownictwie albo nie wyłączył się od orzekania w sprawie, w której powinien to zrobić - jasne jest, że powinna istnieć podstawa do podważenia wyroku! Tu chyba opinia wszystkich zainteresowanych (i niezainteresowanych) jest spójna.
Niezależność sędziowska opiera się na tym, że jak już się sędziego powoła - to on w swoim orzekaniu ma być niezależny, tj. system sądownictwa ma mu gwarantować brak nacisków systemowych (oczywiście takie elementy jak ostracyzm środowiska, szantaż nie są wykluczone ale odporność na nie ma być gwarantowana tym kogo na sędziego się powołuje). Jak wybiera się sędziów to kwestia osobna. Czy powołują ich politycy, czy weryfikują sędziowie, czy muszą uczęszczać do specjalnej szkoły na projektowanej przez władzę ustawodawczą aplikacji - to można ustawić w dowolny sposób. Osobiście jestem za powołaniem sędziego dopiero po 10 latach praktyki w innym zawodzie (adwokat, radca, prokurator) - co daje odpowiednią podbudowę wiedzową i umiejętność zrozumienia praktycznych konsekwencji orzeczeń.
Natomiast jak już tym dokładnym sitem wyłuskamy z grona kandydatów osoby o wyjątkowej wiedzy, pracowitości, doświadczeniu, moralnie nieskazitelnych (tu dodatkowy atut wymogu 10 lat praktyki - można dokładniej ocenić daną osobę niż 29 letniego sędziego, który w życiu nie przepracował dnia poza sądem) - to oni muszą mieć swobodę orzekania a system ma tę niezależność chronić. Za to jak orzekają nie można ich karać finansowo. Oczywiście duża ilość uchylonych wyroków rzutuje na potencjalny awans sędziego, ale dwuinstancyjność postępowań gwarantuje, że finalnie wyrok będzie wydany w sposób uczciwy i zgodny z prawem. A sędzia będzie siedział "w rejonie" dopóki się nie nauczy orzekać w taki sposób, że go te uchyłki nie będą spotykać.
Co zrobił PIS przez ostatnie 4 lata, żeby wprowadzić to wyjątkowo skrupulatne sito? Co zrobił, żeby zagwarantować, że jedynie najlepsi i moralnie czyści będą dopuszczeni do zawodu sędziego? Jak zagwarantował im niezależność?
W jakim stopniu poselski projekt ustawy realizuje te cele? Czy kary finansowe i dyscyplinarne służą promowaniu najlepszych sędziów? W mojej ocenie w żadnym stopniu. Wyznacznikiem moralności nie jest bowiem akceptacja lub nie reformy wymiaru sprawiedliwości.
I wreszcie ostatnie pytanie - skoro sędziego w ramach orzekania (bo pytania o listy poparcia KRS nie są pozasądowym apelem sędziego a częścią postępowania w konkretnej sprawie, gdzie niezależność sędziego o to o co i kogo pytania jest elementem swobody niezbędnej do prawidłowego orzekania) może czekać kara finansowa, o gdzie jest granica tego co wolno a czego nie wolno "orzec"?
Czy kolejnym krokiem będzie zakaz orzekania na szkodę interesu Państwa?
Przecież to logiczne. Ba! Pożądane! Przecież Państwo jest tym co chroni, broni, żywi Suwerena. Działania na szkodę Państwa to cios w samego Suwerena. A na to nie można przecież pozwolić.
Czy za wyroki na szkodę Skarbu Państwa (tj. np odszkodowanie za niesłuszne skazanie, więzienie, wypłatę odsetek za opóźnienie w zapłacie za zamówienie publiczne) będzie niedopuszczalne?
Czy "Niezależność sędziowska nie może prowadzić do działania na szkodę Suwerena" będzie hasłem nowego etapu reformy sądownictwa?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo