Na przełomie lat 80- tych i 90- tych zeszłego stulecia polski kick - boxing był prawdziwą potęgą. Z każdej większej imprezy nasi zawodnicy przywozili medale, a takie nazwiska jak P. Siegoczyński, M Piotrowski czy P. Saleta na trwałe weszły do światowej historii tej dyscypliny. Utalentowany trener A. Palacz w każdej praktycznie wadze miał kłopoty bogactwa. Jedną z bardziej znanych postaci był w tym okresie Józef Warchoł, wielokrotny medalista mistrzostw Polski, z sukcesami startujący też w światowym i europejskim czempionacie. Dzielny zawodnik z Koszalina błysnął także na profesjonalnych ringach kick - bokserskich. I choć nie osiągnął sławy czy trofeów jakie były dziełem np. Marka Piotrowskiego czy Przemka Salety - na pewno nie był postacią anonimową. Został zawodowym mistrzem Europy, stoczył niezłą, ale ostatecznie przegraną przed czasem walkę z legendarnym R. Roufusem ( 1993r. ), dzięki swej nieustępliwości i widowiskowemu stylowi walki był lubiany przez kibiców. Ze względu na niemałe umiejętności stanowił też zagrożenie dla większości ówczesnych kick - bokserów w kategoriach średniej i półciężkiej. Był także uczestnikiem pierwszego oficjalnego zawodowego pojedynku w kick - boxingu w Polsce . W 1988r. po twardym 5- cio rundowym boju uległ wspomnianemu wcześniej Piotrowskiemu. Warchoł zasłynął nie tylko z racji niemałych sportowych umiejętności, znany był również jego niespokojny charakter. Swego czasu " problemy dyscyplinarne " uniemożliwiły zawodnikowi wyjazd do Portugalii na ważną, mistrzowską walkę, a biorąc udział w programie " Big Brother " zrobił ponoć użytek z technik karate ( bo z tego sportu nasz bohater wywodzi się - a konkretnie z kyokushin ), demolując sprzęt i zastraszając ... innego uczestnika. Zresztą na temat pozaringowych " wystąpień " Józefa Warchoła krąży w internecie parę filmów i oglądając je każdy może wyrobić sobie własne zdanie w niektórych kwestiach. A sam zawodnik w zeszłym roku postanowił spróbować swoich sił w mieszanych sztukach walki. Decyzja odważna jak na 50- letniego dziś mężczyznę, i wzbudziła niemałe zainteresowanie w sportowych kręgach. O wydolność byłego kick - boksera można było być spokojnym, bo po zakończeniu kariery zawodniczej został aktywnym trenerem, nie tracąc kontaktu z salą treningową. Zaś o jego umiejętności w nowej dziedzinie miał zadbać M. Okniński, postać bardzo znana w światku polskiego mma ( m.in. jeden z pierwszych trenerów M. Pudzianowskiego ). Kiedyś powiedział on co prawda coś o potrzebie oczyszczenia mieszanych sztuk walki z wszelkiego rodzaju celebrytów i sportowych emerytów ( koniec z : " jesteś za stary do boksu - to dawaj do mma " ), ale dla " Koszalińskiego Wojownika " postanowił chyba zrobić wyjątek. W nowym sporcie początek Warchoł miał udany - pokonał przed czasem byłego strongmana - K. Bazelaka. Wydawało się, że siła i determinacja pozwolą byłemu kick - bokserowi na może nie jakieś wielkie, ale jednak zauważalne sukcesy w mieszanych sztukach walki. Później było już jednak tylko gorzej. W swoim drugim pojedynku Warchoł poddaje się J. Dylewskiemu, a wczoraj - Ł. Borowskiemu. Dla obydwu jego pogromców były to pierwsze i raczej niespodziewane zwycięstwa w profesjonalnych karierach. O ile Dylewski górował po prostu siłą fizyczną i potrafił to wykorzystać, to przewagą Borowskiego był chyba zwyczajnie ... wiek ( jest kilkanaście lat młodszy ). Szybkość i celność ciosów często zaskakiwała dzielnego weterana, który w pewnym momencie padł na matę po silnym, niskim kopnięciu ( a przed walką wydawało się, że te akurat będą domeną Warchoła ). Techniki parterowe nie są mocną stroną zawodnika z Koszalina, toteż przy próbie tzw. gilotynowego duszenia ze strony rywala - Warchoł odklepał poddanie. Decyzja w sprawie ewentualnych kolejnych występów należy oczywiście do samego zainteresowanego. Ale przykry to widok, gdy sławna niegdyś postać sportów walki jest dziś obijana przez zawodników delikatnie mówiąc, prawie anonimowych. A konferansjer co prawda niejednokrotnie powtarzał, jak znakomicie na swój wiek wygląda J. Warchoł, lecz temu ostatniemu chyba niekoniecznie chodziło o taką właśnie formę uznania .
Mam różne zainteresowania, niektóre czasem przedstawię w formie subiektywnych notek, ale ... to tylko blog. Prawdziwe życie toczy się poza internetem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości