Robin Goodfellow Robin Goodfellow
55
BLOG

Jak Polacy przyjęli pierwsze nowelle Kiplinga

Robin Goodfellow Robin Goodfellow Rozmaitości Obserwuj notkę 0
Kipling zdobył serca czytelników na długo przed Księgami. A wśród Polaków - jako trzecim narodzie obok Amerykanów i Francuzów - cieszył się od początku szczególnymi względami. Nasi ówcześni rodacy dość wcześnie poznali się na talencie pisarza i pozostali mu wierni do końca jego dni, podczas gdy jego rodacy odwrócili się odeń hołdując modnym trendom. U nas, już w odrodzonej Polsce lat międzywojennych Kipling wciąż cieszył się wdzięcznością czytelników, był wydawany, wznawiany bądź tłumaczony na nowo.______________ Poniższy tekst pochodzi z lat 90. 19 w. , tzn. lat pierwszych zachwytów nad zyskującym coraz większy rozgłos pisarzem.

                                                                                        *******

Autor wielu znakomitych nowell i kilku powieści rozpoczął swój zawód literacki w młodym wieku, w ośmnastym bowiem roku życia, jako pomo­cnik redaktora Civil and Military Gazette w Lahorze, w Indyach. Od tego czasu datuje się jego twórczość jako nowellisty.

*) Kipling jest synem Jana Lockwooda Kiplinga, nauczyciela rysunków i malarstwa w wyższych zakładach naukowych w Bombay’u, a później w Lahorze. Rudyard ur. 1868 r. [sic!-KR.] w Bombay’u.

Pierwsze prace jego, odrzucone przez redaktora lahorskiej gazety (jako utwory dziecięcej wyobraźni, nie za­ sługujące na umieszczenie w poważnem piśmie), drukowane były w codziennej gazecie Pioneer w Allahabadzie, pod­pisane inicyałami R. K.

Na żądanie redaktora tej anglo-indyjskiej gazety Kipling posyłał mu dosyć często swoje nowellki, drobne opowiadania i poezye. Gdy E. Kay Robinson, były po­mocnik redaktora Pioneer’a, objął redakcyę Lahorskiej gazety, przybył Kip­lingowi nowy bodziec do pisania, gdyż naczelnik jego nie podzielał opi­nii swego poprzednika i nietylko nie szczędził słów pochwały, ale wprost namawiał Kiplinga do wyjazdu natych­miastowego do Anglii, gdyż tam zdo­będzie i powodzenie i sławę. Kipling jednak nie dał się namówić i pozo­stał na swojem stanowisku.

Obadwaj w krótkim czasie podnieśli poziom li­teracki gazety; z nędznego pisemka Civil and Military Gazette stała się najpoważniejszą i najbardziej czytaną ga­zetą w Indyach. Kipling, pomimo że spełniał pracę dziennikarską za czterech, znajdował jeszcze czas na pisanie no­well. Opowiadania jego i poezye, Departamental Ditties *), pozyskały w indyj­skich kołach towarzyskich uznanie i sławę.

W różnych pismach umieszczane nowelle wydał pod zbiorowym tytułem: Plain Tales from the Hills (Proste opowiadania z gór)

*) 1) Plain Tales from the Hills 2) Soldiers Three, Black and White, Story of the Gadsbys. 3) Life’s Handicap, being the story of mine own people. 4) Many Inventions. 5) Under the Deodars, the Phantom Rickshaw. 6) Wee Willie Winkie etc. 7) The Light that Failed. 8) The Jungle Book, illustrated. 9) The Second Jungle Book (Macmilan and Co. London). 10) The Naulakha (Heinemann Lon­ don) Poezye. 11) Barrack-Room Ballads wyd. 9-te. 12) The Seven Seas (Methuen, Co. Lon­ don). 13) Departmental Ditties.

Oto są mniejwięcej wszystkie dotychczas wydane dzieła Kipling’a.

W ciągu paru miesięcy książka ta doczekała się kilku wydań w Anglii i Ameryce i rozchwytano ją w mgnieniu oka. Autor, który dotych­czas zaledwie był znany w Indyach, dzięki swemu talentowi zyskał głośne imię, był na ustach wszystkich, zy­skał bez niczyjej pomocy powszechne uznanie i sławę. Indye, nie dotknięte literackiem piórem, przedstawiały bogate pole do działania.

Literatura angielska obfitowała w dzieła, opisujące dzieje, miejscowości i podróże po Indyach, lecz nie miała żadnego pisarza, któryby od­tworzył życie Indyan i Anglików. Do­piero Kipling, odkrywszy to nieznane pole dla współczesnych autorów angiel­skich, obdarzony bystrą obserwacyą, nader bujną fantazyą i żywą wyobra­źnią, wprawdzie bez doświadczenia, umiał jednak wyzyskać swoje odkrycie. Za przedmiot do dzieł swoich wybrał opis życia garnizonowego urzędników cywilnych, zwyczaj anglo - indyjskich i zwierzęta.

Cokolwiekby mówiono, Indyan za dzikich ludzi uważać nie można; zetknięcie się dawnej na tle buddyzmu cywilizacyi z europejską wy­wołało w sferach majętniejszych Indyan i wśród nawróconych chrześcijan reakcyę, nasuwającą tem bogatszy jeszcze materyał do szkiców i powieści.

Kip­ling, czerpiąc stąd pełnemi garściami, stworzył nowy kierunek w literatu­rze i stał się niejako głową mło­dej szkoły powieściopisarzy (Crane, R. H. Davies). Dzieła jego nie są pozba­wione ostrej satyry na urzędników an­gielskich, na radżów; również dotknął w nich autor misye protestanckie, wy­kazując nieumiejętność, a nawet brak zdolności do nawracania u misyonarzy, którzy, raz nawróciwszy, nie wiedzą, co robić i jak postąpić z neofitami, tak, że często ci ostatni powracają do dawnej wiary.

Zachęcony powodzeniem Plain Tales, wydał Kipling w r. 1888 w Kalkucie zbiór poezyi pod tytułem Departmental Ditties (Pieśni z departamentu). Krytycy angielscy, prawie wszyscy bez wyjątku, zwrócili uwagę na talent popularnego autora, który stał się tak modnym, że do różnych „izmów“ przybył i „kiplingizm“.

Nagła taka popularność nie wywarła jednak złego wpływu na młodocianego autora, który sam spo­strzegł, że pomiędzy licznemi nowellami i opowiadaniami, wydanemi przez róż­nych angielskich i amerykańskich na­kładców, jest dużo utworów słabszych, nie licujących z jego sławą, więc w pó­źniejszych wydaniach je wycofał.

 Jakie Kipling zajął miejsce w li­teraturze angielskiej jako nowellista i powieściopisarz, trudno to jeszcze określić, gdyż każda praca jego daje dowody, że talent jego ciągle się rozwija i wzra­sta.

Podobnie, jak nasz wielki powieściopisarz Sienkiewicz, zaczął on od pi­sania nowell, które, zdaniem znakomi­tych krytyków oraz powieściopisarzy, A. Lang’a i H. James’a, nie mają w li­teraturze angielskiej nic sobie równego.

P. Lang w artykule The Roman Fashio­nable powiada:

„Gdy stracimy Indye, gdy tam, gdzie my rządziliśmy, kto in­ny rządzić będzie, gdy panowanie na­sze pójdzie śladem panowania Mogołów, przyszłe pokolenia nauczą się z dzieł Kipling’a, jakiemi były Indye za czasów panowania tam Anglii..."

Było to prawdziwą niespodzianką dla naszej literatury czytać w kolumnach anglo-indyjskich dzienników małe ar­cydzieła w prozie i poezyi, utworzone ze wspaniałością iście monarszą.

Z po­czątku zauważono, że są ładne; później o nich nie myślano, gdyż z przedmio­tem tym publiczność tak była obyta, że zaledwie zwróciła uwagę na żywość akcyi i lśniące barwy.

Tak było w Indyach. Gdy jednak dzieła Kipling’a ukazały się w Anglii, osoby, które je przeczytały, nie wątpiły, że to będzie początkiem nowej ery literackiej, — te dzieła bowiem odznaczały się oryginal­nością, kolorytem, różnorodnością i za­pachem Wschodu. Nic też niema dzi­wnego, że sława Kipling’a wzrosła nie mniej szybko, jak cudowne drzewo chle­bowe czarodziejów.

— W dalszym ciągu powiada p. Lang, że Kipling’a zaliczyć należy do romantyków, pomimo, że tu i ówdzie można spotkać u niego ustępy o cechach realistycznych. Dalej zaś kry­tyk mówi: „Tyle on widział w życiu i tyle ma do opowiadania, że nie potrzebuje używać mikroskopu dla analizy reali­stycznej; woli on szukać nowych królestw, niż budować domy z błota“. Po przytoczeniu powyższej krytyki przyszła mi myśl porównania Kipling’a ze znanym i u nas Dickens’em, którego talent jest mu pokrewny.

Kipling, również jak Dickens, zaczął od pisania krótkich, często zabawnych opowiadań. Z prac jego wieje wiosenna świeżość, naturalność, swoboda i łatwość opowia­dania — bogaty materyał na autora dra­matycznego. Tak jak autor Pickwick Klubu, posiada Kipling natchnienie poe­tyckie i żywość uczucia, — umie wlewać życie nietylko w naturę, lecz nawet w przedmioty martwe,—przy tem posiada w wysokim stopniu rozwinięty dar obserwacyi i błyszczący dowcip.

Każda pra­wie jego nowella to skończony obrazek, godny pendzla Tycyana. Dzieła jednak Dickens’a pisane są stylem górnolotnym, a nawet egzaltowanym, — tymczasem styl Kipling’a jest mniej wyszukany, bez pozowania i bardziej odpowiedni dzisiej­szym wymaganiom.

Autor Pickwicka miał niezrównany dar opisywania, — Kipling nie ustępuje mu pod tym wzglę­dem. W kilku słowach umie on na­ szkicować miejscowość, w której akcya toczyć się będzie,—potrafi wyzyskać na­wet atmosferyczne wpływy dla podnie­sienia i uwydatnienia samego opowia­dania, którego treść łączy z opisem miejscowości w jednolitą całość.

W nowelli False Dawn opisuje piknik pod gołem niebem gorącej nocy indyjskiej w ten sposób:

Spotkaliśmy się na polu manewrów o dzie­siątej godzinie wieczorem. Noc była okropnie duszna. Konie potniały, idąc nawet stępa. Było tu jednak lepiej, niż w naszych ciem­nych mieszkaniach . . . Podążaliśmy wolno. Zbliżała się już północ, gdyśmy dotarli do starej, położonej naprzeciwko stawu mogiły, o rozwalonych murach, w opuszczonych ogro­dach, do których zwykliśmy chodzić jeść i pić. Byłem jednym z ostatnich, a zanim wszedłem do ogrodu , zauważyłem, że hory­zont z północnej strony pokryła lekka chmura w formie pióra brudnego koloru. I niktby mi nie pochwalił niepokojenia wesołości tak dobrze urządzonego pikniku, a burza piasczysta niewiele złego robi... Rozmawialiśmy, podzieleni na grupy albo wszyscy razem, rozłożeni pod drzewami. Róże, spieczone przez słońce, spadały nam na nogi... Powietrze było coraz gorętsze. Wydawało się, iż nikt nie zauważył zmiany, dopóki księżyc nie zni­knął , a wiatr gwałtowny zaczął poruszać drzewa pomarańczowe z hukiem, podobnym do morskiego szumu. I, zanim opatrzyliśmy się, co nam zagraża, chmura piasku nale­ ciała na nas; wszystko pogrążone było w ciem­ności wśród huku i wiru... Trochę pozostają­cego światła zgasło; nie widać było ręki, zbli­żonej do twarzy. Powietrze stało się ciężkie wskutek pyłu i piasku, uniesionego wiatrem z łożyska strumienia; piasek ten napełniał trzewiki i kieszenie, wciskał się za szyję, po­krywał brwi i wąsy. My wszyscy, zmieszani, staliśmy obok drżących koni; pioruny ude­rzały ponad naszemi głowami, a błyskawice ukazywały się ze wszystkich stron naraz, jak woda ze śluzy. Dopóki koni strach nie ogar­nął, nie było najmniejszej obawy; stałem z gło­wą spuszczoną, plecami zwrócony do wiatru, z rękami na ustach, słuchając uderzania drzewa o drzewo. Wspaniały to był huragan! Zdawało się, że wiatr podnosi ziemię i rzuca wielkie jej bryły na przeciwną stronę; i buchało z ziemi gorąco, jak żar w dniu sądu ostatecznego.

Po pierwszej pół-godzinie nastąpił lekki spokój. Usłyszałem nieopodal ucha mego cichy głos zrozpaczony, mówiący do siebie cicho i spokojnie, na podobieństwo zbłąkanej duszy, przelatującej z prądem wiatru: „O, mój wielki Boże...“ Wtem przerażająca błyskawica rozdarła niebo od końca do końca, jak gdyby to już był koniec świata; wszystkie kobiety krzy­knęły. W chwile potem uczułem męska rękę, opartą na mojem ramieniu, i usłyszałem Saumareza, żałośnie mówiącego mi do ucha...

Talent opisowy Kipling’a we wszyst­kich późniejszych pracach, nie zmienia­jąc istotnej właściwości stylu, ciągle się rozwija. Łączy on w jedno ludzi i na­turę, wcale nie idealizując, — wszystko przedstawia w prawdziwem świetle; w opi­sach jest realistą zupełnym. W każdym razie, pomimo całego realizmu, nic w jego opowiadaniu niema odrażającego.

Prace jego czynią wrażenie, jakby au­tor stracił już wszystkie illuzye, i niktby nie uwierzył, że to pióro młode­go, niedoświadczonego człowieka, — tyle w nich satyry na życie, które doskonale poznał; przytem gdzieniegdzie spotkać można żart, który wywołuje na usta czytelników shocking.

Dodam jeszcze słów kilka w kwestyi mego porównania Kipling’a z Dickens’em. Bohaterów do swych powie­ści i obrazków Kipling bierze z życia; są to ludzie zwyczajni: Indyanie, żoł­nierze, dzieci, mający tak wady jako też i zalety przeciętnych ludzi. Autor opisuje ich z niesłychaną prawdą ży­ciową. Wyjąwszy kilka typów dziecinnych i żołnierskich, inne nie pozostają w pamięci czytelnika, jak bohaterowie powieści Dickens’a, którego główne osoby są zwykle typowymi dziwakami i wskutek umysłowych ułomności nie mogą postępować inaczej, jak postę­pują , i dlatego łatwiej w pamięci się utrwalają.

Kipling, tak samo jak Di­ckens, umie zmusić czytelnika do śmie­chu i płaczu, nigdy jednak nie jest zanadto czułostkowy, — nawet w naj­bardziej tragicznych ustępach potrafi odnaleźć stronę zabawną, i wydaje się, jak gdyby autor stał wyżej od wszyst­kich nędz natury ludzkiej.

Podobnie jak Dickens i bardzo wielu powieściopisarzy angielskich, Kipling lubi opo­wiadać o waryatach, o ludziach, dzia­łających pod wpływem hysteryi, tak, że czytelnik nie wie, czy to rzeczywiste, czy zmyślone postacie.

W The Phantom Rickshaw we wstępie autor zapowiada, że nie są to dzieje błąkających się dusz, lecz zbiór faktów nierozjaśnionych. Czytając książkę powyższą, chwilami czytelnik zostaje przejęty strachem i za­pomina, na jakim znajduje się świecie.

Opowiadania te napisane są z wielką siłą dramatyczną i obfitują w liczne zwro­ty, godne pióra Shakespeare’a, — tyle w nich ironii i patosu. Szkoda jednak, że autor posługuje się dowcipem, nie harmonizującym z tragicznym charakterem opowiadania; sceny komiczne prawie wszędzie są połączone z drama­tycznemi przejściami.

Zanim zakończę ogólną charaktery­stykę dzieł Kipling’a, dodam, że on pierwszy za przedmiot swych opowiadań wziął żołnierzy, z którymi zapoznał angielską publiczność, przedstawiając ich ze wszystkiemi zaletami i wadami. Zwykli szeregowcy, jakoteż i dzieci, któ­rym cały szereg noweli poświęcił, na­leżą do jego najgenialniejszych typów i charakterów.

We wszystkich jego pracach portrety rażonych słońcem, chorych na febrę, opisy okropnych no­cy indyjskich skreślone są sposobem realistycznym w połączeniu z cyni­zmem, który jednak odczuwa dolegli­wości życia. Dla zebrania materyałów do przyszłych swych utworów Kipling wiele podróżował, — między innemi zwie­dził Australię i kilkakrotnie był w Ame­ryce.

 Ażeby dać pojęcie, jakiego rodzaju człowiekiem jest Kipling, wspomnę, że, gdy gazeta New York World ofiarowywała mu po cztery szylingi za słowo (cenę na­wet na angielsko-amerykańskie stosunki bardzo wysoką) za napisanie artykułu „Dlaczego Ameryka nie może zdobyć Anglii“, Kipling odmówił, gdyż, zda­niem jego, Anglik nie powinien rozprawiać nad siłą i zdradzać słabych stron swej ojczyzny, — takie wiadomo­ści nie są na sprzedaż.

A. M. Jasieński, 1897

Zachowałem pisownię  oryginalną 

K.R.


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Chodzi własnymi ścieżkami

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości