"Nagrody i elfy” ("Rewards and Fairies') czekają jeszcze na tłumacza. Z tego więc tomu wybieram nowelę „Gloriana”, aby na niej zilustrować znaną kiplingowską metodę wzmacniania efektu utworów prozaicznych poetyckimi. Jako Glorianę ( a także pod innymi imionami, jak Belphoebe) wprowadził był niegdyś Edmund Spenser chciwą pochlebstw Elżbietę do swej epopei. Ona to wyznacza rycerzom zadania i wysyła ich na przygody. Kipling nawiązuje do tradycji Spensera w wierszu wstępnym, przypominającym żywo dźwięczne liryki elżbietańskie formą, a także częstym użyciem uosobień. Mowa tu o Męstwie i Niewinności, które młodo zginęły, bo ostatnie poszły ”na pewną śmierć, złączoną pewną hańbą z pocałunkiem Belfeby na ustach”.

Okazuje się, że znają się oni z wybrzeżami Ameryki, że mają własny okręt i walczyli nawet z flotą Filipa. Krajem, wymienionym w liście, okazuje się późniejsza Wirginia, oddalona od Anglii tylko o sześć tygodni drogi przy pomyślnym wietrze. Królowa podaje młodzieńcom myśl, aby spróbowali założyć tam kolonię. Dostaną działa i amunicję. Muszą jednak być gotowi na śmierć. Może sama Elżbieta będzie musiała posłać ich na szubienicę z korsarstwo. Anglia za słaba jeszcze do wielkiej rozgrywki…
Po trzech dniach królowa powraca tą samą drogą do stolicy, więc znów rozmawia z młodzieńcami. Ma pewne skrupuły i niby odwodzi ich od przedsięwzięcia, ale niezupełnie szczerze. Zresztą są gotowi do ofiary, którą Elżbieta ostatecznie przyjmuje, dając każdemu z nich w nagrodę pocałunek. Wyprawiają się do Ameryki – i słuch o nich ginie.
Chłopiec Dan słucha i rozumie polityczne znaczenie opowiadania, nie wydaje jednak sądu o postępku królowej, natomiast dziewczynka Una nie kryje się z odrazą do niej.
Podstarzała królowa, odziana w satynę i złotogłów, chodzi po komnacie ” naprzód, wstecz i boczkiem,” nie mogąc zdobyć się na odwagę spojrzenia w zwierciadło, w okrutne zwierciadło, które nigdy nie pokaże kobiety tak urodziwą, tak dobrą i tak młodą, jak poprzednio”. Przychodzą duchy. Maria Stuart mówi, że nie odejdzie, póki królowa nie spojrzy w „okrutne zwierciadło, które nigdy już nie odbije kobiety tak cudnej, tak nieszczęśliwej i tak samotnej, jak ona” (t.j. Maria.)
Na to samo czeka Leicester, który znów oświadcza, że zwierciadło nie odbije nigdy kobiety tak twardej, tak niegodziwej i tak nieprzejednanej, jak Elżbieta. Nawiasem mówiąc zestawienie musi dziwić. Jak można traktować na równi Marię Stuart i Leicestera, który za wszelką cenę pragnął zasiąść na tronie angielskim, a nadzieje swe gruntował jedynie na pięknej brodzie i na braku skrupułów, posuniętym aż do zbrodni? Trudno oprzeć się myśli, że Leicester pomieszał się Kiplingowi z Essexem, który jak Maria Stuart zginął na szafocie.
Lecz wróćmy do ostatniej zwrotki. Królowa mierzy duchy wzrokiem i odpowiada: Tak chodziłam w życiu naprzód, wstecz i boczkiem, a przecie jestem córką króla Henryka ( co kwestionowano, ponieważ jej matkę stracono za wiarołomstwo) i królową Anglii.”
Może w wierszu niewiele jest poezji a psychologia jego niegłęboka. Próżność Elżbiety ma dziś znaczenie prawie przysłowiowe. Zakres motywów Kiplinga jest ograniczony. Ale jak świetnie umie on je wyzyskać! Jak efektownie charakteryzuje postacie historyczne! Jak wspaniały jest jego humor i jak zręcznie poeta rozlewa jego światło po scenie tragicznych wypadków historycznych! Jak po mistrzowsku używa w tym celu refrenu! I jak wreszcie przy pomocy tego wiersza pogłębia treść noweli!
Władysław Tarnawski, 1937 r.
____________________________________________________________________________________________________________________________
Zimne zwierciadło
Królowa jest w komnacie, niemłoda już
Z kąta do kąta wzdłuż i wszerz
Czy spojrzeć w lustro waha się;
W zimnym zwierciadle już nie zagości
Królowa jest w komnacie, układa włos
Wtem duch nieszczęsnej Marii zanuci w głos;
"Z kąta do kąta wzdłuż i wszerz
Czy spojrzeć w lustro wahasz się;
Jestem twój cień
Aż spojrzysz weń!
W zimnym zwierciadle już nie zagości
Smutna rywalka Jej Wysokości"
Królowa jest w komnacie ociera łzy
Wtem duch Lestera zanuci u jej drzwi;
"Z kąta do kąta wzdłuż i wszerz
Czy spojrzeć w lustro wahasz się;
Jestem twój cień
aż spojrzysz weń!
W zimnym zwierciadle wszak nie zagości
Nikt okrutniejszy od Jej Wysokości!"
Królowa jest w komnacie, jej grzechy też
Więc wzrokiem zmierzy duchy wzdłuż i wszerz;
"Jam Anglii królowa, jam córa Henrykowa jest!"
Pierzchają nocne mary, pierzchają widziadła
Elżbieta (bez peruki) staje u zwierciadła
I nagle cofa się na widok... czupiradła;
Bo lustro zrani kobietę, niech każda przyzna
Jak żaden duch, sumienia wyrzut czy Mężczyzna.
Przełożył Kazimierz Rafalski
(w przekładzie starałem się bardziej oddać sens niż literę oryginału)
Komentarze
Pokaż komentarze