Robin Goodfellow Robin Goodfellow
96
BLOG

Gloriana

Robin Goodfellow Robin Goodfellow Rozmaitości Obserwuj notkę 0
"Nagrody i elfy" to drugi po "Puku" zbiór opowiadań fantasy R. Kiplinga. Oba tomy stanowią całość powiązaną postacią Puka, starowiecznego, dobrodusznego gnoma o wesołym, figlarnym usposobieniu oraz postaciami dwojga dzieci. --------------------------------- "Puk ten, nieśmiertelna istotka, jak błędny ognik zjawiająca się nagle i znikająca, ze szczególną pasją przenosi w odległe czasy i styka z ówczesnymi ludźmi dwoje dzieci w wieku lat sześciu, Dana i Unę, zakochany w nich wprost bez miary, za co dzieci odpłacają mu tym samym. Dzieci wnoszą do tych dziwnych rozmów atmosfe­rę dziecinnej ciekawości, książek szkolnych, czasem nowoczesnej cywi­lizacji. Forma wewnętrzna tych opowiadań balansuje na pograniczu fantazji i realizmu, zewnętrzna zaś na pograniczu prozy i poezji. Każde z opowiadań zaczyna się i kończy wierszem, zyskuje przez to jak gdyby jakiś ton niezwykły, jakiś muzyczny nastrój, ułatwiający uczuciowe przyswojenie i zasymilowanie wrażeniowe treści utworu" (M. Piechal) ___________________________________ Dodajmy, iż jednym z tych wierszy jest znany u nas z licznych przekładów "IF". (Swój przekład "IF" opublikował na Salonie 24 pan Kot z Cheshire) Ale oddajmy głos esejowi prof. Władysława Tarnawskiego. KR. _________________________________________________________________

"Nagrody i elfy” ("Rewards and Fairies') czekają jeszcze na tłumacza. Z tego więc tomu wybieram nowelę „Gloriana”, aby na niej zilustrować znaną kiplingowską metodę wzmacniania efektu utworów prozaicznych poetyckimi. Jako Glorianę ( a także pod innymi imionami, jak Belphoebe) wprowadził był niegdyś Edmund Spenser chciwą pochlebstw Elżbietę do swej epopei. Ona to wyznacza rycerzom zadania i wysyła ich na przygody. Kipling nawiązuje do tradycji Spensera w wierszu wstępnym, przypominającym żywo dźwięczne liryki elżbietańskie formą, a także częstym użyciem uosobień. Mowa tu o Męstwie i Niewinności, które młodo zginęły, bo ostatnie poszły ”na pewną śmierć, złączoną pewną hańbą z pocałunkiem Belfeby na ustach”.

Opowiadającą osobą, przyprowadzoną przez Puka, jest w noweli sama Elżbieta. Jawi się dzieciom taka, jaka była za życia – wystrojona, podmalowana, roztańczona. Tańczy zresztą z monarszą powagą. Podczas jednej z podróży po kraju przyjmowano ją na łonie natury, zastawiając ucztę u stóp potężnego dębu. Wtem ktoś przyniósł list od Filipa hiszpańskiego, którego królowa długo zwodziła nadzieją małżeństwa. Król pisze o swych miłosnych cierpieniach, lecz równocześnie skarży się na korsarskie wyprawy Anglików i grozi odwetem. Jedno zdanie wydaje się Elżbiecie aluzją do zamorskiego kraju, który mógłby odegrać rolę w wyprawie Hiszpanów przeciw Anglii, lecz królowa nie wie, co to za kraj, a nie chce nikogo prosić o wyjaśnienie. Rozmyśla nad tem, rozmawiając i tańcząc, gdy straż donosi, że rozbroiła pojedynkujących się dwóch młodych ludzi, którzy poprzednio usługiwali Elżbiecie przy uczcie. Jest jasne, że szło o względy Gloriany, więc ta wybacza łatwo gardłowe przestępstwo ( dobycie miecza w pobliżu osoby monarszej) i wdaje się w dłuższą pogadankę z winowajcami.image

Okazuje się, że znają się oni z wybrzeżami Ameryki, że mają własny okręt i walczyli nawet z flotą Filipa. Krajem, wymienionym w liście, okazuje się późniejsza Wirginia, oddalona od Anglii tylko o sześć tygodni drogi przy pomyślnym wietrze. Królowa podaje młodzieńcom myśl, aby spróbowali założyć tam kolonię. Dostaną działa i amunicję. Muszą jednak być gotowi na śmierć. Może sama Elżbieta będzie musiała posłać ich na szubienicę z korsarstwo. Anglia za słaba jeszcze do wielkiej rozgrywki…

Po trzech dniach królowa powraca tą samą drogą do stolicy, więc znów rozmawia z młodzieńcami. Ma pewne skrupuły i niby odwodzi ich od przedsięwzięcia, ale niezupełnie szczerze. Zresztą są gotowi do ofiary, którą Elżbieta ostatecznie przyjmuje, dając każdemu z nich w nagrodę pocałunek. Wyprawiają się do Ameryki – i słuch o nich ginie.

Chłopiec Dan słucha i rozumie polityczne znaczenie opowiadania, nie wydaje jednak sądu o postępku królowej, natomiast dziewczynka Una nie kryje się z odrazą do niej.

Autor ostrożnie wstrzymuje się od zaznaczenia swego stanowiska i umieszcza po noweli wiersz, związany wątkiem już tylko samą postacią Elżbiety.

Podstarzała królowa, odziana w satynę i złotogłów, chodzi po komnacie ” naprzód, wstecz i boczkiem,” nie mogąc zdobyć się na odwagę spojrzenia w zwierciadło, w okrutne zwierciadło, które nigdy nie pokaże kobiety tak urodziwą, tak dobrą i tak młodą, jak poprzednio”. Przychodzą duchy. Maria Stuart mówi, że nie odejdzie, póki królowa nie spojrzy w „okrutne zwierciadło, które nigdy już nie odbije kobiety tak cudnej, tak nieszczęśliwej i tak samotnej, jak ona” (t.j. Maria.)

Na to samo czeka Leicester, który znów oświadcza, że zwierciadło nie odbije nigdy kobiety tak twardej, tak niegodziwej i tak nieprzejednanej, jak Elżbieta. Nawiasem mówiąc zestawienie musi dziwić. Jak można traktować na równi Marię Stuart i Leicestera, który za wszelką cenę pragnął zasiąść na tronie angielskim, a nadzieje swe gruntował jedynie na pięknej brodzie i na braku skrupułów, posuniętym aż do zbrodni? Trudno oprzeć się myśli, że Leicester pomieszał się Kiplingowi z Essexem, który jak Maria Stuart zginął na szafocie.

Lecz wróćmy do ostatniej zwrotki. Królowa mierzy duchy wzrokiem i odpowiada: Tak chodziłam w życiu naprzód, wstecz i boczkiem, a przecie jestem córką króla Henryka ( co kwestionowano, ponieważ jej matkę stracono za wiarołomstwo) i królową Anglii.”

A królowej Anglii nie wypada bać się niczego, nawet zwierciadła. Elżbieta staje twarzą w twarz z nim „i ze wszystkim innym,” czego boi się i co ją gnębi. Spostrzega, że uroda jej minęła. Już tej urody nie odbije ” okrutne zwierciadło,” „które zawsze zdolne jest boleśniej dotknąć kobietę niż jakikolwiek duch lub mężczyzna.”

Może w wierszu niewiele jest poezji a psychologia jego niegłęboka. Próżność Elżbiety ma dziś znaczenie prawie przysłowiowe. Zakres motywów Kiplinga jest ograniczony. Ale jak świetnie umie on je wyzyskać! Jak efektownie charakteryzuje postacie historyczne! Jak wspaniały jest jego humor i jak zręcznie poeta rozlewa jego światło po scenie tragicznych wypadków historycznych! Jak po mistrzowsku używa w tym celu refrenu! I jak wreszcie przy pomocy tego wiersza pogłębia treść noweli!


Władysław Tarnawski, 1937 r.


____________________________________________________________________________________________________________________________

                                                                        Zimne zwierciadło

Królowa jest w komnacie, niemłoda już

W koszuli nocnej jest i zmywa róż.

Z kąta do kąta wzdłuż i wszerz

Czy spojrzeć w lustro waha się;

W zimnym zwierciadle już nie zagości

Lico nadobne lat młodości.


Królowa jest w komnacie, układa włos

Wtem duch nieszczęsnej Marii zanuci w głos;

"Z kąta do kąta wzdłuż i wszerz

Czy spojrzeć w lustro wahasz się;

Jestem twój cień

Aż spojrzysz weń!

W zimnym zwierciadle już nie zagości

Smutna rywalka Jej Wysokości"


Królowa jest w komnacie ociera łzy

Wtem duch Lestera zanuci u jej drzwi;

"Z kąta do kąta wzdłuż i wszerz

Czy spojrzeć w lustro wahasz się;

Jestem twój cień

aż spojrzysz weń!

W zimnym zwierciadle wszak nie zagości

Nikt okrutniejszy od Jej Wysokości!"


Królowa jest w komnacie, jej grzechy też

Więc wzrokiem zmierzy duchy wzdłuż i wszerz;

"Jam Anglii królowa, jam córa Henrykowa jest!"

Pierzchają nocne mary, pierzchają widziadła

Elżbieta (bez peruki) staje u zwierciadła

I nagle cofa się na widok... czupiradła;

Bo lustro zrani kobietę, niech każda przyzna

Jak żaden duch, sumienia wyrzut czy Mężczyzna.


Przełożył Kazimierz Rafalski

(w przekładzie starałem się bardziej oddać sens  niż literę oryginału)


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Chodzi własnymi ścieżkami

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości