Historia wojsk powietrznodesantowych rozpoczęła się przed drugą wojną światową. Doświadczenia nad wykorzystaniem spadochronów w warunkach bojowych jako pierwszy prowadził Związek Sowiecki. Z jego praktyk korzystała Reichswehra ograniczona postanowieniami traktatu wersalskiego, który m.in. zakazywał posiadania przez Niemcy lotnictwa wojskowego.
Część druga – Niemcy; Fallschirmjager. Od Reichswehry – do zdobycia Eben Emael
Po raz pierwszy w dziejach desant spadochronowy zastosowano 2 sierpnia 1930 roku w czasie doświadczalno-pokazowych ćwiczeń sił lotniczych Moskiewskiego Okręgu Wojskowego. Dzięki wysiłkom marszałka Michaiła Tuchaczewskiego w 1932 roku zorganizowano pierwszą sowiecką brygadę powietrznodesantową liczącą 450 spadochroniarzy i rozporządzającą 18 samolotami. W lecie 1935 roku przeprowadzono w rejonie Kijowa manewry, w których brało udział 1800 spadochroniarzy i 5700 żołnierzy przewożonych drogą powietrzną. (O sowieckich spadochronach innym razem).
Dzięki współpracy sowiecko-niemieckiej, w ścisłej tajemnicy, na lotnisku w Lipeck tworzono podstawy przyszłej Luftwaffe. Szkolono tu pilotów, testowano nowy sprzęt, w tym spadochrony.
Można przypuszczać, że ćwiczenia w rejonie Moskiewskiego Okręgu Wojskowego odegrały znaczącą rolę w powstaniu niemieckich wojsk spadochronowych, a już na pewno musiały wpłynąć na jej przyszłego twórcę, majora Kurta Studenta.
Ten niemiecki oficer,pilot z czasów I wojny światowej i miłośnik szybownictwa, był jednym z zagranicznych gości zaproszonych pod Kijów. Desant spadochroniarzy, który opanował lotnisko, umożliwiając tym samym wylądowanie samolotów, z których kadłubów wyjechały lekkie czołgi, działa, pojazdy i wysypało się 5700 żołnierzy, miał wywrzeć na nim olbrzymie wrażenie, które zaważyło na jego dalszej karierze.
W Niemczech, które odżyły gospodarczo i militarnie po objęciu
władzy przez Adolfa Hitlera, każde pomysłowe i nowatorskie
rozwiązanie mogące zapewnić panowanie nad Europą w sposób szybki i skuteczny spotykało się z poparciem najwyższych władz
politycznych i wojskowych. Takim rozwiązaniem była właśnie
koncepcja zniszczenia przeważających sił wroga lub przyspieszenie działań ofensywnych przy zastosowaniu desantów powietrznych.
Kierownictwo nad tworzeniem niemieckich sił powietrznodesantowych zlecono Hermannowi Göringowi. On zaś, zadanie zorganizowania i kształcenia tej nowej formacji powierzył komendantowi technicznej szkoły Luftwaffe, Kurtowi Studentowi. Dostrzegał on bowiem wartość bojową nowego rodzaju wojska. Reprezentował pogląd, że strzelcy spadochronowi nie tylko powinni działać w samodzielnych grupach rozpoznawczo-dywersyjnych na zapleczu nieprzyjaciela, ale przede wszystkim stanowić silne, jednolicie dowodzone oddziały mogące wykonać samodzielne zadanie bojowe, decydujące o sukcesie operacyjnym.
Już w lutym 1933 roku Göring, piastujący wówczas urząd szefa policji pruskiej, polecił majorowi Weckemu utworzyć specjalny oddział spadochronowy w sile 18 oficerów i 400 żołnierzy. Był on co prawda wykorzystywany do likwidacji komórek partii komunistycznej i innych ugrupowań lewicowych, ale był bardzo skuteczny tam gdzie zawodziły tradycyjne obławy i naloty policyjne. W grudniu tego roku grupa Weckego przyjęła nazwę „Generał Göring”, a 1 kwietnia 1935 roku utworzono pułk policji o tej samej nazwie, od 24 września podporządkowany siłom powietrznym. Był to początkowy okres tworzenia się nowego rodzaju niemieckich sił zbrojnych.
Za datę narodzin niemieckich wojsk powietrznodesantowych uważa się jednak 29 stycznia 1936 roku. Wtedy to Hermann Göring, już wówczas głównodowodzący lotnictwa wojskowego, wydał rozkaz, podpisany przez niemieckiego ministra lotnictwa Erharda Milcha, powołujący do życia nowy rodzaj wojsk – skoczków spadochronowych ( Fallschirmjager ). Wkrótce po tym Naczelne Dowództwo Sił Lądowych (Oberkommando des Heeres) podjęło decyzję o zorganizowaniu 1. Kompanii Piechoty Spadochronowej. Jej dowódcą został kpt. Hilmar Zahn. Jednak szybko, bo na przełomie maja i czerwca 1937 roku, zapadła decyzja w sprawie rozwinięcia kompanii w batalion. Dowództwo nad nim objął mjr Richard Heidrich. Zabierając się od razu do pracy, Heidrich skoncentrował się głównie na sprawach organizacyjnych, ugruntowaniu dyscypliny, a także na przeszkoleniu spadochronowym. Dnia 1 czerwca 1938 roku oficjalnie powołany został do życia Batalion Piechoty Spadochronowej. Oddział ten, jak również Batalion Strzelców Spadochronowych Luftwaffe wyodrębniony 1 października 1937 roku z pułku „Generał Göring” stały się podstawą 1. pułku strzelców spadochronowych.
Dnia 1 lipca 1938 roku gen. Student objął dowództwo nad wojskami powietrznodesantowymi wchodzącymi w skład sił powietrznych i stanowiącymi od tej pory 7. Dywizję Lotniczą (Fliegerdivision 7). W gruncie rzeczy była to dywizja spadochronowa, a jej nazwa miała na celu zachowanie w tajemnicy jej właściwego przeznaczenia. Trzon dywizji stanowiły 1. i 2. pułki strzelców spadochronowych (Fallschirmjägerregiment). Warto w tym miejscu zaznaczyć, że oprócz dywizji Studenta istniała jeszcze druga wielka jednostka przeznaczona do desantów powietrznych. Była nią, sformowana w 1937 roku, 22. Dywizja Piechoty transportowana drogą powietrzną.
Po raz pierwszy operacyjnie użyto niemieckich spadochroniarzy (wyposażonych w spadochrony typu RZ1) i jednostek piechoty przewożonych drogą powietrzną jesienią 1938 roku w czasie zajmowania obszaru Sudetów. Desant, w którego skład wchodziły jednostki 7. Dywizji Lotniczej i 16. pułk piechoty z 22. Dywizji, wylądował w okolicy Bruntál, na zapleczu czeskich umocnień granicznych. Doświadczenia te wykorzystano w późniejszych akcjach.
O wybuchu II wojny światowej spadochroniarze dowiedzieli się w trakcie koncentracji w rejonie Wrocławia i Legnicy. W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku 7. Dywizja stanowiła odwód naczelnego dowódcy. Generał Student zaplanował różne warianty działań zmierzających do zajęcia ważnych strategicznie obiektów przepraw. Jednym z zadań miało być opanowanie mostu na Wiśle w Puławach i niedopuszczenie do jego zniszczenia. Słabość polskich jednostek spowodowała jednak, że desant okazał się niepotrzebny.
Inną, niezrealizowaną koncepcją użycia strzelców spadochronowych w czasie kampanii wrześniowej było udzielenie przez nich wsparcia jednostkom zajmującym Poznań. W rezultacie wojska te zostały przeznaczone do walk naziemnych, gdzie niepotrzebni byli spadochroniarze. Jednym z zadań była ochrona dowództwa VIII Korpusu Lotniczego w miejscowości Sucha pod Radomiem. Na rozkaz gen. Wolframa von Richthofena, dowódcy zgrupowania lotniczego, podjęto walki z oddziałami polskimi, ponosząc przy tym wysokie straty. Do kolejnych walk doszło 24 września w rejonie Woli Gułowskiej. W połowie września dywizja Studenta została skierowana na wschód w celu opanowania lotnisk między Wisłą a Bugiem. Po zakończeniu działań, w połowie października, dywizję wycofano do Niemiec.
Prawdziwą wartość „pikujących orłów” – tak bowiem, od odznaki
niemieckich wojsk spadochronowych, nazywano skoczków – miały pokazać lata 1940 -1941. Wojska te przyczyniły się do powodzenia wszystkich błyskawicznych kampanii prowadzonych w tym okresie, zarówno w Skandynawii, jak i na Zachodzie czy Bałkanach.
Wszystko zaczęło się 9 kwietnia 1940 roku. Planowane przez Hitlera zajęcie Norwegii stawiało przed naczelnym dowództwem wojsk niemieckich szczególny problem. Operacja ta, pod kryptonimem „Weserübung”, obejmować musiała inwazję na Danię w celu wykorzystania tamtejszych lotnisk i portów. Zadanie to należało przeprowadzić jak najmniejszą liczbą żołnierzy, a zwycięskie rozstrzygnięcie musiało nastąpić w jak najkrótszym czasie. W planach przewidziano udział I Batalionu 1 Pułku Strzelców Spadochronowych.
Pierwszego dnia inwazji czwarta kompania, dowodzona przez kpt. Waltera Gericke, wylądowała równocześnie na obu przyczółkach mostu, łączącego wyspy Falster i Fionia, zdobywając przeprawę bez walki. Tym samym zapewnili bezpieczny przemarsz w kierunku Kopenhagi jednostkom zmotoryzowanym Wehrmachtu. Jeszcze tego samego dnia zajęto stolicę Danii.
Kiedy spadochroniarze zdobywali przeprawę, rozpoczęła się główna faza operacji: uderzenie na Norwegię. Plan zakładał przeprowadzenie równocześnie desantu powietrznego i morskiego. Spadochroniarze mieli do opanowania dwa kluczowe cele. Półbatalion, pod dowództwem mjr. Ericha Walthera, miał za zadanie opanować i zabezpieczyć lotnisko w Oslo, natomiast trzecia kompania por. von Brandisa lotnisko i port na południowo-wschodnim wybrzeżu, w Stavanger. Zajmując bez problemów lotnisko w Stavanger, Niemcy mieli problemy z wysadzeniem desantu koło Oslo. Złożyły się na to mgła i ciężki ostrzał norweskiej artylerii. Ostatecznie lotnisko koło Oslo zajął oddział wydzielony z 324. pułku piechoty.
Dnia 14 kwietnia pod Narwikiem i Namsos wylądowały brytyjsko – francusko -polskie siły ekspedycyjne. Chcąc uniemożliwić połączenie się walczących na północ od Oslo jednostek norweskich z wojskami alianckimi, dowództwo niemieckie postanowiło wysadzić desant w Dolinie Gudbrandsdal w okręgu Dombas (nie mylić z Donbasem). Była to pierwsza kompania kpt. Herberta Schmidta. Akcja odbywała się w kompletnych ciemnościach pod silnym ostrzałem artylerii przeciwlotniczej.
Tylko 7 z 15 samolotów przedostało się nad strefę zrzutu. Po ciężkich walkach, toczonych między 14 a 19 kwietnia, 34 strzelców spadochronowych, którzy pozostali przy życiu, poddało się Norwegom.
Ostatnią akcją spadochroniarzy w walkach w Norwegii był desant pod Narwikiem. Wojska gen. Eduarda Dietla zostały zepchnięte przez korpus ekspedycyjny na granicę ze Szwecją. Wtedy to postanowiono wysłać w rejon walk I Batalion mjr. Walthera. Wraz z nimi w desancie wzięły udział dwie kompanie strzelców alpejskich, które przeszły siedmiodniowy kurs spadochronowy. Akcji pomogła niewątpliwie ofensywa niemiecka na Zachodzie, która sprawiła, że alianci wycofali się z Norwegii. Spadochroniarze wkroczyli do Narwiku 8 czerwca 1940 roku. Norwegia skapitulowała.
Po skończonej kampanii w Polsce, 27 października 1939 roku, gen. Student został wezwany do Kancelarii Rzeszy. Oprócz Hitlera na naradzie byli obecni generałowie Wilhelm Keitel i Franz Halder oraz marszałek Göring. Dowódca 7. Dywizji Lotniczej został zapoznany z planami przyszłej ofensywy na Zachodzie. Wojska spadochronowe miały w nadchodzącej kampanii opanować strategiczne punkty w Hadze i Rotterdamie, a także mosty na Kanale Alberta. Najodważniejszym jednak przedsięwzięciem miało być zajęcie belgijskiego fortu Eben Emael. Hitler zdradził swój pomysł. Zapytał Studenta, czy będzie możliwe, aby parę szybowców szturmowych wylądowało na terenie twierdzy, a żołnierze ją zdobyli. Dzień później uzyskał pozytywną odpowiedź.
W rozpoczętym 10 maja 1940 roku ataku wzięły udział: 7. Dywizja Lotnicza, 22. Dywizja Piechoty (która, jak już wspomniano, była transportowana drogą powietrzną) oraz Oddział Szturmowy Kocha, przeznaczony do zajęcia Eben Emael. Jednostki te stanowiły trzon Korpusu Powietrznodesantowego dowodzonego przez gen. Studenta.
7. Dywizja wykonała swoje zadanie na południu ściśle według planu. Spadochroniarze opanowali lotnisko Rotterdam-Waalhaven, zapewniając tym samym bezpieczne lądowanie samolotom transportowym. Następnie III batalion 1. pułku strzelców spadochronowych zdobywał most leżący na południe od Rotterdamu i zajmował w walce stanowiska artylerii przeciwlotniczej.
W tym czasie II batalion tego pułku walczył o most w Moerdiijk, który ostatecznie zdobył. Holendrzy zniszczyli jednak most kolejowy. Taki sam efekt przyniosły walki o przeprawę w Dordrecht, choć tam były bardziej zacięte. Most zdobywała 3. kompania 1. pułku, któremu obrońcy stawili silny opór. W tej sytuacji płk Bruno Bräuer wydał rozkaz I batalionowi, by ten zaatakował i zajął przeprawę.
Trudności powstały natomiast na kierunku północnym. I batalion 2. pułku strzelców spadochronowych nie mógł opanować lotniska zapasowego w odległości 10 km od Hagi, lotniska pomocniczego oddalonego o 2 km na południowy wschód od miasta i terenu sportowego w odległości 3 km na południe. Jeszcze przed opanowaniem lotnisk rzut w liczbie 200 samolotów Ju 52 lądował pod ogniem obrony przeciwlotniczej, ponosząc przy tym ogromne straty. W ciągu 2 dni plan lądowania, przewidujący 5 rzutów transportu powietrznego, załamał się. Ostatecznie 22. dywizja wysadziła jedynie 2000 ludzi, z przewidywanych 7000, dodatkowo rozproszonych.
Ostatecznie 13 maja królowa i rząd holenderski wyjechali, 14 maja gen. Student przyjął kapitulację Rotterdamu. Straty niemieckie w kampanii holenderskiej były bardzo wysokie. Jednak strategiczny cel został osiągnięty. Armia holenderska została pozbawiona centralnego dowodzenia, nie mogąc tym samym skutecznie prowadzić obrony. 15 maja 1940 roku Holendrzy skapitulowali.
W czasie działań strzelców spadochronowych w Holandii Oddział Szturmowy Kocha miał do wykonania o wiele trudniejsze zadanie. Celem było otworzenie drogi dla ofensywy wojsk zmechanizowanych prawego skrzydła niemieckiego poprzez opanowanie mostów na Kanale Alberta i nowoczesnego fortu Eben Emael.
W skład grupy dowodzonej przez kpt. Kocha wchodziła 1. kompania 1. pułku strzelców spadochronowych oraz Pluton Saperów Spadochronowych z II batalionu tego pułku dowodzony przez por. Witziga. Oddziały szturmowe zostały uzupełnione jednostkami zapasowymi Szkoły Spadochronowej. Siły te miały wysadzić na twierdzy zespół 42 szybowców transportowych DFS 230 holowanych przez Ju 52, którymi dowodził por. Kiess; 493 oficerów, podoficerów i żołnierzy.
Oddział Kocha podzielony został na cztery mniejsze grupy szturmowe. GS „Stahl”, pod dowództwem por. Gustawa Altmanna, miała za zadanie opanować most na Kanale Alberta w miejscowości Veltwezelt i utrzymać go do przybycia wojsk lądowych. GS „Beton” miała zdobyć drugi most pod Vroenhaven, umożliwiając przemarsz 4. Dywizji Pancernej. Dowódcą grupy był ppor. Gerhard Schacht. GS „Eisen”, ppor. Martina Schächtera, miała zająć most w Canne, robiąc tym samym drogę 151. pułkowi piechoty. Najważniejsza jednak w całej operacji była Grupa Szturmowa „Granit” pod dowództwem por. Rudolfa Witziga. Ten oddział, liczący 2 oficerów oraz 83 podoficerów i szeregowych, miał zdobyć Eben Emael.
Fort Eben Emael bronił dostępu do wszystkich trzech mostów na Kanale Alberta i Mozie. Był to obiekt nowoczesny, wyposażony w dwa działa 120 mm i dwa stanowiska pod dwa działa 75 mm w wieżach, do tego 12 dział 75 mm tredytorowych (4 po 3), 12 pojedynczych dział kalibru 60 mm oraz 25 ckm i 21 rkm. Załogę stanowiło 1200 żołnierzy belgijskiej 7. Dywizji Piechoty pod dowództwem mjr. Jeana Fritza Luciena Jottranda.
Warto w tym miejscu podkreślić, że sztaby francuski i belgijski, na kilka dni przed dokonaniem desantu, były przekonane o niemożliwości zdobycia twierdzy.
O godzinie 4.30 rano 10 maja 1940 roku z lotniska Köln-Ostheim i Köln-Butz-weilerhoff wystartowały samoloty z szybowcami na holu. Pierwsza do ataku przystąpiła GS „Beton”. Jeszcze będąc w locie, samoloty i szybowce znalazły się pod silnym ostrzałem. Po wylądowaniu bardzo szybko unieszkodliwiono załogę broniącą przeprawy, udaremniając tym samym wysadzenie mostu. Jego obrona trwała do wieczora. Niemal w tym samym czasie, o godzinie 5.20, GS „Stahl” osiągnęła strefę lądowania w pobliżu mostu Veltwezelt. Spadochroniarzom dość szybko udało się zająć most, jednak walki w jego rejonie trwały cały dzień. Najmniej szczęścia z grup mających za zadanie zdobyć przeprawy na Kanale Alberta miała GS „Eisen”. Jeszcze będąc w powietrzu dowiedzieli się, że Belgowie wysadzili most. Mimo to zadanie musiało być wykonane. Podobnie jak pozostałe oddziały, szybko poradzili sobie z obrońcami. O 5.50 dowódca grupy nawiązał łączność z kpt. Kochem. Meldował, że most został zniszczony przez przeciwnika, ale saperzy, wykorzystując ocalałe elementy, przywrócili go do użytku.
Grupa „Granit” miała najważniejsze zadanie w całej akcji – uciszyć działa fortu. Nie obyło się to jednak bez przeszkód. Jeszcze nad Niemcami zerwały się dwa szybowce. W jednym z nich był dowódca grupy por. Witzig. Kiedy szybowce wylądowały, dowództwo objął sierżant Wenzel. Załoga fortu była zupełnie zaskoczona. Chociaż po dwudziestu minutach walk, o 5.40, meldowano, że Eben Emael został zdobyty, to działania dopiero się rozpoczynały. Belgijska obrona szybko otrząsnęła się z szoku, stawiając zacięty opór. O 8.35 wylądował jeszcze jeden szybowiec. Na jego pokładzie znajdował się por. Witzig. Niemieccy żołnierze kilkakrotnie podrywali się do ataków, które raz za razem zostawały odparte. Do wieczora strzelcy spadochronowi zniszczyli większość dział potężnej fortecy, stosując ładunki kumulacyjne lub zmuszając załogi do ich porzucenia. Jednak walki trwały nadal.
Następnego dnia spadochroniarze spodziewali się wsparcia 151. pułku saperów. Co prawda przewaga była po ich stronie, ale w podziemiach twierdzy zabarykadowali się obrońcy, którzy na dobrą sprawę mogli się tam ukrywać miesiącami. Do tego niezdobyty pozostawał bunkier nr 4, którego ogień mógł skutecznie powstrzymać pomoc dla spadochroniarzy. Jednak w umysły obrońców wdzierał się strach przed nieznanymi do tej pory ładunkami, które przywieźli ze sobą Niemcy. Bunkry i kopuły pancerne, które miały wytrzymać atak artyleryjski i bombowy, nie wytrzymywały siły wybuchu. Tymczasem do fortecy przedarł się niemiecki 51. batalion saperów, niszcząc po drodze bunkier nr 4. Bitwa została praktycznie wygrana. Tuż po godzinie 12.00 nad kilkoma bunkrami pojawiły się białe flagi. Do niewoli dostało się ponad 1000 oficerów i żołnierzy. Jeden z silniejszych i nowocześniejszych zespołów umocnień w historii wojen skapitulował.
O godzinie 16.00 11 maja 1940 roku Grupa Szturmowa „Granit” wycofała się z Eben Emael. Spośród grupy 85 osób, biorących udział w walce, zginęło 6 strzelców spadochronowych. Ogólne straty Grupy Szturmowej „Koch” szacuje się na 43 zabitych. „Dokonali tego! Dokonali!” – z radości krzyczał Hitler poinformowany o sukcesie misji. Kazał wezwać zwycięskich żołnierzy do swojej Kwatery Głównej, chcąc im osobiście podziękować. Kapitan Walter Koch i por. Rudolf Witzig zostali odznaczeni Krzyżem Żelaznym.
Majowe dni 1940 roku pokazały w pełni przydatność wojsk powietrznodesantowych. Najważniejszym ich atutem była zdolność do dalekich, a zarazem szybkich przemieszczeń jednostek desantowych. W parze z tym szedł element zaskoczenia, który dezorganizował działania przeciwnika. Tempo ofensywy, w której brali udział spadochroniarze, przyspieszało dodatkowo ich współdziałanie z wojskami lądowymi.
Zmagania strzelców spadochronowych w Belgii i Holandii otworzyły drogę wojskom niemieckim do Francji. Były tym samym początkiem końca klęski francuskiej armii.
RobertzJamajki
CDN
źródła:
German Paratroops. The Illustrated History of the Fallschrimjager in World War II, ed. by, C. McNab, London 2000
F. Kurowski, Deutsche Fallschirm – Jäger 1939 – 1945, Wien 1995
P. Masson, Historia Wehrmachtu 1939 – 1945, Warszawa 1995
J. Lucas, Pikujące orły. Niemieckie wojska powietrznodesantowe w II wojnie światowej, Warszawa 2002
moj blog
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości