Z Magdaleną Fręch w Australian Open nudzić się nie można. Polka stoczyła długą, zaciętą i co najważniejsze zwycięską walkę o 1/8 finału z Anastazją Zacharową z Rosji. Wygrała w trzech setach - 4:6, 7:5, 6:4. Teraz przed nią rywalka z najwyższej półki.
Fręch po raz drugi grała w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema. Wcześniej ten etap osiągnęła w Wimbledonie 2022, ale wtedy nie sprostała utytułowanej Rumunce Simonie Halep. W Melbourne prezentuje się dobrze od początku, sensacją było wyrzucenie przez nią z imprezy rozstawionej z numerem 16. Francuzki Caroline Garcii.
Tym razem na korcie pojawiła się w roli faworytki. 21-letnia Zacharowa grała jako kwalifikantka i wielkoszlemowa debiutantka. Zajmuje 190. miejsce na liście WTA, a więc plasuje się 121 pozycji niżej od Polki. Poza tym sprawia niesamowite wrażenie, jakby dzikiej bestii, kto oglądał mecz ten wie o czym piszę. Mimika rodem z „Walki o ognie”, wymachiwanie rakietą przed każdym odbiorem i ponury wzrok recydywistki. Ja się przeraziłem, Magda ponoć trochę też..
Pierwsze minuty meczu może przez ten straszliwy image rywalki nie ułożyły się po myśli Fręch. Polka grała niemrawo, dynamiczna i o wiele dokładniejsza rywalka potrafiła to wykorzystać. Efekt? Rosjanka bez problemu uzyskała przełamanie, a potem wygrała własne podanie.
Pierwszego gema na koncie Polka zdołała zapisać broniąc w nim jednego break pointa. Potem poszła za ciosem, wywalczyła przełamanie powrotne, a dzięki pierwszemu w meczu asowi chwilę później objęła prowadzenie 3:2.
Mimo to, można było odnieść wrażenie, że to miotająca się po linii końcowej kortu niczym rozjuszony dzik Zacharowa pewniej czuje się w tej walce. Rosjanka potrafiła przycisnąć. W niezwykle zaciętym siódmym gemie znów wygrała przy podaniu Polki, potem obroniła swoje i zrobiło się nieciekawie, 3:5 patrząc od strony naszej tenisistki.
Niestety, Rosjanka dobrą grę kontynuowała. Fręch uciekła jeszcze spod topora broniąc trzech piłek setowych. W kolejnym gemie była już jednak bezradna. Cała partia zakończyła się jej porażką 4:6.
Set drugi
Początek drugiego seta to metamorfoza Polki. Fręch zmieniła styl, jakby nauczyła się, jak z Rosjanką grać. Dość łatwo zwyciężała przy swoim serwisie, po zaciętej walce zdołała też Zacharową przełamać i szybko zrobiło się 3:0 i o dziwo, Zacharowa widać już wypompowała z siebie część dzikiej energii, bo już zachowywała się normalnie, bez przesadnej inscenizacji walki z niedźwiedziem jaskiniowym.
Jeśli jednak ktoś myślał, że ambitna rywalka opadła z sił, był w błędzie. Młodziutka zawodniczka potrafiła się przebudzić, doprowadziła do przełamania powrotnego i mieliśmy stan 3:2.
Fręch nie pozwoliła rozpędzić się jej na dobre, wygrała gema przy serwisie rywalki, a potem swoim. Zrobiło się bezpieczniej.. 5:2. Ale tylko na chwilę. Rosjanka znów wróciła. Nie tylko jej ambicja, ale też błędy Fręch, sprawiły, że po kilku minutach z bezpiecznej przewagi naszej zawodniczki zrobił się remis 5:5.
Wojnę nerwów wygrała ostatecznie Polka. Najpierw obroniła swoje podanie, a potem zadała decydujący cios, przełamując rywalkę i pozbawiając ją tym samym szans na zwycięstwo spotkania w dwóch setach.
Set trzeci
Fręch nie zaczęła ostatniego seta idealnie, ale co najważniejsze, w trudnych momentach zachowywała spokój. Po przegranym gemie serwisowym potrafiła odpowiedzieć Rosjance przełamaniem. Potem błędu nie powtórzyła i wyszła na prowadzenie 2:1.
Gem czwarty to mordercza walka, długie wymiany (nawet 28 odbić). Zacharowa nacierała, Polka głównie była w defensywie. W tej roli czuła się jednak całkiem dobrze. Miała kilka break pointów, w końcu dopięła swego i podwyższyła na 3:1.
To mogłoby zniechęcić wiele zawodniczek, ale nie młodziutką Rosjankę. Ona po raz kolejny w tym spotkaniu szybko znalazła odpowiedź i kilka minut później był już remis 3:3. Niestety, za chwilę Fręch została przełamana raz jeszcze, w pełni zasłużenie, bo rywalka popisała się świetnymi zagraniami.
Tego dnia po drugiej stronie siatki miała jednak godną siebie rywalkę. Polka zachowała chłodną głowę. Dwa kolejne gemy padły jej łupem, zrobiło się 5:4 i to ona zbliżyła się do wygranej.
Rosjanka serwowała, zaczęła dobrze, ale potem się pogubiła. Polka sięgnęła po upragniony awans.
Rywalką Polki będzie Coco Gauff. Amerykanka to trzecia zawodniczka światowego rankingu.
Nasza Mdzia powoli robi furore, jako mistrzyni obrony i dlatego ma szanse z Coco..
RobertzJamajki
WordsbaseRobertzJamajki
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport