W ten weekend pojawiła się ważna informacja jeśli chodzi o stany osobowe sił broniących Ukrainy przed rosyjską napaścią. Depesze agencyjne wskazały bowiem, że zgodnie z przekazem prezydenta Ukrainy, który pojawił się w jednym z wywiadów telewizyjnych, państwa broni obecnie ok. 700 tys. żołnierzy.
Poniżej zamieściłem film z kanału Historia Realna:
Film zawiera kompendium wiedzy o wojnie na Ukrainie, z wyróżnieniem działania pancernych kolosów, strat i perspektyw na koniec roku. Film bardzo ekspercki i bardzo ciekawy, polecam :
Film filmem, ja natomiast postanowiłem popisać na temat bardziej ogólny i podsumować te trzy miesiące wojny.
W ten weekend pojawiła się ważna informacja jeśli chodzi o stany osobowe sił broniących Ukrainy przed rosyjską napaścią. Depesze agencyjne wskazały bowiem, że zgodnie z przekazem prezydenta Ukrainy, który pojawił się w jednym z wywiadów telewizyjnych, państwa broni obecnie ok. 700 tys. żołnierzy.
Trzeba zakładać, że jest to wartość przybliżona i dotyczy ona nie tylko personelu wojsk operacyjnych.
Trzy miesiące po rozpoczęciu wojny na Ukrainie zachodnie sztaby zaczynają wyciągać lekcje z tego intensywnego konfliktu - pisze francuski dziennik "Le Monde" w poniedziałek. Zaznacza rolę mediów w konflikcie oraz znaczenie tradycyjnej armii i wagę dobrego przygotowania żołnierzy ukraińskich, którzy odnoszą sukcesy mimo liczebnej i materialnej przewagi Rosjan.
"Na asymetrię sił między Rosjanami a Ukraińcami należy spojrzeć z innej perspektywy. Wbrew powszechnemu przekonaniu Ukraińcy nie dysponują znacząco mniejszymi siłami" – zaznaczają francuskie źródła wojskowe, cytowane przez "Le Monde". Ukraina ma około 145 tys. żołnierzy w służbie, a Rosjanie wystawili w wojnie około 160 tys. żołnierzy pisze "Le Monde". Dodaje, że Ukraińcy dysponują rezerwą 240 tys. ludzi w obronie terytorialnej, którą bardzo szybko zmobilizowano w momencie wybuchu konfliktu. Rosjanie nie docenili reakcji ukraińskich rezerw – wyjaśnia badacz z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (IFRI) Leo Peria-Peigne, cytowany przez gazetę.
W opracowaniu „Military Balance (edycja na rok) 2022" zasoby kadrowe sił zbrojnych Ukrainy były oszacowane na poziomie 196 tys. personelu pozostającego w służbie oraz 900 tys. w rezerwie. Z czego, jeśli chodzi o zasoby w służbie czynnej mowa była o 125 600 żołnierzach ukraińskich wojsk lądowych, 15 000 w marynarce wojennej, 35 000 siłach powietrznych, 20 000 w jednostkach powietrznodesantowych, a także 1 000 w tamtejszych siłach specjalnych. Analitycy tworzący wspomniane opracowanie pt. „Military Balance" dokładali do wspomnianych stanów osobowych jeszcze 102 000 Ukraińców służących w formacjach żandarmeryjnych i paramilitarnych. Tym samym, informacja przekazana przez prezydenta Zełenskiego o 700 tys. obejmuje zarówno zasoby wojskowe, jak i inne formacje wspierające żołnierzy w walce z rosyjskim agresorem. Tak, tyle o stronie Ukraińskiej, a teraz przeciwnik..
Agresja Rosji na Ukrainę pierwotnie zakładała obalenie legalnych władz w Kijowie, a także dezintegrację sił zbrojnych Ukrainy oraz ich pełną wasalizację. Jednakże nieudane natarcie przede wszystkim na ukraińską stolicę, gigantyczne straty w ludziach oraz sprzęcie wymusiły na Kremlu poszukiwanie relatywnie prostych i przede wszystkim szybkich rozwiązań polityczno-wojskowych. Trwał bowiem cały czas wyścig z czasem, a dokładniej chodziło o datę 9 maja 2022 r. Rosyjski dzień zwycięstwa jest bowiem dla obecnego systemu rządów istotnym narzędziem socjotechnicznym. Jego celem od lat jest bowiem ukazywanie potęgi militarnej jako elementu scalającego wiarę w rządzących oraz pozycjonującego Rosję na arenie międzynarodowej. Patrząc na wszelkie mankamenty współczesnej rosyjskiej gospodarki, systemu opieki zdrowotnej, itd. to właśnie przekonanie o sile militarnej oraz wielkości terytorium staje się czymś zupełnie inaczej wartościowanym w makroskali niż chociażby na Zachodzie. Mówiąc obrazowo sama parada i święto miały więc zakończyć się, tym bardziej w warunkach wojny (lub jak kłamie Rosja operacji specjalnej) chociażby umownym sukcesem dla Kremla. Stąd cel zastępczy - Donbas został czymś kluczowym i Kreml sam zepchnął się do gry o wszystko swoimi agresywnymi posunięciami, a i tak jak wiadomo, ze do dzisiaj Donbas broni się, jak jedno wielkie Westerplatte, albo bardziej Hel. Dlatego zastanawia upór Putina w trzymaniu się już tylko dla niego wiadomego celu.
Popatrzmy na ten upór wokół utrzymania początkowych założeń (ciągle „operacja specjalna”, brak powszechnej mobilizacji) i zastanówmy się nad dosyć prosta odpowiedzią – Putin i jego mongolska Rosja, jej ogromna armia, nie mają innej alternatywy, jak przeć do niewiadomego zwycięstwa i to za wszelką cenę, tak to wygląda, a jak jest naprawdę?
Najważniejsze dla Rosji są siły strategiczne (komponent lądowy, morski i powietrzny) wyposażone w broń atomową. To chyba tylko one gwarantują jeszcze Rosji pozycję mocarstwa militarnego. Inne rodzaje rosyjskich sił zbrojnych z roku na rok stopniowo tracą swój potencjał bojowy. Ze względów geograficznych niezmiernie istotne są dla Rosji wojska lądowe. Dlatego ważną niewiadomą pozostają powody dla których od kilku lat wojska te ze struktury brygadowej wracają do struktury dywizyjnej. Pierwsze trzy miesiące rosyjskiej agresji na Ukrainę pokazały, jak bardzo wojska lądowe nie sprostały zadaniom, które przed nimi postawiono.
Poważnym problemem stały się również limity osobowe narzucone siłom zbrojnym przez władze państwowe oraz sytuację ekonomiczno-gospodarczą Rosji. Ogólnie Siły Zbrojne Rosji liczą około 900 tys. żołnierzy. Po odliczeniu jednostek centralnego podporządkowania, jednostek lotniczych, marynarki wojennej, rakietowych wojsk strategicznego przeznaczenia, wojsk powietrzno-desantowych dla wojsk lądowych pozostaje ponad 300 tys. etatów. Z jednej strony to bardzo dużo, ale z drugiej strony patrząc na mapę Rosji, wiele ewentualnych teatrów działań wojennych i rozbudowaną strukturę organizacyjną okazuje się, że nie wystarcza to dla zaspokojenia wszystkich zamierzeń Sztabu Generalnego Rosji, w tym obecnej « Operacji specjalnej ». Reforma Siedriukowa (poprzedniego ministra obrony) zakładała likwidację w całych siłach zbrojnych szeregu małych, skadrowanych jednostek i tworzenie nowych, większych organizmów. Miały one mieć nową organizację, stosunkowo duże ukompletowane i zredukowane szczeble dowodzenia. W wojskach lądowych najważniejszym efektem tej reformy była likwidacja spuścizny po ZSRR czyli mocno skadrowanych dywizji pancernych i zmechanizowanych oraz sformowanie kilkudziesięciu brygad zmechanizowanych i pancernych na czas pokoju i kolejnych nowo formowanych na czas wojny. Brygady te, dzięki nowej strukturze, były lepiej przygotowane do samodzielnych działań jak i działań w ramach armii czy też bezpośrednio w ramach sił okręgu wojskowego, we współpracy z ich jednostkami. Poszczególne brygady wojsk lądowych różnią się od siebie organizacją, uzbrojeniem i liczebnością. Są jednak oparte o te same ramy czyli cztery podstawowe bataliony: trzy zmechanizowane i jeden czołgów lub trzy czołgów i jeden zmechanizowany (w niektórych przypadkach brygada ma tylko trzy bataliony zmechanizowane), dwa dywizjony artylerii, dwa dywizjony przeciwlotnicze oraz szereg innych mniejszych pododdziałów. Teoretycznie brygady są słabsze od dywizji, ale za to mocno ukompletowane. Liczą do 4200 żołnierzy, przy czym część z nich jest mniej liczna. Pomimo tego i tak mają więcej żołnierzy w czasie pokoju niż niektóre skadrowane dywizje, rozformowane w czasie reformy Sierdiukowa. Stosunkowo silna brygadowa artyleria i obrona przeciwlotnicza predysponuje je do samodzielnego działania. Wymienione jednostki armijne i okręgowe mogą wzmocnić brygady w ramach działań całych związków operacyjno-taktycznych i operacyjnych. Oczywiście powstanie brygad nie było remedium na wszystkie problemy wojsk lądowych. Nadal pozostały problemy z coraz mniej nowoczesnym sprzętem wojskowym, niewystarczającym poziomem obsług technicznych, a przede wszystkim ze słabym wyszkoleniem żołnierzy z poboru. Miała to rekompensować służba kontraktowa, ale po działaniach na Ukrainie widać, że i jej poziom nie jest zadawalający. Również pomimo wielkich wysiłków organizacyjnych wiele problemów sprawia logistyka. Rozdzielenie logistyki na stacjonarną i polową nie rozwiązało ich całkowicie. Nadal na niższych szczeblach organizacyjnych pododdziały logistyczne były zbyt szczupłe i brygady bojowe muszą liczyć na wsparcie okręgowych brygad zabezpieczenia materiałowo-technicznego. Gdy jeszcze na dobre nie okrzepła struktura brygadowa w wojskach lądowych minister obrony Sierdiukow został odwołany, a jego miejsce zajął obecny minister Szojgu. Reformy w większości zostały wstrzymane, a część z nich wręcz cofnięta. Z dużych, scalonych dotychczas organizacji ponownie zaczęto wydzielać mniejsze i tworzyć z nich samodzielne jednostki. Dotyczyło to różnych rodzajów sił zbrojnych, ale odwrót od prowadzonych reform najbardziej widoczny stał się chyba w wojskach lądowych.
W ostatnich latach, a szczególnie w ostatnich miesiącach bardzo dużo publicznej uwagi poświęca się rosyjskim batalionowym grupom taktycznym (bGT). Liczba bGT zgromadzonych przez Rosję w danym rejonie staje się wyznacznikiem siły i zdolności bojowej. Nowa brygada zmechanizowana składa się z trzech batalionów zmechanizowanych i batalionu czołgów. To ważne dla dalszego rozpatrywania funkcjonowania BGT. Równie ważne jest to, iż część brygad zmechanizowanych nie ma batalionów czołgów. Dotyczy to brygad o profilu arktycznym, górskim, pokojowych, ale nie tylko. Zgodnie z rosyjskimi koncepcjami najważniejsze na polu walki jest wsparcie artyleryjskie i dlatego brygada ma, aż dwa dywizjony artylerii lufowej i jeden dywizjon artylerii rakietowej uzupełnione dywizjonem lub baterią wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych i lufowej artylerii przeciwpancernej. No dobra, na liczby to przekłada się tak: 31 czołgów, 120 BWP, 18 moździerze, 36 artyleria lufowa, 18 artyleria rakietowa, 24 zestawy przeciwlotnicze, 36 przenośne zestawy przeciwlotnicze. Jest to w sumie 1 000 żołnierzy, w większości zawodowych, no ale są i poborowi.
W reformie Sierdiukowa powstały również brygady pancerne, co prawda nieliczne w porównaniu z brygadami zmechanizowanymi. Główną różnicą organizacyjną jest odwrotna liczba podstawowych batalionów, czyli trzy bataliony pancerne i jeden batalion zmechanizowany. Rosyjska kompania czołgów składa się z 10 wozów, czyli trzech plutonów po trzy czołgi i czołgu dowódcy kompanii. Batalion czołgów liczy przeważnie trzy kompanie i czołg dowódcy batalionu, czyli razem 31 czołgów. Przez pewien czas tworzone były większe bataliony składające się z czterech kompanii i łącznie 41 czołgów, ale struktura ta nie przyjęła się i obecnie wraca się do 31-czołgowych batalionów. Batalionów 41-czołgowych w armii rosyjskiej pozostało już niewiele. Brygada pancerna mająca trzy bataliony czołgów liczyła 94 wozy, czyli trzy bataliony po 31 czołgów i czołg dowódcy brygady.
Pięknie to wygląda na papierze, a w rzeczywistości nowy minister obrony Szojgu nie dość, ze reformę wstrzymał, to teraz od nowa stara się cofać do epoki dywizji i armii, robi to z polecenia Putina. Powiększa to zamęt wojenny, bo żołnierz idzie spać w namiotach 94 BGT, a budzi się w Zadupianskiej Dywizji im. Putina. Dodajmy do tego centralne sterowanie operacjami gdzieś z bunkra na Uralu przez samego Putina.
W podsumowaniu tego przydługiego wywodu napisze tylko, ze właśnie oglądamy upadek kolejnego imperium, tym razem rosyjskiego i jeśli Moskwa jest Trzecim Rzymem, to już czwartego chyba nie będzie. Putin osobiście wykańcza swoje imperium błędnymi decyzjami podejmowanymi jednoosobowo.
RobertZJamajki
Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok
Zapraszam na mój blog:
https://robertzjamajkisite.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka