Wieczór, a właściwie już noc.
Wyszedłem na balkon zapalić.
Chłopak z dziewczyną (koleżanką, sympatią..) przebiegają przez ulice.
kilkadziesiąt metrów od przejścia, przeskakując przez płot.
Kierowca nie miał szans. On uskoczył, ona nie zdążyła.
Po niecałym kwadransie pojawia się policja,
chwile potem karetka, też na sygnale.
Pierwszy został zwolniony i odjechał kierowca. Powoli.
Sanitariusze nie spieszyli się, wyjęli nosze, przenieśli ciało na nosze,
zafoliowali (tak jak foliuje się mięso na tackach w supermarketach)
i zanieśli do karetki.
Nie spieszyli się. Wrócili, porozmawiali z policjantami i chłopakiem.
Chłopak cały czas w kuckach.
Odjechali po cichu, bez zbędnych syren.
Parę minut później chłopak wsiadł do radiowozu i też pojechali.
Pasy zostały odblokowane, dalszy ruch odbywa się bez zakłóceń.
-
Inne tematy w dziale Rozmaitości