Tekst autorstwa p. Szymona Janusa
przekopiowany do pamiętniczka stąd:
https://twitter.com/sjanus_pl/status/1704556592857764176
Polska jest obecnie największym wrogiem dla Niemiec.
Wiem, to nie będzie miłe. Wielu z was zerwie się z krzesła, rzuci coś o "pisowcach", o "chorych z nienawiści" i że Niemcy to nasi przyjaciele i oni by nigdy... Spokojnie, usiądźcie wygodnie.
Każdy* kraj ma swoich wrogów i rywali. Nie ma w tym nic oburzającego. Nie trzeba tego tytułować "fobią", czy "kompleksami". Po prostu tak jest - naszym głównym wrogiem jest rosja, USA - Chiny. Pakistan ma Indie. Czasem sprzeczność interesów jest tak wielka, że taktyczne sojusze, wspólne inicjatywy czy należenie do tej samej struktury politycznej tego nie zmienia (Turcja, Grecja). Tak samo jak wartość wymiany handlowej (czy wymiana handlowa USA-Chiny jest mała?).
I tak jest w przypadku relacji niemiecko-polskich. I stąd też ten nagłówkowy tytuł. Na dzisiaj nie ma na świecie nikogo z kim walka byłaby dla Niemców ważniejsza. Kropka.
Skumulowało się kilka czynników, które wymuszają od Niemców poważne uderzenie na Polskę i nie trzeba być specjalnie spostrzegawczym, aby widzieć, że takowe ma miejsce. Jesteśmy w okresie przełomów i do 2030 sprawa w mojej ocenie rozstrzygnie się w jedną, albo drugą stronę. Ale co to za dwie strony to może innym razem.
Zaznaczę raz jeszcze - całkowicie rozumiem politykę Niemiec - jest ona sine qua non ich względnego dobrobytu w przyszłości.
Przejdźmy do konkretów.
1. Gospodarcza zadyszka.
Powiedzieć, że Niemcy korzystali przez dziesięciolecia na sytuacji polityczno-gospodarczej w regionie CEE to nic nie powiedzieć. Tania siła robocza, ale jednocześnie duży rynek zbytu. Do tego wieloletni "brain drain" - drenaż mózgów z Polski i krajów okolicznych. To było jak granie na kodach na darmową kasę i zasoby. Czasy się jednak zmieniają. Męczone problemami wewnętrznymi Niemcy przegapiły swój czas na modernizację - z infrastrukturą coraz gorzej, faks pewniejszy niż mail, a płatność kartą to dalej bardziej miłe zaskoczenie niż codzienność. Atak rosji na Ukrainę było już ostrym podcięciem nóg chwiejącego się europejskiego kolosa. Koniec z tanią energią, koniec z rynkiem zbytu, koniec z monopolizacją dostaw gazu i uwaleniem atomu.
Niemiecka gospodarka jest gospodarką bardzo klasyczną - automotive, przemysł chemiczny. Trudno ich szukać wśród największych firm IT czy najbardziej innowacyjnych firm świata. A i przecież niemiecki automotive nie może się odnaleźć w konkurencji z producentami z Chin czy Teslą. Podobne bolączki napotyka przemysł chemiczny, pozbawiony taniego gazu, który stanowi kluczowy element procesu produkcyjnego.
Polska za to kwitnie - rekordowe inwestycje zagraniczne (które spadają w Niemczech), "odwrócony drenaż mózgów", Polska jest po prostu modna na świecie. Dzieje się coś co wydawałoby się jeszcze 5-10 lat temu niemożliwe - Polska ma globalnie lepszą prasę niż powszechnie krytykowane Niemcy.
Nie jest dobrze - piszą o tym niemieckie media, apelują przedstawiciele niemieckiego biznesu. Wspominają politycy. Potrzeba zmian, a to przecież dopiero pierwszy z problemów Niemiec...
2. Bogacenie się regionu CEE
No właśnie. Bo ten region CEE już nie jest taki biedny. Jasne, dalej daleko nam i sąsiadom do 4 gospodarki świata, to oczywiste. Po prostu, to już nie to co kiedyś. Da się przyjemnie żyć w Polsce, Czechach czy Rumunii i nie trzeba do tego wyjeżdżać "na szparagi" do Niemiec. Nie trzeba pracować w niemieckich fabrykach na taśmie. Te dysproporcje relacji siły po prostu się zmniejszają. Rośnie asertywność, rośnie kapitał, pojawiają się pomysły, że może trzeba kupić coś na zachodzie ( #kupicRENK ). Trudniej się rozmawia z ludźmi, którzy już zwyczajnie nic nie muszą. Niemcy przestały być dysponentem dobrobytu w CEE. Wraz z gospodarczą zadyszką Niemiec region staje się oporniejszy i odporniejszy na niemieckie zagrywki. Czy to znaczy, że Niemcy nie mają żadnych atutów? Oczywiście, że mają - nadal ogromną ilość - kapitał, kontakty, lobbystów, niemieckie i polskie fundacje sowicie opłacane przez niemieckie ministerstwa. Tylko to już nie jest mecz do jednej bramki. Bo, w końcu, też potrafimy się odwinąć.
3. "Moralne mocarstwo"
Polska - "moralne mocarstwo", tytuł który nie raz i nie dwa padał po niespotykanej fali pomocy dla walczącej Ukrainy. Polska wykorzystała swoje 5 minut (które - wbrew różnym wychowankom niemieckich fundacji - nie minęło), aby wykoleić niemiecką narrację. Niemcy próbowały ułożyć całą historię unijnej pomocy pod siebie, ale nie wyszło. Polska zdobyła kilka ładnych goli, czy to z Patriotami czy Leopardami, ale - parę też straciła, nie ma się co czarować. Każdego dnia czytacie w tych czy innych mediach polskich pracowników niemieckich lub "europejskich" fundacji, opłacanych przez niemieckie ministerstwa. To żadna teoria spiskowa, sami się tym chwalą. To co Polska zdobyła to sympatię ludzi w regionie (i nie tylko, ale tu nie o tym) - staliśmy się zwyczajnie tym fajnym kolegą, co jak będzie trzeba to wiesz, że pójdzie za tobą w ogień. Niekoniecznie jak ten przemądrzały dupek z bogatego domu, co to opowiada kim on to nie jest. To jest trzecie gigantyczne zagrożenie dla Niemiec - brak monopolu w CEE na bycie liderem gospodarczym i moralnym. Tylko, że o ile w przypadku Niemiec każdy wie, że to arogant pouczający wszystkich i rozstawiający po kątach, tak Polska, przez zbliżony potencjał do sąsiadów, ma faktycznie szanse być tym "pierwszym wśród równych". Tak więc Niemcy już nie tylko mają problemy wewnętrzne, gospodarcze, ale jeszcze tracą swoje przewagi jak i wymyka się im tytuł niekwestiowanego lidera regionu. Sypią się wszystkie fundamenty niemieckiej potęgi. A jesteśmy dopiero w połowie.
4. 3SI / B9
Wojna na Ukrainie wzmocniła dwie inicjatywy - Trójmorze (3 Seas Initiative / 3SI) i Bukaresztańską Dziewiątkę (B9). To kolejne zagrożenie dla Niemiec, które przy poparciu USA (ale i np. Korei Południowej) tworzy zarysy alternatywy dla UE. Tak, to są na dzisiaj inicjatywy gospodarcze i infrastrukturalne, ale tak samo kiedyś zaczynała i Unia Europejska. Ostatnio do 3SI dołączyła... Grecja, co w świetle nowego porozumienia z Indiami, tworzy bardzo ciekawe perspektywy globalne. Do tego jeśli w przyszłości dołączy Ukraina i Białoruś, to mówić będziemy o organizacjach skupiających prawie 200mln ludzi. Nawet jeśli nigdy nie będzie to faktyczna, polityczna alternatywa dla UE, to już samo ich istnienie zupełnie zmieni dynamikę polityczną sił w Unii Europejskiej. W Unii, w której to Niemcy chcą być dominującą siłą (co zresztą pokazują wczorajsze propozycje "reformy" UE) i region CEE to jedyny region, który może się przeciwstawić niemieckiej dominacji. Hiszpania, Włochy czy Francja są w pojedynkę za słabe, a ich interesy zbyt sprzeczne, aby zbudować przeciwwagę dla Niemców. Dynamicznie rosnący i "modny" region CEE, może już taką przeciwwagę zbudować. Głównie dlatego, że CEE jest nadal głodne sukcesu. Przerażająca perspektywa dla przyszłości Niemiec.
5. Reparacje
Rosnąca kampania Rzeczpospolitej odnośnie reparacji to coraz bardziej irytująca drzazga dla Niemców, która sprawia, że ludzie zaczynają zadawać pytania. Czy jesteśmy blisko sukcesu? Nie, absolutnie. Ale z każdym miesiącem temat wchodzi mocniej do mainstreamu i nawet jak budzi mieszane uczucia na zachodzie, to buduje świadomość i kontakty. Temat odżywa w Izraelu, krajach bałkańskich czy Grecji. To dla Niemiec kolejne wielkie zagrożenie - zbudowali w końcu mit zgodnie z którym "zadośćuczynili" i zmienili się. Teraz to oni rozdają dyplomy i tytuły - prawdziwych demokratów, faszystów, decydują kto łamie "rule of law", a kto nie. Budowanie narracji o reparacjach to podkopywanie mitu w którym wygodnie umościli sobie swoje życia Niemcy - jesteśmy czyści. A że "jesteśmy czyści" to jako neofici demokracji i pacyfizmu będziemy bić pałką moralności wrogów. Tak, aby to Niemcy decydowały kto jest dobry, a kto zły. Odmawianie rozmów o reparacjach powoduje, że u wielu zaczną się rodzić wątpliwości - czy nie zostaliśmy przez "nowych" Niemców oszukani?
6. Federalizacja albo śmierć
I problem szósty, ostatni, który jest kumulacją problemu w którym znalazły się Niemcy - albo nastąpi szybka federalizacja UE, albo UE nie przetrwa. Już teraz w mojej ocenie UE weszła na ścieżkę rozpadu. Nie komentuję czy to dobrze, czy źle. Na dzisiaj - moja prywatna opinia - wydaje mi się, że to źle. Unia mogłaby jeszcze wiele dobrego zrobić. Po prostu w mojej ocenie wielkie koła historii już się rozpędzają. I zgniotą Unię w takim kształcie. A upadek UE to koniec marzeń Niemiec o dominacji w regionie, wyrzuceniu z niego USA i "samodzielności politycznej", dogadanej z rosją i Chinami. I jest jeden duży kraj który jest przeciwko dalszej integracji, przeciwko federalizacji. Kraj którego nie można zignorować. Polska. To jest dla Niemców gra o wszystko, bo więcej kart im zwyczajnie nie zostało. Podkreślę i przypomnę - to nadal potężny przeciwnik, ale już nie nietykalny. Potrafimy go szturchnąć tak żeby poczuł. A to coś do czego Niemcy nie są przyzwyczajone. Ostatnie lata dla Niemiec to marsz od porażki do porażki i niewiele jest już dobrych wyjść.
Co nie znaczy, że ich nie ma. To dalej potężna gospodarka, doświadczeni politycy, agentura, wywiad, lobbyści, media. Niemcy dalej mogą wygrać. Mają 6 problemów i każdy z nich nierozerwalnie związany jest z jednym krajem. Nawet po spacyfikowaniu Polski Niemcy będą dalekie od sukcesu. Ale bez spacyfikowania Polski nie mają na sukces żadnych szans.
Dlatego, nie bądźmy naiwni - Niemcy nie odpuszczą. Bo nikt by nie odpuścił. Mają swoje interesy i będą je brutalnie realizować wykorzystując wszelkie zasoby. Takie to brudne realia polityki międzynarodowej i walki o własny interes. A tutaj interes niemiecki jest zagrożony jak nie był od dziesiątek lat. Naprawdę sądzicie, że nie zrobią wszystkiego?
Kończąc, odpowiem od razu przyszłym krytykom - nie, nie zapowiadam wojny polsko-niemieckiej, nie sugeruję, że to walka na śmierć i życie. Tutaj chodzi o pokonanie przeciwnika, złamanie go, a nie zabicie. Nie zgodzę się też z opinią, że właściwszym słowem byłoby słowo - "rywal". Polska jest wrogiem, bo musi zostać pokonana, a nie tylko "może". Nie ma "Silnych Niemiec" bez słabej Polski. Polska ma mieć swoje miejsce w szeregu, takie które wybiorą im Niemcy. To jest cel Niemiec. Celem Polski jest wybranie sobie tego miejsca samemu.
I Niemcy mają do tego prawo, tak jak my mamy prawo do tego nie dopuścić.
------------------------
tag: wybory 15X
-
Inne tematy w dziale Polityka