Bo ja już wymontowałem. Przecież tam, za drzwiami może stać mała, przemarznięta i wygłodzona dziewczynka z bagien, cudem ocalała z łap reżimowych oprawców. Albo staruszka. Albo inne biedactwo. Moje, na co dzień raczej zatwardziale serce, mogłoby tego nie wytrzymieć
Stała.
Z mamusią i z tatusiem.
Przecież nie oddzielę dziecka od rodziców.
Potem jeszcze doszli starsi bracia i wujkowie. Dużo wujków. Rodzina.
Przecież nie oddzielę dziecka od rodziny.
By następni członkowie rodziny nie trudzili się za bardzo samoocaleniem
zrobiłem dziury w ogrodzeniu posesji. Somsiadom się nie podobało,
ale nie szkodzi, bo to pisowcy.
Szanuje rodzinę. Podjąłem wszystkich, nie rozdzieliłem, nie powiadomiłem. Oddałem im samochód, z pełnym bakiem. Narzekali, że osobowy. Rodzina pomieszkała na moim i pojechała dalej. Niech im się szczęści na nowej drodze życia..
Następnym razem przyszły same wujki. Dziewczynka ma dołączyć…
Wujkowie nie mogli na nią czekać i sami pojechali dalej.
Dałem im samochód moich znajomych z PO.
Wyjeżdżając ostrzegli, ze gdyby dziewczynka jednak przyszła to mam się zachować jak należy. Mam z nią poczekać na następnych wujków. Samej nie puszczać, bo to przecież jeszcze dziecko.. A gdyby nie przyszła mam obsłużyć samych następnych wujków. Dam rade, mam już upatrzony samochód następnego somsiada, tez deMOkraty.
-
Inne tematy w dziale Rozmaitości