Ten wyjazd planowaliśmy od długiego czasu. Bilety kupione z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, noclegi zarezerwowane, transport ustawiony, towarzystwo wypasione, żadna siła nie zatrzyma naszej wyprawy na drugi koniec Polski, nawet wicher o wdzięcznym damskim imieniu. Wyruszamy, trochę wieje, w radiu mówią, że epicentrum ma być w Katowicach.
-Zmień falę, te kutasy z TOK FM ściemniają jak zwykle- mówi kolega.
Faktycznie, RFN podaje, że najbardziej zawieje w Toruniu, a jeszcze inna betoniara, że w Szczecinie, filozują na potęgę.
-Kłamią jak bure suki i nie ma co się dziwić, skoro kasę mają od takich, co po polsku znają tylko Guten Morgen, a Pcimia na oczy nie widzieli, bo klapa od czołgu była zamknięta – rzecze kolega, skrajny pisior ekstremista.
-Wyłącz ten szajs – proponuje.
Dalszą drogę przebywamy w zupełnej ciszy…
To oczywiście żart, bo jadą z nami trzy niewiasty zawzięcie kłapiące dziobami, a wachlarz opcji politycznych rozciąga się od skrajnego PiS-u do skrajnego PO, tak że tumult jest ogromny. Komuchów miedzy nami, na szczęście nie ma, a przynajmniej nie zauważyłem, żebyśmy kogoś ciągnęli za samochodem.
Po 6-ściu godzinach jazdy nasza rozgadana ekipa wjeżdża do miasta, w którym krzepkie dziołchy węgiel wiadrami noszą, a chopy biegają po ulicach z piórami na copkach. Nocleg niedaleko Spodka, właściciele fajni ludzie -Ślązacy, ale mówią po naszemu, to dobrze wróży przyszłości kraju.
Katowice wyglądają bardzo industrialnie, nawet McDonald-y nie tuszują wrażenia niedawnej roboczej wizyty Edwarda Gierka. Nie jest to chyba miasto naszych marzeń, może jesteśmy niesprawiedliwi, bo nie zwiedzamy, tylko walimy prosto do Spodka. I właśnie ten Spodek jest przyczyną naszej miłości do brzydkich Katowic, a konkretnie jego zawartość: cudowna akustyka i kapele, które tam zjeżdżają. Tym razem zjechało paru kolesiów z Australii, którzy postanowili grać dokładnie tak samo, jak Pink Floyd (a może nawet lepiej).
Z lenistwa wklejam nie swój fragment na ich temat:
„Zespół zaczynał w 1988 roku grając w lokalnych australijskich pubach. Później zdobył popularność w USA i Kanadzie oraz w Europie i Ameryce Południowej.
Szczególnym sukcesem okazała się trasa "Dark Side Of The Moon", podczas której Australian Pink Floyd Show zagrali ponad 200 koncertów, które obejrzało przeszło milion widzów.
"Zespół tworzą znakomici muzycy, którzy zdecydowali się poświęcić ogromną część swojego życia, aby stworzyć fantastyczne widowisko, które zdoła sprostać legendzie. Dbałość o każdy najmniejszy szczegół, zatrudnienie techników oświetleniowych, jak również akustyka Colina Norfielda, którzy współpracowali z zespołem Pink Floyd powoduje, że ich koncerty to idealna rekonstrukcja występów Floydów" - czytamy w zapowiedzi występu.
Każdy koncert Australian Pink Floyd to ponad dwie godziny muzyki z utworami pochodzącymi z wczesnego etapu działalności Pink Floyd, stworzonymi jeszcze przez Syda Barretta, a także kompozycjami z albumów "The Wall", "The Final Cut", "Momentary Lapse Of Reason" oraz "The Division Bell".
Australian Pink Floyd wystąpili również na 50. urodzinach Davida Gilmoura, gdzie do muzyków na scenie dołączyli Richard Wright i Guy Pratt, aby wspólnie wykonać utwór "Comfortably Numb".
Floyd-ów ostatnio widzieliśmy dobrych parę lat temu na praskim Strachowie, dziś są już starzy, obrośli w tłuszcz i chyba nie chce im się grać. Dlatego nie ma wyjścia: trzeba obejrzeć i posłuchać kopię.
Wierzcie lub nie: kopia zabrzmiała lepiej, niż oryginał. Już od pierwszych dźwięków z Wall-a było wiadomo, że zapowiada się wspaniałe widowisko. Chłopaki z Kraju Biegających Swobodnie Ssaków Z Kieszeniami Na Małe i Dużych Ptaków Nielotów przelecieli się po całej twórczości PF- od „Atom Heart Mother’ poprzez „Dark Side…”, „Wish You…”, „Animals” i „The Wall” po „Momentary…”i „Division…”. Na pewno coś pominąłem, ale nie jest moim zamiarem analizować dyskografię, czy setlistę- to nie lustracja.
Nagłośnienie i akustyka powaliły nas na kolana. Słychać było każdy instrument, a nie jak na niektórych koncertach bywa, ściana dźwięku i totalny jazgot pokrywający mierne umiejętności muzyków. Głośność była w sam raz- waliło w płuca („smoła odpadła-można znowu jarać”- stwierdziła kumpela), ci co bywają, wiedzą o co chodzi. Mimo to nikt nie ogłuchł i to już jest cud.
Publiczność reagowała żywo, a po słynnej wokalizie z „Dark Side..”- bardzo żywo. Później okazało się, że dziewczyna z tria, która wykonała tą partię wokalną, jest najprawdziwszą Polką- dosłownie wyliśmy z zachwytu (wiadomo- patriotyzm lokalny, pieprzyć Unię i jedną Europę, co Polska, to Polska, jesteśmy najlepsi etc. J).
No i finał: „Comfortably Numb” z kultową solówką, czego chcieć więcej?
Do niedawna, nikt z nas nie spodziewał się, ze usłyszy jeszcze muzykę mistrzów rocka progresywnego na żywo. A tu niespodzianka: chłopcy z Australii przejęli pałeczkę i robią to, czego mistrzowie już nie potrafią- grają tak jak oni w najlepszych czasach.
Ktoś powie, że grają nie swoje kompozycje i są tylko odtwórcami. Zgoda, ale co z tego? Odtwarzać też trzeba umieć, a oni robią to perfekcyjnie, do tego stopnia, że wielu z nas zapomniało, że nie gra prawdziwy PF.
Warto było jechać na drugi koniec kraju, żeby to przeżyć…
PS. Na koniec fotka, którą wykonałem moim przyjaciołom, zanim ta wściekła suka ich zdmuchnęła. Przeżyli i dalsza droga do noclegowni przebiegła bez większych przygód (Kazimierzu Kutzu, mógłbyś zająć się mocowaniem dachówek na Śląsku, zamiast pierdoły w telewizorni opowiadać!).
PS PS. W październiku w Spodku zagra zespół, który odtwarza stare koncerty Genesis. Nazywają się Musical Box i mają „błogosławieństwo” członków Genesis. Peter Gabriel stwierdził, że grają lepiej, niż oryginał.
Kocham Spodek, kocham Katowice!
Hobby: guitar, books, movies, history, photography and sex Filmy: Lord of the Rings, Star Wars, 007, Prison Break, Invasion, Stargate, Dexter, Indiana Jones, Bones, 24, Firefly, Lost Room, Nocznoj Dozor, Supernatural, Lethal Weapon, Die Hard, Alien Naked Gun, Minority Raport, Black Hawk Down, The Rock, Speed, Blade Runner, Deep Blue Sea, Gladiator, Sleepy Hollow, Signs, The Village ...and many more Muzyka: Sylvan, Galahad, Damien Rice, Pink Floyd, Totentanz, Coma, Riverside, Albion, Quidam, Collage (and all mutation), Genesis, Marillion, Neal Morse, Mike Oldfield, James Blunt, Paul Rogers, Pendragon, Kansas, Jethro Tull, Lacrimosa, Nightwish, Mozart, Beethoven, Blind Guardian, Serj Tankian, Steven Wilson, Metallica, Alan Parson, Justin Timberlake, Amy Winehouse, Dave Matthews Band, Eagles, Deep Purple , Black Sabbath, Tori Amos, Sade ...and many more... Książki: Oriana Fallaci, Maxime Chattam, Terry Pratchett, Stephen King, Jarosław Grzędowicz, Andrzej Pilipiuk, Wladimir Wasiliew, Sergjej Lukjanienko, Marek Krajewski, Anna Kańtoch, Douglas Preston, Jacek Piekara, Lincon Child, Jeffery Deaver, Dean Koontz, Marcin Wolski, Waldemar Łysiak, Arthur Conan-Doyle ...and many more
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura