Narodzenie Jezusa, Andriej Rublow, 1405 (Sobór Zwiastowania w Moskwie), licencja Wikimedia Commons
Narodzenie Jezusa, Andriej Rublow, 1405 (Sobór Zwiastowania w Moskwie), licencja Wikimedia Commons
Programmatore Programmatore
473
BLOG

W POSZUKIWANIU BOŻEGO NARODZENIA AD 2020

Programmatore Programmatore Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Esej o Dionizjuszu, kalendarzach paschalnych, informatyce i koptyjskich skryptach

Gdy piszę ten esej, zbliża się adwent AD 2020. Wiadomo, trudny rok pandemii, której końca nie widać, ale adwent to czas oczekiwania na dobrą nowinę i w tym duchu będę dziś pisał.

W swoim w pierwszym zdaniu celowo użyłem skrótu AD, czyli z łaciny Anno Domini a po polsku roku Pańskiego by naprowadził mnie do celu mojego poszukiwania czyli roku Bożego Narodzenia. Tradycja chrześcijańska już od pierwszych wieków wskazuje, że dniem tym był 25 grudnia, a Dionizjusz Mały po skrupulatnych obliczeniach wskazał, że pierwszym rokiem Pańskim był rok, który dziś datujemy w duchu religijnej neutralności jako 1 rok naszej ery. Co ciekawe a będzie to istotne w dalszych moich rozważaniach, Dionizjusz nie wskazuje równocześnie, czy narodziny Jezusa Chrystusa nastąpiły 25 grudnia roku poprzedniego, a zatem zaledwie 8 dni przed rozpoczęciem nowej ery, czy też 25 grudnia 1 r. n.e. honorując niejako ten rok jako ten w którym urodził się Chrystus. Ten brak jednoznacznego wskazania zmusił historyków na przestrzeni wieków do wnikliwych analiz i teorii. Większość współczesnych badaczy skłania się ku wcześniejszej dacie, argumentując że chodzi o datowanie od narodzin. Z tezą tą nie zgadza się belgijski profesor historii starożytnej Georges Declercq, który poświęcił temu tematowi całą książkę o tytule “Anno Domini”. Praca Declercqa to ciekawa pozycja będąca próbą docieknięcia czym posłużył się Dionizjusz w wyborze takiej a nie innej daty. Niezależnie od sporu, który pozostaje wciąż nierozstrzygnięty wiemy, że głównym zadaniem tego mnicha nie było wyznaczenie daty narodzin Chrystusa, lecz wyznaczenie tabeli paschalnej, czyli kalendarza świąt wielkanocnych. Zadanie to zlecił mu papież Jan I, gdyż poprzedni system był źródłem konfliktów pomiędzy kościołami wschodnim, zachodnim i aleksandryjskim posiadającym inny algorytm liczenia paschy. Poprzednia próba zsynchronizowania obu metod liczenia wykonana przez Wiktoriusza z Akwitanii okazała się błędna, głównie dlatego, że nie zsynchronizował on rozpoczęcia tabeli 532 lat z początkiem używanym przez kościół aleksandryjski. Reguła 532 lat, to połączenie cyklu słonecznego z księzycowym, gdy pełnie księżyca powinny wypadać w ten sam dzień miesiąca i ten sam dzień tygodnia. Napisałem powinna, gdyż dotyczy to kalendarza Juliańskiego, który jak wiemy okazał się niedoskonały w liczeniu lat przestępnych i został skorygowany dopiero w XVI wieku we współczesnym nam kalendarzu gregoriańskim. Nieprzypadkowo zadanie dostał Dionizjusz Mały. Pochodził z Scytii Mniejszej czyli Dobrudży nad morzem Czarnym na dzisiejszej mapie pomiędzy Bułgarią i Rumunią. Znał dobrze grekę i łacinę, co pozwalało mu bez problemu sięgać do dokumentów z obu kultur bez pomocy tłumacza, ale przede wszystkim był biegłym w naukach matematycznych, niezbędnych do wyznaczania cykli księżyca i słońca oraz ich korelacji. Uważany był za wielkiego kosmopolitę tego czasu, próbującego pogodzić coraz więcej rozbieżności pomiędzy wschodnią a zachodnią doktryną, mimo swojej rzymskiej rezydencji. Aby zadanie się powiodło musiał przede wszystkim dostosować sposób liczenia z tabelami znanym w Aleksandrii, które zostały wyznaczone przez Cyryla z Aleksandrii w V w. n. e. Nie jest żadną tajemnicą i niespodzianką, że właśnie w Aleksandrii, starożytnej metropolii na terenie dzisiejszego Egiptu nauki matematyczne i astronomiczne były na wysokim poziomie, gdyż oparte były na dziedzictwie nauk greckiej i egipskiej. Dionizy z zadaniem poradził sobie doskonale uspokajając na jakiś czas konflikty przy wyznaczaniu świąt, natomiast jak już wspominałem domniemana data narodzin Jezusa Chrystusa jest najprawdopodobniej błędna i to niezależnie od tego czy przyjmiemy 1 rok naszej ery, czy rok wcześniej, tak przynajmniej twierdzą historycy, którzy opierają swoje obliczenia na źródłach pozakościelnych a odwołujących się do wydarzeń zapisanych w Ewangeliach. Dziś większość historyków skłania się do datowania narodzin Chrystusa pomiędzy 8 a 4 r p.n.e. przede wszystkim na podstawie podanej przez Józefa Flawiusza - żydowskiego historyka, daty śmierci Heroda Wielkiego oraz na podstawie roku w którym Cesarz Oktawian zarządził spis ludności czyli według znanych źródeł 8 r. p.n.e. Jakimi dokumentami posługiwał się Dionizjusz nie wiemy, gdyż nie pozostawił o tym żadnych informacji, jakby sam nie był pewien swoich obliczeń, w przeciwieństwie do dobrze udokumentowanej tablicy paschalnej. W dalszej części eseju postawię pewną hipotezę, która nie tylko rzuca nowe światło na obliczenia Dionizjusza, ale wyznacza całkiem nową hipotetyczną datę narodzin Chrystusa. Zanim jednak do tego dojdę chciałbym wrzucić informatyczną dygresję.

Świat informatyki wydaje się być światem doskonałym, bo zbudowanym na podstawie matematycznych i logicznych zasad, które są niezmienne i zawsze prawdziwe. Atomem tego świata jest bit, zero-jedynkowe wcielenie, modyfikowane przez zaledwie trzy funkcje (AND, OR, NOT) co stanowi fundament na którym zbudowany jest ten świat. Atomy świata informatycznego łączą się w bajty tak jak atomy w pierwiastki w znanej nam materii. Elementem łączącym nasz świat materialny z tym wirtualnym są protony i elektrony z których zbudowane są atomy, bo to ich ruch z ładunkiem elektrycznym z wykorzystaniem milionów półprzewodników w procesorach komputerów pozwala wcielić w życie ten teoretyczny model zwany informatyką. Bez prądu i bez procesorów informatyka byłaby tylko teorią, co nie oznacza, że nie można by ją wcielić w jakiś doskonalszy model z materialnego świata. Zasadnicza różnica pomiędzy tymi światami polega na tym, ze ten materialny podlega niejako „zaprogramowanym” procesom, które od wieków stanowią pole do badania i ich poznawania podczas gdy świat informatyki tworzymy my, informatycy - kapłani wirtualnego świata. Dlaczego zatem świat wirtualny zbudowany na doskonałych matematycznych podstawach wcale nie jest idealny ? Otóż dlatego, że wkrada się w niego czynnik ludzki. To nasze błędy czynią go niedoskonałym, w żargonie informatycznym nazywamy je robakami (z ang. bugs) a proces ich poprawiania odrobaczaniem (z ang. debug) i mimo nieustających wysiłków z duża dozą prawdopodobności możemy założyć, że niemal każdy program komputerowy o wysokim stopniu skomplikowania jest zarobaczony. Jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy, czasem wynikających z naszej niedoskonałości, np. niedbalstwa, a czasem z braku wiedzy. Każdy programista by zaprojektować nowy wirtualny odcinek tego świata musi do pewnego stopnia zostać specjalistą tej dziedziny którą chce zaprogramować. Sam musiałem poznać działanie gabinetu dentystycznego, pracy kancelarii prawniczej, nudnej księgowości czy też obliczeń ortodromy gdy programowałem system wizji syntetycznej dla symulatorów lotniczych i mimo współpracy ze specjalistami danej dziedziny nie jesteśmy w stanie ustrzec się od błędów. Do zobrazowania tego podam pewien przykład, gdy jako nastoletni pasjonat pisałem swój pierwszy program zawierający kalendarz. Było to w czasach, gdy niemal każdą funkcję musiałem pisać sam, zamiast tak jak dziś korzystać z gotowych rozwiązań. Problem z jakim musiałem się zmierzyć było wyznaczenie lat przestępnych, czyli coś nad czym właśnie starożytni matematycy się głowili, by dostosować model matematyczny do czasu trwania roku astronomicznego. Funkcja jaką napisałem była dość prosta

boolean leapYear(int year){ return (year % 4 == 0)}

i oblicza po prostu podzielność roku przez 4. Co ciekawe wyniki tej funkcji okazałaby się prawidłowy przez ponad 110 lat od czasu powstania (koniec lat 80-tych) do 2100 roku, czyli daleko poza planowaną przeze mnie żywotność programu. Nie wiedziałem jednak wtedy, że tak długą prawidłowość zawdzięczałbym przełomowi tysiąclecia, gdyż rok 2000 był rokiem przestępnym w przeciwieństwie do lat 1900 czy 2100.

Dlaczego o tym piszę w kontekście poszukiwania Bożego Narodzenia ?

Podobnie jak informatycy codziennie tworzą błędy, które żyjąc sowim życiem wprowadzają niedoskonałości w wirtualnym świecie, tak też ludzie na ziemi błądzą. Gdy komputer przetwarza miliony danych, tak nasze mózgi zmuszone są przetwarzać codzienne informacje i oceniać co jest prawdą a co fałszem. Kiedyś nie było z tym jeszcze tak źle, ale to właśnie informatyka wprowadziła nieprawdopodobnie szybki przesył informacji, które zmusza nasze mózgi do jeszcze większej i szybszej pracy by przetwarzać te wszystkie dane. Gdzieś kiedyś przeczytałem, że współczesny człowiek analizuje w jeden dzień tyle co człowiek średniowiecza w ciągu roku. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale coś na rzeczy jest, a zalewani jesteśmy nie tylko „czystymi” informacjami, które od razu możemy uznać za PRAWDĘ, ale też mnóstwem zmanipulowanych, niedopowiedzianych wiadomości niezależnie od złej (fake news) czy dobrej woli informatora (brak pełnej wiedzy). W konsekwencji tego zalewu danych czytamy tylko nagłówki, czy jak to ktoś ujął, tyle ile zmieści się na ekranie smartfona. Przesył informacji zmienił w ostatnich latach kanał z telewizji w media społecznościowe, co już zupełnie pozbawiło nas jakichkolwiek form autoweryfikacji, bo to tak jakby plotki stały się mainstremowym źródłem naszej wiedzy o otaczającym świecie a plotka powtórzona milion razy staje się „news-em” i pozostaje nim w podświadomości, nawet jak ktoś kiedyś dokona weryfikacji. Rzadko kiedy interesuje nas kontekst, pełny obraz, bezstronność relacji, wystarczy by „njus” wpisywał się w nasz światopogląd i już nie wymagał weryfikacji. Wiedza jest sztuką, nie bez przyczyny w języku angielskim wyrażenie „state of art” oznacza współczesny stan wiedzy na dany temat, bo zarówno sztuka jak i wiedza nie są PRAWDĄ, lecz jedynie naszym ludzkim dziełem wykonanym przy użyciu posiadanych przez nas narzędzi.

Historycy badający starożytne dzieje działają zupełnie inaczej niż przeciętni ludzie. Mają czasem strzępy informacji nad którymi mogą się pochylić przez wielokrotnie dłużej niż my oceniając wczorajszy „brejking njus”. Brak precyzyjnych danych daje pole do wszelkiego rodzaju analiz i wniosków na podstawie których stawiane są hipotezy. Im mniej danych, tym więcej hipotez. Nie oznacza to wcale, że ich prace są bezwartościowe, wręcz przeciwnie, zawdzięczamy im wiedzę o tamtejszym świecie, tyle, że czasem zawierającą błędy, które tkwią w naszej świadomości dopóki nie znajdą się kolejne informacje, albo potwierdzające którąś z hipotez, albo wywracającą do góry nogami naszą wiedzę. W kontekście historycznym Ewangelii okazuje się, że najstarsze dokumenty pochodzą z Egiptu, tak jak trzy kartki papirusu z Luksoru z ewangelią św. Marka. Nie ma przy tym znaczenia czy datowanie tych dokumentów jest słuszne czy nie, bo nie da się ukryć, że to właśnie Egipt był najbliższym sąsiadem zdarzeń z pierwszej połowy I w n.e. w Judei, ewangelia św. Marka jest uznawana za najstarszą a piaski pustyni najlepszym konserwatorem artefaktów co pokazały i wciąż pokazują współczesne prace archeologiczne.

Stąd też właśnie tam pragnę się udać by „poszukać” Bożego Narodzenia.

Współczesne narzędzia informatyczne mimo swojej niedoskonałości umożliwiają nam niesamowity dostęp do wiedzy i informacji nieznany wcześniej naszym przodkom. Dzięki Google Earth każdy jest zdolny się teleportować w dowolne miejsce na ziemi, dzięki archiwom bibliotecznym możemy wczytywać się w zwoje papirusu z I wieku a dzięki licznym algorytmom obliczać datę pełni księżyca z sekundową precyzją. Coś na co Djonizjusz musiał poświęcić kilka miesięcy lub lat życia możemy osiągnąć w kilka dni i ileś tam click-ów. Dzięki tym i wielu innym narzędziom robię sobie od czasu do czasu taką wirtualną podróż.

Na trop „mojego” Bożego Narodzenia natrafiłem w Egipcie właściwie przypadkiem i w kontekście zupełnie innego poszukiwania. Czasem tak to już jest, że weryfikując jedno źródło informacji w bibliografii trafiamy na inne, wcześniej nam nieznane. W ten właśnie sposób dotarłem do koptyjskich apokryficznych skryptów. Generalnie apokryfy w kontekście teologicznym są odrzucane przez Kościół, i to już od II wieku, jako wytworzone poza pierwszym głównym nurtem nad którym mieli pieczę apostołowie, czyli naoczni świadkowie. Tak naprawdę apokryfy nie są niczym innym niż tym o czym pisałem wcześniej, a więc zniekształconą prawdą lub też własną interpretacją faktów przez autorów. Działo się tak zwłaszcza wśród gnostyków na terenie Egiptu, którzy własną kulturę i pogańskie wierzenia religijne próbowali łączyć z tym co przekazało im chrześcijaństwo. Nie zmienia to jednak faktu, że historycy sięgają do tych źródeł, które jak to legendy mają czasem ziarno prawdy. Podobnie Kościół, zwłaszcza wschodni, który tworzył doktrynę na podstawie niekanonicznych źródeł. Przykładem tu może być Protoewangelia Jakuba, która dała podstawę do świat Maryjnych zapoczątkowanych w Kościele wschodnim a z czasem zaadoptowanym w zachodnim. Możemy przypuszczać, że apokryf ten też nie był zawieszony w próżni, lecz opierał się na innych ustnych bądź pisemnych źródłach. Tekst został najprawdopodobniej napisany w Egipcie lub Syrii, bo właśnie tam znajdują się o nim pierwsze wzmianki, czyli w pismach chrześcijańskiego Egipcjanina Orygenesa (II-III w.) i jego nauczyciela Klemensa a Aleksandrii (II w.) Sam dokument historycy datują na ok. 150 rok n.e. Pora więc tutaj wspomnieć o Koptyjskim Kościele. Jest to Kościół mający korzenie w Aleksandrii i działalności św. Marka Apostoła, który przybył w te rejony około 40 r. n.e. Aleksandria była w tym czasie metropolią na styku kultur egipskiej, greckiej i judajskiej a zatem kościół jaki tu powstawał był również mieszanką tych kultur. Szkoła Aleksandryjska jest uważana za pierwszą katolicką szkołę nie tylko nauk teologicznych, ale również matematycznych i humanistycznych. Wraz z rozpowszechnianiem się chrześcijaństwa wśród rdzennych mieszkańców Egiptu, pisma zaczęły być tłumaczone na język lokalny, zwany koptyckim. Był to rdzenny język mieszkańców Egiptu, który swą piśmienną formą przybrał używając greckiego alfabetu dodając kilka własnych liter. Z czasem Kościół Koptycki się wyodrębnił i pozostał poza głównymi nurtami Zachodnim i Wschodnim. Wraz z podbojem Egiptu przez Muzułmanów znaczenie tego Kościoła powoli zanikało. Kościół ten wciąż istnieje i czasem słyszymy o nim niestety w kontekście aktów przemocy przeciw chrześcijanom w Egipcie, które związane są z radykalizacją postaw muzułmańskich na świecie. Teksty koptyjskich skryptów ukryte przez wieki przed oczami zachodniego świata zaczęły pojawiać się w związku z długą okupacją Egiptu przez Imperium Brytyjskie, co wiąże się z zarówno z rozwojem prac archeologicznych czy też z „kontrolowanym rabunkiem” dziedzictwa tego kraju. Nic dziwnego, że koptyjskie skrypty znajdują się dziś w Muzeum Brytyjskim w Londynie, a natknąłem się na nie w wydanym przez to muzeum dziele E.A. Wallisa Budge z 1915 roku „Różne teksty koptyjskie w dialekcie górnego Egiptu” (tłum. własne). Budge był kustoszem tego muzeum i większość skryptów pozyskał w czasie licznych wizyt do Egiptu i Syrii oraz sam przetłumaczył. Teksty te pochodzą najprawdopodobniej z III i IV wieku a odwołują się do wcześniejszych skryptów na podstawie których zostały napisane.

Pierwszy tekst do którego się odnoszę też odwołuje się do tych samych wydarzeń co protoewangelia Jakuba, choć różniący się znacznie stąd też będący niejako jej uzupełnieniem. Jest nim tekst Demetriusza z Antiochii “O narodzeniu Pana” (tłum. własne). Bez wchodzenia w szczegóły, autor podaje trzy informacje dotyczące narodzenia. Pierwszy dotyczy dnia miesiąca:

„And Mary passed the whole of that night in a restless condition, and she was greatly perturbed. And a at the moment of dawn on the twenty-ninth day of the the month Khoiak”

czyli poród nastąpił o świcie 29 dnia miesiąca Choiak. Nazwa miesiąca pochodzi z kalendarza koptyjskiego, który powstał na bazie antycznego kalendarza egipskiego. Kalendarz ten został zsynchronizowany z kalendarzem juliańskim jaki obowiązywał na terenie Cesarstwa Rzymskiego. Miesiąc Choiak zaczynał się 27 listopada a 29 tego miesiąca to po prostu 25 grudnia. I nie ma tu żadnej niespodzianki, bo to tradycja sięgająca pierwszych wieków. Data ta była jednocześnie praktyczna, bo w kalendarzu Juliańskim i w tamtych czasach to był dzień przesilenia zimowego i data kilku pogańskich świąt, co dla niektórych mniej dociekliwych stanowi wystarczający dowód na wymyślenie wszystkiego.

Drugi szczegół daty narodzin Chrystusa w tym koptyjskim skrypcie jest następujący:

„on the twenty-eighth day, which was the great day of the fast, they were not able to travel until the Sabbath was ended”

czyli wynika z tego, że 28 była sobota a narodziny nastąpiły w niedzielę. Podobne wskazanie występuje trzykrotnie w tym tekście wymieniając niedzielę jako dzień narodzin. Ta dana zawęża już znacznie obszar poszukiwań. Co ciekawe to dni tygodnia są jedynym elementem wspólnym wszystkich kalendarzy opartych na 7-dniowym tygodniu. Niezależnie od miesiąca, reformy czy daty wprowadzenia kalendarza w życie, dni tygodni są jednakowe, co jest dość oczywiste, bo liczyć do siedmiu potrafiono w każdym gospodarstwie, a nam daje okazje do pewnej precyzji liczenia.

Biorąc pod uwagę te dwie dane, czyli niedziela 25 grudnia (kalendarza juliańskiego), możemy spojrzeć w kalendarz. Otóż 25 grudnia w niedzielę wypada w 1 r.n.e a. Niespodzianka ? Na pewno tak, być może Dionizjusz Mały opierał swoje obliczenia na podobnych źródłach, ale prawdopodobnie nie był pewien swoich obliczeń i nie podał źródeł z jakich korzystał. Trzeba jeszcze dodać jeden fakt, by mieć pełny obraz. Z powodu błędu (ech ci Rzymianie) w trakcie powstawania kalendarza juliańskiego, pierwsze lata przestępne były liczone co trzy a nie cztery lata, natomiast kalendarz koptyjski był prawidłowy. Po „naprawie” kalendarza juliańskiego od 5 roku n.e. oba są zsynchronizowane. Dziś podając datę z kalendarza juliańskiego najczęściej podaje się datę proleptyczną, czyli liczoną według prawidłowych reguł, podobniej jak podajemy datę z kalendarza gregoriańskiego sprzed jego powstania. Gdy piszę o niedzieli 25 grudnia 1 r. n.e. w kalendarzu juliańskim to odwołuję się właśnie do wersji proleptycznej. Ma to uzasadnienie, bo w źródłowym tekście podany jest kalendarz koptycki, czyli właśnie zsychnronizowany z proleptycznym i naprawionym juliańskim.

Trzecia dana dotycząca narodzin jaka znajduje się w tym koptyjskim skrypcie rozsadza poprzednie obliczenia, a mianowicie napisano tak:

„for the day whereon the holy Virgin brought forth for us the Only-begotten of the Father was the day of the new moon of Khoiak, which in that year was Sunday, and according to what we have found written in a book which treateth of Chronology”

Wskazanie w tym tekście, że dzień ten był nowiem księżyca miesiąca Chojak daje nam najbardziej precyzyjne narzędzie do obliczenia daty narodzin. Jaka zatem była faza księżyca 25 grudnia 1 r. n.e. Według precyzyjnych obliczeń 23 grudnia proleptycznego kalendarza gregoriańskiego odpowiadający temu samemu dniowi roku słonecznego księżyc był oświetlony w 74% czyli zupełnie nie pasujący do tego co napisano w tekście. Sceptyk powie, że autor zmyślał, a człowiek dociekliwy będzie szukał dalej. Mając 3 dane a zakładając, że tylko 2 są prawidłowe, możemy policzyć datę narodzin w następujących kombinacjach w przedziale 10 lat przed i po rozpoczęciu ery.

1) 25 grudnia i niedziela - wynik 25 XII 1 r.n.e

2) 25 grudnia i nów księżyca - najbliższy wynik to 24 XII 10 r. p.n.e.

3) niedziela (grudniowa) i nów księżyca - wynik 12 grudnia 6 r. p.n.e.

Wszystkie daty są według kalendarza juliańskiego proleptycznego i nim będę się już posługiwał do końca rozważań. Z tych kombinacji tylko pierwsza i ostania są warte uwagi, gdyż druga mocno odbiega od oczekiwanych rezultatów. Pierwsza reprezentuje wielowiekową tradycje Kościoła, druga wpisuje się w ustalenia współczesnych historyków. Gdybym to tak zostawił, spór i tak pozostałby nierozstrzygnięty, wiemy tylko to, że autor tego koptyjskiego tekstu popełnił błąd. Zastanawiające jest to, że podaje tak precyzyjne informacje a jednocześnie zsumowane są one niespójne. Nie wierzę w matematyczny błąd autora, przynajmniej nie w Aleksandrii, nawet gdyby swoich informacji nie opierał na żadnym wiarygodnym źródle, to podałby przynajmniej informacje matematycznie spójne. Gdyby to samo obliczano w Rzymie w pierwszych latach naszej ery, to bym matematyczny błąd zrozumiał, bo tam nauki ścisłe nie stały na wysokim poziomie, o czym świadczą problemy z liczeniem tabeli paschalnej. Skąd zatem powstał ten błąd ? Być może kluczem do rozwiązania zagadki będzie drugi koptyjski tekst z tej samej pozycji E.A. Wallisa Budge.

Drugi tekst jest autorstwa Cyryla Jerozolimskiego z IV w. n.e. i odnosi się do tych samych zdarzeń co znana protoewangelia Jakuba, ale podobnie jak u Demetriusza podaje inne dane genealogiczne i chronologiczne. Mnie natomiast zastanowił następujący fragment:

“He was born on the a twenty-ninth day of the month Khasileue (November), which is Khoiak, in the fourth year of Augustus, the Emperor of the Romans, in the fifteenth year of the life of Mary

W tym krótkim cytacie nie jest dla mnie zrozumiała informacja o czwartym roku Cesarza Augusta, tym bardziej, że w tym samym tekście wspomina że było to w drugim roku rządu Heroda w Judei. Początek panowania Augusta i Heroda są daleko odległe w czasie od poszukiwanej daty narodzin Jezusa Chrystusa. Ciekawe jest natomiast wskazanie daty kalendarzowej, bo autor pisze 29 miesiąca Khasileue który ma być miesiącem Khoiak, wskazując zarazem, że Khasileue nie odnosi się do miesiąca kalendarza koptyjskiego, bo jest nim Khoiak (Chojak). Khasileue fonetycznie przypomina hebrajski miesiąc Kislew. Co ciekawe Google wpisując tę nazwę zwraca strony związane tylko z tym koptyjskim tekstem. Autor jak wiemy rezyduje w Jerozolimie, więc ma to sens, ale to wciąż naciągana konkluzja, zobaczmy zatem na inne datowania w tym samym tekście:

„I will answer thy questions according to the Scriptures. God sent Gabriel on the seventh day of the month Xanthikos (April), which is the new moon Parmoute in the year five thousand five hundred”

Tym razem w kontekście zwiastowania, najpierw wymieniana jest nazwa Xanthikos która ma odpowiadać Parmoute z kalendarza koptyjskiego. Nazwa miesiąc Xanthikos pojawia się w Biblii i odpowiada hebrajskiemu miesiącowi Nisan. Występuje też w antycznym macedońskim kalendarzu księżycowo-słonecznym opartym na kalendarzu babilońskim z którego przecież korzystali Żydzi tworząc swój własny. Co ważne w tym zdaniu, że autor odwołuje się do innych źródeł skąd czerpie swoją wiedzę - „according to the Scriptures”, podobnie zresztą czyni autor pierwszego tekstu pisząć ”according to what we have found written in a book which treateth of Chronology”.

Gdyby uznać moje rozumowanie za prawidłowe, wówczas dzień narodzin Chrystusa wedle tego tekstu byłby nie tak jak w poprzednim dokumencie 29 dniu miesiąca Chojak, ale 29 dniu miesiąca Kislew, który odpowiadał miesiącowi Chojak wedle koptyjskiego. Dodatkowo za tym argumentem przemawia fakt, że w tekstach tych wspomina się, że było to święto, a przecież przełom miesiący Kislew i Tsevet to święto Chanuka trwające od 25 dnia miesiąca Kislew do 2 lub 3 dnia miesiąca Tevet w zależności od tego czy rok był przestępny. W pierwszym tekście mowa o święcie związanym ze żniwami i Psalmem 81, co jest nieco dezorientujące, bo zarówno w listopadzie czy grudniu nie ma takich świąt, bo są to święta jesienne. Odwołania do pism Starego Testamentu są dla mnie jako laika niezrozumiałe, więc pozostawiam interpretacje „uczonym w piśmie”, którzy zechcą pochylić się nad tymi egipskimi tekstami. Wiem, że istnieją teorie, że narodziny nastąpiły jesienią właśnie w czasie trwania święta namiotów, a wyjazd do Jerozolimy przez Betlejem był podyktowany obowiązkiem religijnym. Nie będę się zajmował tym wątkiem a skupiał się na konkretnych datach podanych w tych koptyjskich tekstach.

Z kalendarzem hebrajskim mamy zaś spory kłopot, jak z każdym kalendarzem księżycowo-słonecznym, gdzie miesiące są wyznaczane przez cykl księżyca, a lata przez rok słoneczny. W związku z tym że cykl księżyca ma ok. 29,5 dnia, początek miesiąca był ustanawiany przez obserwacje. Żydzi dodawali dodatkowy miesiąc do roku przestępnego również na podstawie obserwacji, przynajmniej do czasu dopóki sami nie zaczęli stosować metod matematycznych od IV w. n.e. . W związku z tym do wyliczeń musimy stosować algorytmy oparte na określonych zasadach a nie wiedzy, który rok antyczni Żydzi uznali za przestępny w 19 letnim cyklu metonicznym. Stosując jeden z takich dostępnych kalendarzy sprawdziłem dwie daty wyodrębnione z analizy pierwszego tekstu: 25 grudnia 1 r.n.e i 12 grudnia 6 r. p.n.e. Wyniki są następujące:

1) 25 grudnia, niedziela, 1 r. n.e to 21 dzień miesiąca Tewet, czyli różnica 23 dni w stosunku do 29 miesiąca Kislew. To dość dużo.

2) 12 grudnia, niedziela 6 r. p.n.e to teoretycznie 1 dzień miesiąca Tewet, zaledwie 1 lub 2 dni od 29 dnia miesiąca Kislew, co pasowałby do tej teorii, tym bardziej że rozpoczęcie poprzedniego miesiąca mogło zostać błędnie zaobserwowane. Co więcej, 29 dzień każdego miesiąca hebrajskiego wyznacza bliskość nowiu, bo w końcu miesiące kalendarza księżycowego są zsynchronizowane z fazami księżyca.

Oczywiście to tylko teoria, być może naciągana, ale dziś nie jesteśmy w stanie odtworzyć kalendarza hebrajskiego z początków naszej ery, nie mniej jednak zadziwiająco to wszystko pasuje, bo 6 rok przed naszą erą byłby jak najbardziej zaakceptowany przez współczesnych historyków.

Można by się jeszcze zastanawiać czy określenie “new moon of” nie jest w tym pierwszym tekście po prostu równoznaczne z miesiącem, ale autor pisze „was the day of the new moon of Khoiak, which in that year was Sunday” i wydaje mi się, że w tym wypadku chodzi jednak o nów a nie miesiąc. Dodatkowo pisze jeszcze tak:

„And at dawn on the following morning, which was the Sabbath, and the first day of the new moon of the month of Khoiak”

co rozwiewa wątpliwości, bo 29 nie może być początkiem miesiąca. Niezależnie od interpretacji, 29 dnia miesiąca Kislew to musi być dzień przed nowiem lub sam nów w przypadku błędnej obserwacji bo taka jest idea kalendarza księżycowo-słonecznego. Takich hipotetycznych dat 29 dnia miesiąca Kislew w okolicach niedzieli jest kilka

niedziela, 4 grudzień 1 r. n.e.

piątek, 6 grudzień 3 r. p.n.e.

niedziela 20 grudzień 7 r. p.n.e.

niedziela, 24 grudzień 10 r. p.n.e.

ale najciekawszy jest 20 grudnia 7 r. p.n.e. bo to właśnie niedziela, dzień przed pełnią, blisko przesilenia zimowego (jak w tradycji) i czasowo bardziej pasuje do spisu ludności jaki rozpoczął się w 8 r. p.n.e. Data 24 grudnia 10 r. p.n.e., mimo, że dzień pasuje, gdy 29 miesiąca Kislew jest najbliżej 25 grudnia ale rok wydaje się za bardzo odległy od oczekiwań historyków. Ja skłaniałbym się do wyodrębnienia dwóch hipotetycznych dat, czyli 12 grudzień 6 r. i 20 grudzień 7 r.

Czy moja teoria jest prawdziwa? nie mam pojęcia, wygląda na prawdopodobną. Mogę się też oczywiście mylić, mogłem gdzieś w obliczeniach popełnić błąd, a może teksty na jakich się opierałem są mało wiarygodne. Co więcej, być może to Dionizjusz ma rację, a pomylił się Flawiusz ? Przy tym bałaganie kalendarzowym w starożytności wszystko jest możliwe. Jedno jest pewne, jakikolwiek przekaz był, musiał pochodzić z kalendarza hebrajskiego, bo taki obowiązywał w Judei i Galilei, a z powodu ruchomości miesięcy, o pomyłkę w przeliczaniu na dni słoneczne nietrudno. Ja na pewno nie dałbym się zabić za swoją teorię. Dziesięciu Apostołów poniosło męczeńską śmierć broniąc tego co uznawali za prawdę, za to co widzieli i doświadczyli. Czy ktoś umarłby dobrowolnie za kłamstwo lub nawet niepewny fakt ?

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Z tekstu Cyryla można wyliczyć ile lat Chrystus miał w chwili śmierci na podstawie podanych przez niego danych o życiu Maryi. Zobaczmy zatem ten fragment:

“The whole time of her life was sixty years. She gave birth to our Lord when she was fifteen years old, she followed the Saviour when He was preaching for three and a half years after she gave Him birth, and after the Saviour rose from the dead she lived eleven years and a half more.

Czyli wynika, że Maryja żyła 60 lat, 15 lat przed narodzeniem oraz 11 i pół po jego śmierci, co daje nam 33,5 lat życia Chrystusa. Wiek ten też jest jakąś niepisaną tradycją, choć bez źródeł, liczoną przez podany w ewangelii wiek około trzydziestu lat plus trzy lata nauczania. Interesujące jest, że sam tłumacz tego koptyjskiego dokumentu takiego wniosku nie wyprowadził , co widać w jego przypisie. Najzwyczajniej popełnił błąd w rozumowaniu, bo tekst jaki przetłumaczył jest spójny i logiczny. Napisał on bowiem

“15+3,5+11,5 years only = 30 years. Some words dealing with the other thirty years of Mary's life must have dropped out of the text”

Dlaczego o tym wszystkim pisze ? Mógłbym zawierzyć ekranie mojego smartfona na którym bez trudu znalazłby się krótki opis genezy święta, wiek Chrystusa, mógłbym też dociekać wśród sceptyków łączących Boże Narodzenie z świętem Miry. Mógłbym rozważać, jak niektórzy „światli” historycy, że w grudniu nie wypasa się owiec, ale rozważania byłyby krótkie, bo nie dalej jak wczoraj jadąc samochodem minąłem krowy na pastwisku. W Luksemburgu, jak nie ma śniegu i wielkiego mrozu, a przeważnie nie ma, to krowy wypasają nawet zimą. Dziś w Betlejem 22 stopnie, w nocy będzie 14. Ja jednak wolałem pójść swoją drogą poszukiwań, bo kto szuka nie błądzi. Święta jak zwykle rozpoczniemy w noc wigilijną 24 grudnia, bo jakie to ma znaczenie kiedy to dokładnie nastąpiło ? Zawierzam tradycji i nie ma znaczenia czy jest precyzyjna czy nie.

Kończąc pisać ten w tekst w sobotę 29 listopada w moim oknie skierowanym na wschód wstał księżyc wczesną wieczorową porą, pogoda była mroźna i bezchmurna, idealna do obserwacji. Był prawie w pełni, więc do nowiu trochę ponad 2 tygodnie, szybkie obliczenia, w tym roku w grudniu nów będzie 14-tego, w poniedziałek i będzie to 28 dzień miesiąca Kislew, czyli blisko tego co podają te skrypty, a jednak wciąż daleko, więc czekać (czuwać) warto, w końcu mamy adwent.

Luksemburg, 29 listopada AD 2020

Bibliografia

E.A. Wallisa Budge (1915) „Miscellaneous Coptic texts in the dialect of Upper Egypt”, Muzeum Brytyjskie

Declercq, Georges (2002) “Dionysius Exiguus and the introduction of the Christian era”, Sacris Erudiri

Declercq, Georges (2000) “Anno Domini. The Origins of the Christian Era” Turnhout

Obliczenia astronomiczne - Stellarium, www.stellarium.org

Obliczenia kalendarzowe - Ke!san calculator by CASIO, https://keisan.casio.com

#Religia, #Kościół

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo