Decyzja Pani Hanny Gronkiewicz-Waltz to zagranie va banque. Widać uznano, że wcześniejsze zapowiedzi natychmiastowego rozwiązania Marszu nie wywarły spodziewanego efektu. Co więcej, kompromitowały polityków PO, którym przypomniano, jak odpalali race podczas swojej manifestacji. Było jasne, że ten „straszak” nie zadziałał. Sięgnięto po ostateczne rozwiązanie. Dlaczego?
Zbyt ogólnie, ale nie da się uciec od wrażenia, że od czasu „moherowych beretów” Platforma Obywatelska żywi się konfliktem. Hasło totalnej opozycji „ulica i zagranica” oraz idące za nim działania nie pozwalają na inną ocenę. W tym konkretnym przypadku pewne działania polityków rządzącego obozu mogły ośmielić Panią Prezydent. Niekonsekwentne zachowanie Pana Prezydenta Andrzeja Dudy i jego ostateczna decyzja o nieuczestniczeniu w Marszu oraz zdystansowanie się wobec Marszu (nieważne, że nie po raz pierwszy – rocznica 100-lecia to jednak coś!) przez Prawo i Sprawiedliwość zapewne ułatwiły wydanie zakazu. Przywołanie problemów Policji to już tylko dodatkowa „szpila” wbita obecnemu rządowi niejako przy okazji.
Ale to wszystko nic. Najważniejsze jest coś innego. Zawiodły „berety”, zawiedli „niewykształceni mieszkańcy wiosek i miast”. Na koniec zostaliśmy (identyfikujący się nie z PO) „faszystami”. Z tej perspektywy, ubiegłoroczne kłamstwo holenderskiego europosła, było jednym z pierwszych kroków na drodze budowania tej narracji. Czy sprzeciw Polski mógł być skuteczniejszy? Nieustająca praca polityków, których uosobieniem niech będzie Pani Róża Thun, nad zbudowaniem przeświadczenia, że wszystko co nie „liberalne” to faszyzm, zaowocowała w ostatnich dniach (rzec można, w samą porę) kolejną „antyfaszystowską” rezolucją. A jak zauważył Pan Cezary Gmyz, w Berlinie odwołano właśnie manifestację niemieckich neonazistów, co pozwoli zbudować ładną propagandową paralelę pomiędzy jakże różnymi wydarzeniami.
No cóż. I tak, chcąc nie chcąc, na stulecie odzyskania niepodległości, wszyscy (no prawie) zostaliśmy faszystami. Trzeba podziękować Pani Hannie za tak jasne postawienie sprawy. Zapewne intencją polityków PO, oprócz wywołania konfliktu, było postawienie oponentów z PiS-u w trudnej sytuacji (chyba, że w tej prowokacji jest coś jeszcze, oby nie, o czym nie wiemy, a czego nawet nie sposób się domyślać) . Przekornie rzec można jednak, że zakaz wybawił tych ostatnich z dylematu – w zaistniałych okolicznościach raczej nie mają wyboru. To odziedziczone po bolszewikach, i twórczo rozwinięte przez współczesną "liberalną lewicę", nazywanie "faszystą" każdego ośmielającego się myśleć inaczej niż oni, musi się skończyć.
Inne tematy w dziale Polityka