Zakładając nawet, że sam pomysł wywołania kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej to dzieło wyłącznie Rosjan i/lub Białorusinów, nie sposób nie zauważyć, że Niemcy wpisały się w politykę wschodnich dyktatorów z pełnym zrozumieniem.
Brak jednoznacznego, zdecydowanego i czynnego (pomijamy zwyczajowe i dobrze Polakom znane „politpoprawne” niemieckie gadulstwo) przeciwstawienia się sprawcom przez UE oraz równie jednoznacznego i czynnego udzielenia Polsce wszelkiego wsparcia w zmaganiu się z problemem, to pierwsza przesłanka.
Druga - opierając się nawet tylko na materiałach publikowanych na portalach DW oraz na nielicznych relacjach z prasy niemieckiej poświęconych zmaganiom polskich władz z generowanym przez Rosję i Białoruś problemem, można powiedzieć, że Niemcy wykorzystują go jako kolejne narzędzie służące do dyskredytowania Polski i Polaków oraz podkopywania pozycji nieakceptowanego przez nich polskiego rządu.
Na uwagę zasługuje ostatnia informacja o możliwości przywrócenia czasowo kontroli na granicy polsko-niemieckiej. Jeśli przypomnimy, że skala zjawiska jest nieporównywalna z analogicznymi wydarzeniami z lat 2015-2017 to pobrzmiewający z Niemiec alarmistyczny głos można uznać nie za reakcję na realne zagrożenie lecz na propagandowe maksymalizowanie korzyści jakie sytuacja może przynieść Niemcom poprzez ciągłe osłabianie pozycji Polski.
Pewnie jakąś korzyścią może być i to, że kryzys migracyjny może odciągać uwagę od dających się odczuwać w Europie negatywnych skutków Unijnej polityki energetycznej.
Może los zesłał Niemcom dar w postaci jeszcze jednej możliwości wywierania presji na Polskę, a może Niemcy dopomogli losowi. Wcale by mnie to nie zdziwiło.
Inne tematy w dziale Polityka