Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
2107
BLOG

Uniwersytety polityków czyli dwa końce kija

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 41

Zacznijmy od cieńszego końca kija.
W środowisku „władczyni chamstwa” w drodze do sukcesji na opustoszały tron trwa licytacja pomiędzy pomniejszymi „władczyniami”
Podbechtując towarzycho zmultiplikowanych nicków kilku zaledwie osób – lokalne „władczynie” dają przykłady dziejącego się zła. A że każdy kij ma dwa końce, to i efekt owych przykładów zgoła inny, niż zamierzony.

Oto anonimowa Pani Iwona kupiła podczas licytacji „prezydenckiego” orła z czekolady za trzydzieści pięć tysięcy złotych.
 W ten sposób zasiliła konto Zakładu Leczniczo-Opiekuńczego dla dzieci w Piszkowicach niebagatelną kwotą.
 „Władczynie” wypisując litanie co można za te pieniądze kupić – czynią zarzut Pani Iwonie, że zamiast tego kupiła owego orła z czekolady.
Ale o tym, że za te właśnie pieniądze  Zakład dla Dzieci może właśnie owe zakupy, albo inne, równie potrzebne, poczynić – to już władczyniom do ich „władczych” głów nie przyjdzie.
 Na dodatek i sam orzeł stanowić może atrakcję przysparzająca korzyści, które  Pani Iwona, zagospodarować może równie pięknie i z niewątpliwą szczodrością oraz pożytkiem.

Nie pisałabym o tym, bo ani ten marginesowy światek mnie nie interesuje, ani nawet bluzgi pod adresem Prezydenta RP  w tym akurat środowisku nie budzą mojego zdziwienia (chamstwo – to styl bycia i życia tamże) ani nawet nieumiejętność docenienia słów premiera Tuska  w Elblągu – co jest oczywiste  w środowisku ekscytującym się prymitywnym, wycinkowym pojmowaniem zdarzeń, z równoczesnym absolutnym brakiem słuchu na sens słów w języku polskim, do czego uniwersytetów kończyć nie trzeba.

Napisałam o tym z dwóch powodów – po pierwsze: chodzi o fakt, że owe trzydzieści pięć tysięcy złotych – to koszt zaledwie TYGODNIA obstawy Jarosława Kaczyńskiego. Obstawy, trwającej każdego dnia, każdego tygodnia, każdego miesiąca  - opłacanej nie z prywatnej kieszeni  obstawianego, ale z PUBLICZNYCH pieniędzy podatników, które jako subwencja  państwowa trafiają na konto PiS.   Ile za to można kupić rzeczy potrzebnych biednym dzieciom?

Powód drugi to wspomniane w komentarzach porównanie prac dwóch prezydentów: komunistycznej, szpikowanej cytatami z Lenina pracy Lecha Kaczyńskiego oraz Bronisława Komorowskiego, któremu, jak każe mówić i myśleć pisowska propaganda ową pracę napisał w 11 dni teść, były pracownik Urzędu Bezpieczeństwa.  To znowu ów kij i jego dwa końce – bo jeśli by tak było, to widać ów teść Bronisława Komorowskiego miał wiedzę przewyższającą wiedzę Lecha Kaczyńskiego, bo i w krótkim czasie z pracą się uporał i do cytatów z Lenina uciekać się nie musiał.  No i charakter tych prac …

/cytat/
„Przed 90 laty, w październiku 1920 r., doszło do tzw. buntu gen. Żeligowskiego, polegającego na zajęciu Wilna przez oddziały Wojska Polskiego. Wydarzenie to było tematem pracy magisterskiej studenta Bronisława Komorowskiego (nr indeksu 86338), przygotowanej w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego i obronionej w 1977 r. Nosiła ona tytuł „»Bunt« gen. Żeligowskiego jako koncepcja rozwiązania problemu wileńskiego”, była oparta m.in. na literaturze emigracyjnej (co wtedy nie było na porządku dziennym), powstała na seminarium doc. dr. hab. Andrzeja Garlickiego i oceniona została jako bardzo dobra.
Promotor (dziś profesor), w którego archiwum domowym przechował się jeden z maszynopisów tej pracy, wspomina, że wkrótce po jej złożeniu student Komorowski poinformował go, iż został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa, co może zakończyć się nawet rozprawą sądową.”


/cytat/
„25-03-2006,
Po Sejmie krąży, wzbudzając powszechną wesołość, praca doktorska Lecha
Kaczyńskiego z 1979 r. Pracę pt "Zakres swobody stron w zakresie
kształtowania treści stosunku pracy" cytowały wczoraj "Fakty" TVN. Kaczyński
przywołuje w niej Lenina: "Możliwość dążenia administracji zakładu pracy do
realizacji postawionych zadań kosztem naruszenia uprawnień pracowników
została dostrzeżona już przez Lenina. Odegrała ona pewną rolę w kształtowaniu
leninowskiej koncepcji związków zawodowych".
Kaczyński pisze też: "Może ona służyć zasadzie socjalistycznej
sprawiedliwości społecznej nakazującej przyznawać równe uprawnienia za równe
obowiązki".


 A przy okazji warto wspomnieć jeszcze  o Jarosławie Kaczyńskim bezskutecznie aspirującym do prezydenckiego fotela.

/cytat/

Jarosław Kaczyński studia u kończył w 1971 r. W książce "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" przyznaje, że dzięki protekcji męża przyjaciółki mamy (posła ZSL i wiceministra oświaty) został asystentem w resortowym Instytucie Polityki Naukowej i Szkolnictwa Wyższego. Wspomina, że przyjęto go tam źle i namawiano, by wstąpił choćby do ZSL.
Jarosław Kaczyński pisał u Ehrlicha pracę magisterską, a później chodził na prowadzone przez niego nieformalne seminarium doktorskie w towarzystwie m.in. Macieja Łętowskiego, Bogusława Wołoszańskiego, Sławomira Popowskiego i Wojciecha Sadurskiego.

Egzaminy doktorskie zdał z teorii państwa i prawa oraz filozofii marksistowskiej (oba na "bardzo dobrze"), a 8 grudnia 1976 r. obronił pracę doktorską "Rola ciał kolegialnych w kierowaniu szkołą wyższą". Recenzowali ją profesorowie: Ryszard Malinowski, Michał Pietrzak i Wiesław Skrzydło. Uzyskała pomyślne recenzje i wszyscy członkowie Rady Naukowej Instytutu Nauki o Państwie i Prawie na WPiA UW obecni na jej obronie opowiedzieli się za nadaniem magistrowi Kaczyńskiemu stopnia doktora nauk prawnych.

Także prof. Stanisław Gebethner, który jednak zaznacza, że po tylu latach nic z tej obrony nie pamięta. Prof. Pietrzak przyznaje, że wtedy trudno było znaleźć recenzentów prac z prawa administracyjnego. Prośbie Ehrlicha uległ, bo recenzowanie jest jednym z obowiązków uczonego. Z kolei prof. Skrzydło mówi, że Ehrlich miał taką pozycję, że "nie wypadało odmówić".

Obaj profesorowie nie dysponują kopiami swoich recenzji, ale pamiętają, że samej pracy do obszernych zaliczyć nie można. Praca liczy 265 stron, z których 36 zajmują przypisy, bibliografia (121 pozycji, wśród nich nawet artykuł Jerzego Urbana "Feudałowie i wasale" z "Polityki") i wykaz przywoływanych aktów prawnych. Ma tylko trzy rozdziały.”

 Pointy nie będzie.

Morał niech każdy wyciągnie sam

Niech się święci Trzeci Maja!

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Polityka