Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
2077
BLOG

„Kto pierwszy z nas rozpoznał ? Kto wrogów ? Kto przyjaciół.?”*

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 69

Marek Magierowski w programie „Loża prasowa” zaprezentował opinię pochodzącą z przekazu dnia. Opinię powtórzoną w mediach i w Internecie setki razy przez posłusznych propagandzistów.
Dotyczyła uczestniczenia premiera Tuska rano w uroczystościach pogrzebowych córki polskiego olimpijczyka Bartłomieja Bonka – a wieczorem, tego samego dnia  spotkania w Zębie miejscowości rodzinnej Kamila Stocha. Nie wdając się w treść stawianych premierowi z tej okazji zarzutów – stwierdzić trzeba, ze wszystkie one były niczym innym, jak brutalną, podłą w treści propagandą . Wyjaśnienie jest proste. Premier Tusk wziął udział w pogrzebie kierując się empatią i współczuciem dla człowieka, zasłużonego dla Polski olimpijczyka, którego dotknęła tragedia. Wieczorem w Zębie stanął obok rodziny i mieszkańców cieszących się z tryumfu innego olimpijczyka, by podkreślić wartość dla Polski sukcesu Kamila Stocha.
To samo życie zetknęło ze sobą te dwa wydarzenia  w jeden dzień.
I tak jest przecież zawsze, Podczas spotkań Jarosława Kaczyńskiego z wielbiącym go elektoratem, okazującym entuzjazm i radość z jego wizyty – w sąsiednich szpitalach i domach umierają także w bólach i cierpieniu  ludzie a ich rodziny pogrążone są w rozpaczy.
Nie wyobrażam sobie,  by ktokolwiek pomyślał o tym, żeby ze sobą zestawiać takie wydarzenia w celu zdyskredytowania Kaczyńskiego. A jednak Magierowski i inni  ośmielili się realizować taką wstrętną propagandę.

Dlaczego akurat dzisiaj zajmuję się czymś tak mało znaczącym jak opinie jednego z pisowskich tekściarzy?

Ano dlatego, ze taka magierowszczyzna  ma znacznie poważniejsze oblicze. Powtarzanie bełkotu pisowskiej propagandy niesie za sobą poważne skutki wpływania na opinię publiczną i jej ogłupiania, a także doprowadza do podejmowania  decyzji, które mogą dla tych ludzi i dla nas wszystkich okazać się tragiczne w skutkach.

Oto bowiem dzisiaj Magierowski zarzuca Unii Europejskiej odpowiedzialność za wydarzenia na Ukrainie.
Pośrednio jest to także zarzut wobec polskich władz nie dość ostro reagujących na to, co się dzieje w Kijowie a także w innych ukraińskich miastach.
Oczywiście Magierowski nie poda żadnych supozycji na czym polegać miałyby owe działania zmierzające do rozwiązania sytuacji na Ukrainie. Nie poda, bo takich supozycji po prostu nie ma. Woli za to pobudzać w Polsce nastroje antyrosyjskie – bo.... one wpisują się w generalną linię pisowskiej polityki, tej, jaką PiS uprawia po 10 kwietnia 2010 roku

Ale tak jak istnieje proste wytłumaczenie obecności premiera Tuska tego samego dnia w różnych miejscach i uczestnictwo w różnych diametralnie co do charakteru wydarzeniach – tak i w przypadku sytuacji na Ukrainie istnieje także stosunkowo proste wytłumaczenie niemożności ingerencji Unii Europejskiej na Ukrainie, poza interwencją dyplomatyczną, która jest realizowana.

Bo co niby należałoby zrobić? Wkroczyć zbrojnie i rzucić Europę, a Polskę przede wszystkim w wir wojny? Takiej najprawdziwszej wojny, w której będą ginąc Polacy i przelewać krew nie tylko za Ukrainę ale być może także za własny zagrożony kraj, który w takim konflikcie ucierpieć musi, z racji bliskości, najbardziej?

Walki na Ukrainie, postawa „opozycji” ukraińskiej w żaden sposób nie przypominają sytuacji w Polsce z końca lat 80-tych. U nas naród skupiony wokół opozycji niepodległościowej walczył z władzą z nadania sowieckiego okupanta, władzą niedemokratyczną.

Ukraina jest niepodległym państwem, więc nie o niepodległość chodzi. Nie chodzi też o przynależność do Unii Europejskiej, chociaż akurat decyzje w tej sprawie stały się zarzewiem rozruchów. Na Ukrainie nacjonalistyczna głównie opozycja, rozbita na kilka równie radykalnych frakcji dąży do obalenia demokratycznie wybranych władz. Dąży do przejęcia władzy przez te ugrupowania, które, trzeba to też jasno powiedzieć, mają własne bojówki militarne. To oznacza dojście do władzy najgorszych szumowin nacjonalistycznych. Oznacza też rozpad Ukrainy na kilka słabych małych państw, które staną się łatwym łupem Rosji. Oczywiście, ze Rosja jest zainteresowana takim rozwojem wypadków i będzie podsycać rewoltę na Ukrainie.

Sytuacja na Ukrainie dużo bardziej przypomina konflikt w Syrii z zachowaniem oczywistych proporcji – zachowaniem ich na dziś, bo jutro już mogą stać się identycznie tragiczne. W Syrii reżim Asada ma przeciwnika w postaci powstańców kierowanych przez Al_Kaidę. Świat ma więc wybór między poparciem dżumy lub cholery.

Na Ukrainie jest podobnie: popierać legalnie wybrane władze, które świadomie, realizując prorosyjską politykę, uniemożliwiają Ukrainie akcesję do Unii Europejskiej i dążenia większości obywateli – czy popierać nacjonalizm i szowinizm ukraiński w najgorszym wydaniu, kontynuację UPA i OUN z flagami i hasłami z czasów bohatera tej części społeczeństwa Ukrainy Stepana Bandery, w rodzaju partii Swoboda Oleha Tiahbyboka?


Ukraina musi rozwiązać swoje problemy sama.

A ja przestrzegam Polaków przed stawianiem znaku równości między Polską a Ukrainą, między  naturalną  w demokracjach  kontrpostawą opozycji do władzy rozstrzyganą kartką wyborczą wrzucaną do urny a konfliktem rozstrzyganym przez przemoc i przy użyciu siły.

Doskonale widząc, kto w jakim celu i dla jakich korzyści politycznych tak czyni, przestrzegam przed hochsztaplerami usiłującymi ustawiać Polaków po stronie zrewoltowanych pogrobowców tych, którzy Polakom zafundowali rzeź na Wołyniu i do dzisiaj czczą tamtejszych decydentów jako swoich bohaterów. I nie wahają się dopominać o nasz wschodnie ziemie z Przemyślem włącznie.
 
I stawiam sprawę jasno – prawicowa nacjonalistyczna opozycja na Ukrainie to nasz wróg.

* Marek Grechuta „Korowód”

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (69)

Inne tematy w dziale Polityka