To trwało od przegranych wyborów w 2010 roku. Wyborów, które miały być pewniakiem. Mieli mieć władzę, przecież naród zjednoczył się w bólu i traumie, więc lepsza okazja się nie nadarzy.
Ale naród wybrał inaczej.
Kolejna klęska, szósta z kolei, sygnalizowała wyraźnie: skoro teraz nie wygraliśmy, to z nim już nigdy nie wygramy.
Powolutku, po cichutku, pod pozorem stwarzania luksusowych warunków pracy i życia prywatnego – separowano Jarosława Kaczyńskiego od świata i ludzi. Wykupiono dwie wille sąsiadujące jego willą i wyprowadzono z nich lokatorów. Postawiono wartownię i straże. Wydaje się na to ponad milion złotych rocznie, trzy tysiące złotych każdego dnia.. Dano mu ochroniarzy niedopuszczających do jakichkolwiek kontaktów. Zapewniono komfort życia, dostarczając bezpośrednio do jego domu wszystko czego potrzebuje. Włącznie z lekarzem, receptami i wykupionymi lekami. Odizolowano od członków własnej partii nie tylko gorylami ale zaporą „szczebli”, przez które przedostanie się wymaga wielostopniowej akceptacji, aż do zgody Adama Hofmana..
Kaczyński nigdy, poza domem, a i tam niekoniecznie – nie jest sam. Zawsze jest przy nim „nadzorca” z upoważnienia Hofmana, albo Macierewicza. Wie tylko tyle, ile jeden z tych dwóch mu powie. Poza tym nie wie nic. Wożą go, jak worek kartofli, jak mówi Jadwiga Staniszkis. Mówią nazwę miejscowości (czasem mu się mylą), wypuszczają na scenę a on klepie te swoje slogany i bzdury,wywołujące ekstazę wyznawców. Pytania tylko na kartkach także najpierw do nadzorcy - i nie na wszystkie Kaczyński może odpowiedzieć.
Jak jest potrzebny żeby się pokazał w sejmie lub na Nowogrodzkiej – wsadzają go w auto, przywożą . Jak przestaje być potrzebny - odwożą. Na korytarzach sejmowych także ma asystę i nie wolno mu swobodnie rozmawiać z dziennikarzami, bo go postraszono, ze jeśli coś powie nieopatrznie, zostanie to zmanipulowane i wykorzystane przeciwko niemu.
Wmawiają mu, ze jest zagrożeniem dla potęg świata, a one tylko czyhają na jego życie.
Przekazują mu spaczony obraz Polski, jak Macierewicz, który podczas konferencji lekceważąco mówi „ Prezes, chcesz coś powiedzieć pierwszy?”. A kiedy po chwili wahania Kaczyński mówi, ze powie coś grzecznościowego, Macierewicz ustawia go „ i o ataku na naukowców, powiedz”. „Tak, tak” grzecznie odpowiada Kaczyński. A nieco później, już na korytarzu sejmowym, Kaczyński odprowadzany przez Macierewicza do pokojów PiS powtarza pytanie dziennikarzy „korytarzowych”: „A co było u Laska?” A Macierewicz krótko, nawet nie patrząc na Kaczyńskiego: „Pokazali sfałszowane zdjęcia”. I prezes już wie, Zdjęcia były sfałszowane. I nic więcej wiedzieć nie musi.
Pod pretekstem uwalniania go od nadmiaru obowiązków partię stopniowo przejmował Hofman z Lipińskim. I przejęli skutecznie. Sakiewicz ze swoim drugim teściem za pośrednictwem Klubów Gazety Polskiej sprawują rząd dusz nad elektoratem pisowskim, traktowanym jako rynek zbytu „towarów smoleńskich”. Wizerunek i biznes partyjny – ten zewnętrzny przejął Macierewicz z Sakiewiczem. Ten wewnętrzny zawsze był we władaniu PZPRowcówe, bo kasą PiS rządzi skarbnik PiS, PZPRowiec Stanisław Kostrzewski (w PZPR przez cały stan wojenny do samego „sztandar wyprowadzić”).
Jeśli ktokolwiek miał złudzenia, ze Kaczyński usunie Macierewicza – to już musi wiedzieć, że nie ma takiego szaleństwa ani takiego łajdactwa, którego dopuściłby się Macierewicz, a które skutkowałoby jego usunięciem. Kaczyński może najwyżej nie mianować Macierewicza na swojego zastępcę, na czym Macierewiczowi i Sakiewiczowi ogromnie zależy. Ale pozbyć się go nie może. Tak jak nie może pozbyć się „gwoździa do trumny” PiS aroganckiego, zdemoralizowanego młokosa, Dyzmy pisowskiego – Adama Hofmana.
Dlaczego nie może? Dlaczego znosić wulgarne wybryki o charakterze seksualnym swojego wciąż formalnie podwładnego, dlaczego toleruje jego wynikające z nieuctwa ordynarne pomysły, dlaczego naraża się na konflikt z o. Rydzykiem, a Hofman jest nietykalny?
Wyobrażacie sobie jak ten cyniczny, łapiący okazje do zachapania dużych pieniędzy, facet o mentalności małomiasteczkowego fryzjera zachowałby się, gdyby stracił swoją pozycję w PiS?
Jego wiedza o Kaczyńskim jest ogromna. Jego wiedza o PiS jeszcze większa.
A Macierewicz zna zawartość TECZEK, zna życiorys całej rodziny Kaczyńskich, zna życie prywatne a nawet intymne – sam, jako szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego upychał to, co chciał, w niedostępnym „Zbiorze Zastrzeżonym” IPN .
Kaczyński nie może się pozbyć więc ani jednego ani drugiego.
Jest ich zakładnikiem.
To było widać po jego twarzy podczas tej słynnej już konferencji prasowej Macierewicza. To był stary, zrezygnowany człowiek, którego traktuje się z pobłażaniem i ironicznym, udawanym szacunkiem.
Kaczyński jest ubezwłasnowolniony.
Nawet, gdyby potrafił realnie ocenić swoją sytuację, co jest wątpliwe – to i tak nie ma ruchu w żadną stronę. Musi grać, jak mu zagrają. Nawet zrezygnować z PiS nie może, bo jest swoim wrogom potrzebny, on i jego nieżyjący brat, jako logo partii, jako marka, znak towarowy, dzięki któremu paru facetów zarabia duże pieniądze na smoleńskim biznesie.
A mnie się przypomina Howard Hughes i jego mormoni.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka