Jeszcze trochę będzie trwało ubijanie nogami, bez pomocy rozumu, kapusty kłamstw w beczce smoleńskiej.
Ale to już koniec. Zakisiło się na amen. A na dodatek mocno śmierdzi.
Porównanie dość frywolne, bo też i cała sprawa mocno śmiesząca i żenująca – gdyby nie fakt, że przez ponad trzy lata banda cwaniaków politycznych zbijała pieniądze, duże pieniądze, na tragicznej śmierci blisko stu osób, bezczelnie kpiąc z ludzkiej inteligencji, bólu rodzin i rozumu swoich własnych zwolenników, każąc im wierzyć w bzdury i za tę wiarę regularnie płacić.
I nie jest w tym wszystkim najgorsze to, że Jarosław Kaczyński przy pomocy Antoniego Macierewicza i Tomasza Sakiewicza stworzył to finansowe perpetuum mobile – ale to, że media uznały, że idiotyzm jest równouprawnionym podmiotem dyskusji.
Janina Paradowska mówi, że kiedy zirytowana faktem transmisji konferencji zespołu Macierewicza przez TVP, zadzwoniła tamże z pytaniem dlaczego to robią, usłyszała od rzecznika TVP między innymi wyjaśnieniami, że dlatego, bo na tej konferencji będzie Jarosław Kaczyński.
I tu sięgamy samej istoty wspomnianego idiotyzmu.
Kaczyński, postać z groteski a nie z polityki i jego totumfaccy, bo przecież nie samodzielni politycy, od wielu lat w trosce o własne stołki w parlamencie i samorządach robią z polskiej polityki cyrk. Kiepski, objazdowy cyrk z królikami wyciąganymi z kapelusza, tresurą małp i klaunami z czerwonymi nosami, w cwany sposób spraszając do siebie prymitywną publikę.
A media prezentują to, jako wydarzenia w Polsce. Nie to, co rzeczywiście w polskiej polityce jest ważne i ma wpływ na naszą codzienność i przyszłość - ale ten żenujący, na straszliwie niskim poziomie, cyrk Kaczyńskich.
Nie mam pretensji do pseudo dziennikarzy ze środowiska pisowskiego – w końcu też chcą zarabiać i za coś dobrze żyć. Nie mam pretensji do naukowców, którzy z takich samych powodów, widząc złotą, no może nie żyłę, a żyłkę, postanowili z niej nieco uszczknąć – wszyscy oni za cenę autokompromitacji – być może liczyli na to, że w atmosferze sprzyjania idiotyzmowi, ich udział tak bardzo kompromitujący nie będzie,..
Mam pretensje do świata poważnych mediów, które taki stan rzeczy traktowały, jak ten rzecznik TVP – „bo tam będzie Jarosław Kaczyński”. Bo to oznacza, że będzie awantura, cyrk, kabaret, emocje – bo będzie oglądalność, poczytność, słuchalność.
Mam pretensje, że ktoś tak marny intelektualnie, tak niezborny mentalnie, tak przesiąknięty doktryną marksistowską, tak bez zasług z czasów opozycji niepodległościowej, w ogóle bez żadnych osiągnięć życiowych – tylko tupetem, siłą kłamstwa i intryganctwem doprowadził do uznania go przez niektóre środowiska za godnego wsparcia. To dokładnie tak, jakby wspierano zamiast „zbawiciela” Jarosława Kaczyńskiego, ”majora” Waldemara Frydrycha.
Gdy widzę tabuny zziajanych, złachanych adeptów dziennikarstwa goniących po korytarzach sejmowych za człowiekiem , który zdradza objawy tępoty i chorobliwego oderwania od rzeczywistości, bełkotliwie pleplającego jakieś głupawe slogany – to rozumiem, że za tym zziajaniem, za tą gonitwą stoją wymogi decydentów macierzystych stacji owych niedorobionych dziennikarzy.
Mam pretensje do ludzi polityki siadających do rozmowy w audycjach publicystycznych z pisowskimi propagandystami i próbującymi racjonalnie argumentować w zderzeniu z głoszonym bez zmrużenia oka idiotyzmem – zamiast wstać i wyjść.
Mam pretensje do premiera Donalda Tuska, że z jego woli nie są podejmowane rozliczenia kłamstw, matactw i łajdackich oskarżeń PiS i osobiście Kaczyńskiego, kierowanych pod adresem przeciwników politycznych, w obozie PiS zwanych wrogami. Każdy taki przypadek powinien skutkować postawieniem łajdaka przed sądem. Każdy. Nie tylko w celu ukarania sprawcy, nie tylko po to, by ograniczyć łajdactwo, ale przede wszystkim po to, by powstrzymać proces demoralizacji społecznej. By ludzie widzieli i wiedzieli, że i w polityce obowiązuje Dekalog i zasada „nie będziesz dawał fałszywego świadectwa bliźniemu swemu”.
I także dlatego, a może nawet przede wszystkim dlatego, by kierujący się rozumem, racjami patriotyzmu i odpowiedzialności za państwo, ta większość Polaków, mogła czerpać satysfakcję, widząc, że ci, których wybrali, nie pozwalają rozwalać państwa i niszczyć i pomniejszać zasług i dorobku Polaków – że wybrali właściwie.
Mam pretensje do Kościoła, do jego hierarchów, którzy w jakiejś części hierarchów i proboszczów, włączyli się w tę niszczącą degrengoladę moralną, stając po stronie kłamstwa, zła i postkomuny. Chociaż powinnam powiedzieć, że te pretensje do Kościoła miałam. W czasie przeszłym. Bo właśnie Kościół po raz pierwszy odmawia Kaczyńskiemu prawa do jego kłamstwa. Nie wiem, czy to tak oczekiwany wpływ papieża Franciszka, czy po prostu otrzeźwienie, czy fakt, że do kwietnia przyszłego roku aż czternastu polskich biskupów,. dzisiaj tak ważnych w Kościele, odejdzie na emeryturę i zastąpią ich nowi, czy też chodzi po prostu o rząd dusz i zmniejszające się wpływy finansowe Kościoła – ale faktem jest, że możemy obserwować nowy trend w kierunku prawdy.
Media o. Rydzyka odtrąbiły właśnie odwrót od PiS.
Jasno i wyraźnie.
W samym PiS trwa dramatyczna walka frakcji o przeżycie. Nie chcą Kaczyńskiego. Przestał być korzystnym logo partii. Ciągnie ją na dno. Ośmiesza i kompromituje. Nawet te pieniądze, które zapewniało dotąd „przedsiębiorstwo smoleńsk” nie zasilały przecież partii, bo bardziej zasilały kilka prywatnych kont – na dodatek ostatnio skurczyły się dramatycznie.
Buta, ważniactwo i śmieszność Kaczyńskiego, tak wyraźne podczas kampanii związanej z referendum warszawskim, pogłębiają rozmiar klęski, wielkiego lania, jakie warszawiacy sprawili PiS.
Jarosław Kaczyński stał się w polityce polskiej „persona non grata”.
I nawet jeśli jakiś jeszcze czas dla upchanych w mediach pisowskich propagandzistów będzie „persona grata” - to i ich i jego czas w polskiej polityce dobiega końca.
Szkoda tylko tych lat królowania idiotyzmu w randze opozycji parlamentarnej.
Ale lepiej późno niż wcale.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka