Mogło być tak:
- Trzeba znaleźć tam u nich słabe ogniwo i doprowadzić do kompromitacji, którą da się nagłośnić w mediach. To ma być gotowe na wybory. Tak, żeby nie było wątpliwości, ze my jesteśmy czyści a oni nie.
- Da się zrobić. Mamy dobrych facetów, znajdziemy jakąś babę. One polecą na któregoś z naszych.
- Świetnie. Co potrzebujesz?
- Pieniędzy, bardzo dużych pieniędzy.
- Już je masz. Co jeszcze?
- Prokuratura. Zgody na podjęcie działań, inwigilacja, podsłuchy itp...wszystko, co trzeba będzie zrobić.
- OK. Będziesz mieć podpisy na piśmie ministra sprawiedliwości. Mniejszy ktoś też się znajdzie. Coś jeszcze? Chcesz psychologów do rozpracowania – mam dobrych, dam ci.
- Jasne. Dzięki.
- No to do roboty.
Ile pieniędzy przeznaczono na przeanalizowanie kobiet, posłanek PO, by wytypować „najsłabsze ogniwo”? Ile z nich poddano tajnej inwigilacji i nielegalnemu zbieraniu o nich informacji, zwłaszcza tych wrażliwych. Ile czasu pracowano nad wytypowaniem Beaty Sawickiej? ? Żadna z nich nie spełniała wymogu prawnego do wszczęcia przeciwko niej jakichkolwiek działań. Sawicka też nie. Po prostu uznano, ze ma z nich wszystkich najsłabszy charakter? Co było tym, co pozwoliło na jej wytypowanie?
Ile pieniędzy przeznaczono na stworzenie amanta pod fałszywym nazwiskiem rozbijającego się drogimi samochodami i udającego „dzianego gościa”?
Faktem jest, że wszystko było gotowe już w styczniu 2007 roku. Ona poszła na kurs dla członków rad nadzorczych – jego też tam ulokowano, pod rzecz jasna fałszywym nazwiskiem. To fałszywe nazwisko świadczy o tym, ze on był tam w ramach zlecenia służbowego a nie, jak twierdzą w ramach dokształcania się dla potrzeb pracy – bo kwalifikacje uzupełniałby pod własnym nazwiskiem. Dyplom ukończenia kursu na fałszywe nazwisko na nic byłby mu przydatny.
Wyspecjalizowany w akcjach PRZECIWKO kobietom, tandetny, wsiowy amant z fryzjerską urodą przedmieść, szastający pieniędzmi, kreował romans rodem z powieści dla kucharek, albo z seriali brazylijskich. Pracował dobrze. Uwodził, oplatał siecią przyszłego przestępstwa, nakłaniając, namawiając, podsuwając rozwiązania. Czerpał pełnymi garściami z otwartej szeroko kasy – tworząc udany miraż przyszłego szczęścia we dwoje i przyszłych wspólnych korzyści. W końcu państwo, jego premier, jego szef z CBA, zafundowali mu rok wspaniałego życia.
Później miało się okazać, że nie tylko ten rok, że takich lat było więcej. Że nie szczędzono grosza by tandeciarz żył jak król – bo gra warta była świeczki – na liście kandydatów do kompromitacji znalazły się dalsze nazwiska. W tym prezydenta Kwaśniewskiego i jego żony.
Tyle, ze te „następne nazwiska” nie były tak głupie by dać się omotać tandeciarzowi cuchnącemu na odległość brakiem zaplecza intelektualnego, kulturowego, rodzinnego i podejrzanym pochodzeniem szmalu.
Ta jedna głupia uwierzyła i poszła na całość.
Ale zanim to się stało, zanim uległa, zanim dała się nakłonić – były działania machiny państwa, działania nielegalne. Ba, działania przestępcze.
Oto służba, powstała ponoć po to, by ścigać korupcję, sama korumpowała, produkowała przestępstwo i przestępców.
Korupcja w Partii Kaczyńskiego to nie nowość – przypadek ministra Lipca, afera gruntowa z próbą wrobienia w nią Andrzeja Leppera – to było przygotowywane przez tych samych ludzi w ramach tego samego poczucia bezkarności i bezprawia, które stawało się tam prawem, bo było wolą ich najwyższego szefa.
Ale także afera hazardowa z udziałem Przemysława Gosiewskiego – do dzisiaj niewyjaśniona.
Ale także bezkarność uczestników najbardziej spektakularnej afery korupcyjnej – Adama Lipińskiego i Wojciecha Mojzesowicza nakłaniających Renatę Beger, w pokoju hotelu sejmowego do przejścia do PiS, za stanowiska dla niej, dla jej rodziny i wskazanych przez nią znajomych, a przede wszystkim zobowiązanie do spłaty weksli partyjnych złożonych w Samoobronie pieniędzmi SEJMU RP. To zobaczyła cała Polska. I co? I nic. Ukarano... Beger. Ukarała ją komisja etyki poselskiej sejmu zdominowana większością posłów PiS.
I tych 27 posłów PiS z Kaczyńskim na czele, obecnych w sejmie ale nieobecnych na głosowaniu. To także widzieliśmy na własne oczy. I próba wyłudzenia przez nich 300 (słownie: trzystu złotych – nawet na te trzy stówki się połakomili!) nienależnej diety poselskiej, poprzez złożenie fałszywych usprawiedliwień, w tym zwolnień lekarskich na drukach L-4 dowodzących skorumpowania wystawiających je lekarzy przez ludzi PiS. I co? I nic.
PiS - ludzie władzy – z poczuciem, ze państwo jest ich własnością i mogą z niego czerpać bez ograniczeń. Mogą oszukiwać, kłamać, rżnąć państwową kasę, pomiatać każdym obywatelem, w celu osiągnięcia własnych, także PRYWATNYCH, korzyści doprowadzić nawet do zaszczucia człowieka i jego śmierci, jak w przypadku Barbary Blidy, która też nie była o nic oskarżona, ale fabrykowano przeciwko niej lewe dowody.
I co?
Ano już teraz nie da się powiedzieć: I nic.
Pierwszy był sędzia Tuleja i orzeczenie, w którym określił metody działania wobec uczestników śledztwa w sprawie doktora Garlickiego – jako metody stalinowskie, czyli bezprawne i niedopuszczalne w państwie prawa.
Drugi był wyrok sądu przyznający ogromne odszkodowanie prezesowi Wydawnictw Naukowo-Technicznych w sprawie Weroniki Marczuk, bo jak sąd stwierdził: „ stopień pokrzywdzenia nieuzasadnionym zatrzymaniem przez CBA uważa za „drastyczny”
Ale dopiero PRAWOMOCNY wyrok, w którym czarno na białym Sąd Apelacyjny nazywa konkretne działania CBA, działaniami nielegalnymi i na tej podstawie uwalnia oskarżoną od winy kładzie się cieniem na przyszłe wyroki wobec sprawców tworzących nam państwo prywatnego bezprawia.
Warto przy okazji odnotować matactwa prokuratorów przygotowujących proces Sawickiej, kiedy to sąd okręgowy nie wziął pod uwagę, bo nie było tego w akcie oskarżenia sporządzonym przez prokuraturę, działań CBA poprzedzających datę pierwszego nagrania rozmowy Sawickiej. A było to w czerwcu 2007 roku. To prowadziło do jej skazania, mimo, że jej czyny poprzedzała ponad roczna, nielegalna „praca” machiny państwa wymierzona przeciwko niej.
I żeby była jasność : nie bronię Sawickiej. Okazała się łatwowierna, głupia i pazerna. Ktoś taki nie powinien pełnić funkcji publicznych. Za brak kręgosłupa moralnego Sawicka zapłaciła ogromną cenę. I będzie to na niej ciążyć do końca życia. Jej uniewinnienie przez sąd – nie zdejmuje z niej negatywnej oceny jej postępowania.
I nie ona w całej tej sprawie jest najważniejsza. Na jej miejscu mogli i zdarzało się, ze byli również inni ludzie.
Najważniejsze w tym jest państwo i praworządność. Stosunek państwa do obywateli.
Opisałam te wydarzenia po to, by łatwiej zrozumieć, że państwo, w którym dwóch facetów może decydować kogo zrobi się przestępcą, komu złamie się życie, a nawet je zabierze – to państwo bezprawia, państwo metod znanych Polakom w stalinowskiej Polsce, stosowanych przez NKWDzistę, szefa stalinowskiego Najwyższego Sądu Wojskowego Wilhelma Świątkowskiego – postaci owianej dziwną tajemnicą i starannie pomijanej w opracowaniach „patriotycznych”.
Opisałam te wydarzenia, by po wrzeniu, jakie zapanowało w mediach po wczorajszym wyroku, pozwolić zastanowić się nad granicami działań władzy, nad prawem i bezprawiem, nad legalnością poczynań przedstawicieli państwa.
Opisałam to także i z tego względu, że osobiście cieszy mnie perspektywa rozliczeń czasu bezprawia. Że oczekuję tego rozliczenia, jako nie tylko zadośćuczynienia krzywdom i złu wyrządzonym pojedynczym ludziom, ale jako warunku, bez którego Polska nie będzie mogła stać się prawdziwie demokratycznym państwem.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka