Ruch w polityce, jak na dworcu głównym w Koluszkach.
Kompromituje się Palikot i szuka sojuszników w planktonie politycznym – a Miller spotyka się z Kwaśniewskim? Po co?
Kaczyński ośmiesza się ośmieszając Glińskiego ubierającego się w znaczone karty Rybińskiego i Modzelewskiego – a Niesiołowski, Giertych, Żalek, Libicki, Kamiński i paru innych zakładają konserwatywny think tank. Po co?
Spróbujmy się nad tym zastanowić.
Odstawmy na bok, tak na chwilę, skompromitowanych polityków: Kaczyńskiego i Palikota, bo ich przyszłość chwilowo nie jest ważna. Ale dla porządku dodam, że o ile na Kaczyńskim nawet Staniszkis krzyżyk kładzie, odmawiając udziału w cyrku z Glińskim, a siódmy krzyżyk na barkach Kaczyńskiego nadziei na przyszłość, jakąkolwiek przyszłość polityczną, nie daje - to z Palikotem tak źle nie jest, jakby to media usiłowały nam wmówić. Pierwszemu nieubłagana biologia elektorat przetrzebia, drugiemu ta sama biologia co roku z kilkuset tysięcy młodych ludzi wchodzących w dojrzałość, napędzi sporą ich część.
Ale to skrajności, w gruncie rzeczy chwilowo zupełnie politycznie nieważne. Kaczyński i Palikot jednakowo służą Polakom w charakterze politycznego kabaretu dostarczając trochę śmiechu, trochę emocji i bardzo dużo szumu medialnego.
Ale gdzieś poza tym szumem dzieją się rzeczy ważne. Dzieje się polityka.
I tak sobie myślę: ruch z zakładaniem konserwatywnego ugrupowania o charakterze think tanku może być wobec PO ruchem i na TAK i na NIE.
Na TAK, bo blokuje inne inicjatywy o podobnym charakterze i staje się dla konserwatystów miejscem formalnego skupienia się nad forsowaniem własnych poglądów. Może wzmacniać prawe skrzydło PO. A na NIE, może stać się miejscem przygotowanym dla potencjalnie możliwego wyjścia części posłów PO, gdyby... gdvby rekonstrukcja gabinetu zapowiedziana przez premiera Tuska nie ograniczyła się jedynie do wymiany nazwisk w ramach istniejącej już koalicji – ale oparta była o nową koalicję PO-PSL-SLD. Rozmowa Miller Kwaśniewski mogła właśnie tego dotyczyć.
Premier Tusk jest przed wieloma trudnymi decyzjami, w tym ratyfikowanie paktu fiskalnego i przygotowanie Polski do wejścia do strefy euro, wydają się być najtrudniejsze do przeprowadzenia. Zatem wzmocnienie skrzydeł własnej partii, poszerzenie ich i otwarcie na nowe nazwiska, wydaje się posunięciem w pewnym sensie koniecznym i dającym duże poczucie komfortu politycznego.
Obecna zależność od kilku zaledwie głosów, z którą premier sobie doskonale radzi, jest jednak mocno niekomfortowa.
Oczywiste jest, że nie widzę szczególnej ochoty do tracenia swojej doskonałej pozycji w PO jej posłów i chęci do wychodzenia z partii by oddawać się w ręce hochsztaplerów politycznych za mgliste obietnice – ale jak w każdej partii są ludzie, których albo partia ich, albo oni siebie w partii w latach następnych nie widzą. A już listy wyborcze do Parlamentu Europejskiego mogą być skutecznym magnesem.
Istnieje też możliwość, że tylko jedno skrzydło zostanie wzmocnione. Albo lewe, albo prawe...
W każdym razie wydaje mi się, że właśnie gdzieś tam poza mediami, bez zbędnego rwetesu, poważni ludzie podejmują ostateczne decyzje, co do wyboru jednego z owych trzech wariantów.
Zatem w oczekiwaniu na środę, sprzed własnego monitora, takie sobie sobotnio/niedzielne snuję dywagacje.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka