Pewien bloger pisząc o pewnym eksparlamentarzyście ze swojej partii, oddaje mu wręcz nabożny szacunek, twierdząc, że gdy tamten wchodzi, wszyscy powinni wstać i milczeć... W konkretnym przypadku, należałoby dodać, że powinni też sięgać czym prędzej do portfeli, bo mogą w ramach nabożeństwa w tym „kościele”, spodziewać się, niejako automatycznie, że ktoś im tacę podsunie pod nos.
Świętość bowiem kosztuje.
Powiem więcej, im mniej świętości, tym koszt wyższy.
Pieniądze? Hm... To będzie takie całkiem wprost i bez owijania w bawełnę opowiadanie o prawdziwej świętości i świętości nieprawdziwej, egoistycznej, ba, wręcz pazernej i za nic mającej świat i innych ludzi.
Niby to zrozumiałe, gdy rzecz dotyczy najbliższych, że wszystko, co mamy, wszystko co możemy, wszystko co potrafimy zdobyć i dać, by ratować, pomóc, ulżyć..
Tyle, że jeśli mogliśmy więcej, jeśli nie jesteśmy przeciętnym Kowalskim, jeśli mamy moc sprawczą I PIENIĄDZE, jeśli mogliśmy dla wielu tak samo w potrzebie bólu i nieszczęściu, ale w swojej bucie i megalomanii tylko my, tylko nas, tylko JA odmieniane przez wszystkie przypadki... I MIEĆ! A reszta, a co nas reszta obchodzi. Wszak to, co robimy i tak nasi pijarowcy, propagandyści i marketingowcy polityczni przedstawią jako poświęcenie nadzwyczajne. Będą budzić współczucie, będą opisywać dramat rozpacz, osamotnienie, i tę wielką, pełną wyrzeczeń miłość.
Wiecie o kim mówię – prawda?
To teraz spójrzcie na świętość prawdziwą – i porównajcie.
Oto matka. Kobieta u szczytu powodzenia i kariery, Sławna, piękna, podziwiana.
Czyż jest większy dramat dla matki, gdy jej dziecko staje się roślinką, w jednej strasznej chwili, gwałtownie i bez zapowiedzi tragedii? Zamiast życia jest wegetacja, skazanie na obce ręce i pielęgnację. Ile można podtrzymywać w sobie nadzieję? Jak długo można walczyć ze zwątpieniem i coraz głębszym poczuciem, że to wszystko, co mamy, co możemy, wszystko, co potrafimy zdobyć i dać, by ratować, pomóc, ulżyć – to wszystko na nic.
A jednak ta piękna kobieta nie aspiruje do roli świętej, nie staje się też Łazarzem oczekującym wskrzeszenia – ona chce wskrzeszać tych, których wskrzesić się da.- z pełną wiedzą, że dla jej dziecka jest już za późno. To ona, świadomie wykorzystując popularność nazwiska, pozycję, a nawet urodę, od drzwi do drzwi, od urzędu do urzędu, od człowieka do człowieka, zbiera pieniądze i ludzi i tworzy klinikę. Dla innych matek, tak samo bezradnie patrzących na nieszczęście ich dzieci. By dać szansę innym. Dla siebie nie oczekuje już niczego. To może zrobić, więc robi. To jej BYĆ!
Wiecie o kim mówię? O współczesnej świętej, Ewie Błaszczyk.
Porównajcie i bez zacietrzewienia politycznego oceńcie.
Moralność katolicka i wartości chrześcijańskie, władza, moc sprawcza, egoizm, korzyść, zysk, pieniądze, polityka, spełnienie w człowieczeństwie i w świętości i MIŁOŚĆ!...
Może zrozumiecie kiedy i przed kim należy wstać i milczeć.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka