Mówienie o Janie Rokicie per Rokita, nie jest dowodem lekceważenia, ale przeciwnie, jest tym rzadkim przypadkiem szacunku dla popularności, która pozwala na taka skrótową formę mówienia o kimś, kto jest powszechnie znany, jednoznacznie kojarzony, jako postać znacząca w jakiejś dziedzinie. Mówi się Wałęsa, Obama, Putin, a także Tusk, Komorowski czy właśnie Rokita.
Skoro już to sobie wyjaśniliśmy – to wspomnę jeszcze tylko, ze Rokitę traktuję jako „zwierzę polityczne”, czyli człowieka mającego wyjątkowy zmysł polityczny, posiadającego instynkt polityczny, czującego nadchodzące zmiany, reagującego z wyprzedzeniem na zdarzenia – co nie znaczy, ze reagującego właściwie. Tu bowiem mam poważne wątpliwości, czy pięknoduchostwo Rokity z jednej strony, a emocje i urazy natury osobistej, z drugiej nie stają mu na przeszkodzie wyciągania właściwych wniosków z dokonywanej analizy.
Bo w tym właśnie rzecz, że z analizami Rokity zgadzam się, ale z jego wnioskami na przyszłość już nie zawsze.
Przeczytałam uważnie wywiad z Rokitą – i widzę, jak czymś urażony, rozdzielił równo kuksańce.
Jakby doznał zawodu, że dotąd krytykując zbyt ostro i niesprawiedliwie Tuska, nie otrzymał niczego, co pozwalałby mu na obronę Kaczyńskiego, a raczej obu braci Kaczyńskich.
Totalna krytyka, jakiej Rokita poddał polską politykę, zawiera wszakże, jakby wbrew woli samego Rokity, uznanie dla dotychczasowych rządów Donalda Tuska i brak uznania, wspierany solidną porcją obaw co do przyszłości, działań politycznych Kaczyńskiego a także krytykę prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
Czy Rokita jest przeciwny pochówkowi na Wawelu? - Tak. Czy Rokita uważa, że Lech Kaczyński był słabym prezydentem? – Tak. Czy Rokita uważa, ze Jarosław Kaczyński dzieli społeczeństwo i prowadzi destrukcyjną i demoralizującą społecznie robotę? – Tak. Czy Rokita uważa, ze Tuskowi udaje się skutecznie bronić pozycji Polski i tego rządu? – Tak. Czy przy tym wszystkim Rokita dopatruje się w przeciwnikach politycznych właściwie samych wad? – Tak.
Kto chce niech przeczyta ten wywiad. Mnie w nim uderzają w nim dwie sprawy ( o których za chwilę) Obie, przy założeniu Rokity, ze mamy w Polsce system dwupartyjny, z silnymi przywódcami obu podporządkowanych im partii, co na długi czas determinuje utrzymywanie się obecnego rozkładu sił politycznych w Polsce. Co więcej – przy tym stanie, zdaniem Rokity obojętne jest kto będzie rządził, bo jak w Ameryce, tak i u nas, priorytety rządzenia nie zmienią się.
Rokita porównuje politykę w obecnym stanie, nie tylko w Polsce – do działań reklamowych, do walki o klienta politycznego - nazywając to polityką racjonalną.
Zdaniem Rokity, polityka przestała być walką idei i dążeniem do ich realizacji – czyli polityka prawdziwa nie istnieje. Istnieje jedynie marketing polityczny.
I on, Rokita, w tym udziału brać nie chce.
Powiedzmy, że w to wierzę.
Powiedzmy, że wierzę nie do końca, bo nikt tak nie czuje instynktownie właściwego czasu na decyzje polityczne, jak właśnie Rokita. Nieważne czy błędne są to decyzje czy słuszne. Jeśli więc odzywa się akurat teraz, u progu Nowego Roku – to znaczy, ze odczuwa mrowienie, niepokój, że zaczął słyszeć sekundnik zegara odmierzającego czas.
I dlatego zwraca uwagę na dwie sprawy: Pierwsza, to błąd Tuska,, że pozwolił Komisji Millera na tak oszczędne, tak nie do końca, tak niepełne przedstawienie wyników badania katastrofy smoleńskiej.
Rokita nie mówi co zostało niedopowiedziane. Czego brakuje – ale sugestia jest jasna. To czego brakuje, pozwala Kaczyńskiemu oskarżać rząd – chociaż... chociaż... mogą to być dowody przeciwko.... samemu Kaczyńskiemu.
I z tego Rokita wyprowadza wniosek, że miękka polityka Tuska pozwalająca Kaczyńskiemu na populistyczny bełkot może doprowadzić do sukcesu Kaczyńskiego w wyborach.
I jeśli dodamy do tego zapowiedzi szykowanych zamieszek z okazji kolejnej rocznicy katastrofy, zamieszek „aż do zwycięstwa”, do obalenia rządu, organizowanych przez Kaczyńskiego i Sakiewicza – to jasne staje się, że Rokita przyjął rolę Kasandry.
Niezależnie od tego, że uważam perspektywę przyjęcia władzy przez Kaczyńskiego za całkowicie nierealną, a wszystkie dywagacje o szczegółowym charakterze, dzielące skórę na niedźwiedziu, tworzące dowolne konfiguracje personalne ludzi, którzy rozwalą PO i obalą Tuska, od Gowina, przez Giertycha i Sikorskiego aż po Michała Kamińskiego – są jedynie szumem medialnym tworzonym przez niedowarzonych dziennikarzy – to wywiad Rokity jest jednym wielkim wołaniem do Tuska o politykę twardej ręki, politykę prawdziwą i politykę prawdy, bez względu na jak bardzo będzie ta prawda bolesna.
I to już nie jest jedynie kuksaniec
To w jakimś sensie także przyznanie się Rokity do własnej winy.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wywiady/rokita-strategia-oskarzania-tuska-o-zdrade-doprowa,1,5381417,wiadomosc.html
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/jan-rokita-premier-wie-ze-raport-millera-nie-wyjas,1,5381815,wiadomosc.html
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka