Kiedy wzburzony świat patrzył, jak zmuszono do ustąpienia ze stanowiska jednego z najświetniejszych prezydentów Stanów Zjednoczonych Richarda Nixona – patrzył na karę jaka spotyka człowieka za kłamstwo. Bo nie sama afera Watergate była przyczyną klęski politycznej Nixona, ale jego kłamstwo, że nic o tej sprawie nie wiedział. Prezydent, który uzyskał w wyborach rekordowe poparcie Amerykanów ustępował w atmosferze powszechnego zgorszenia i potępienia.
Inaczej dwadzieścia lat później potoczyły się losy innego amerykańskiego prezydenta, Billa Clintona. Nienajlepsza prezydentura upływała w atmosferze skandali finansowych i seksualnych. Afera „rozporkowa” z udziałem młodziutkiej asystentki Białego Domu zakończyła się najpierw kłamstwem prezydenta, że seksu z ową asystentką nie uprawiał, a następnie po naciskach komisji Clinton przyznał, ze doszło do seksu oralnego, czego za pełny stosunek seksualny uważać nie należy. Twierdził też, ze sprawa tak osobista nie może być rozpatrywana w kategoriach przestępstwa. Clinton kary uniknął.
Między epoką Nixona a epoką Clintona minęło dwadzieścia lat. Świat się zmienił
Dzisiaj, gdy mija blisko dwadzieścia kolejnych lat, kłamstwo jest już nieodłącznym elementem życia publicznego.
Rzadko się zdarza, by ktoś, kto trwał w kłamstwie ze wstydu za niezbyt wielki grzech, miał odwagę przyznać się w końcu do niego, jak Michał Boni.
Częściej mamy do czynienia z kłamstwem takim, jak dziennikarza politycznego Cezarego Gmyza, którego zwolniono z pracy nie dlatego, ze okłamał czytelników, ale dlatego, ze okłamał swojego redaktora naczelnego i wydawcę.
To dość dobrze charakteryzuje, jak kłamstwo wywalczyło sobie prawo obywatelstwa, jeśli tylko ma charakter publiczny. Nie jest tolerowane jedynie w bezpośrednich kontaktach podwładny – szef.
No i mamy zalew kłamstwa, z którego uczyniono oręż w walce politycznej.
A jeśli kłamstwo ma prawo być uznawane za prawdę – to nic dziwnego, ze znajduje swoich obrońców a nawet apologetów.
Broniący kłamstwa nauczyli się nim posługiwać, używając jako argumentów różnych jego form, wśród których króluje oszczerstwo i insynuacja.
Tą ostatnią posługują się bardziej tchórzliwi ale nie mniej zaciekli obrońcy kłamstwa. Jakby w obawie, ze wciąż istniejące prawo może ich pociągnąć do odpowiedzialności - uznają, że są bardziej bezpieczni, jeśli opatrzą sugerowanie innym czynów niegodnych, znakiem zapytania.
Jak w przypadku osoby broniącej Jarosława Kaczyńskiego i prezentującej siebie jako szlachetną opozycjonistkę lat 80-tych:
„Dopiero dzisiaj obejrzałam film "80 milionów". Padają tam słowa jednego z SB-ków: "Będą potrzebować tajnych struktur i my im te struktury zbudujemy". Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Piętak to czwarty czy piąty garnitur tych, których SB wpuszczała do podziemnych struktur”
Oczywiście można zadać pytanie „A jaką mamy gwarancję, że i Pani lub właśnie Kaczyński nie byliście nawet drugim lub pierwszym garniturem?” - co bez względu na oczywiste prawo do postawienia takiego pytania w tym, konkretnym kontekście, jest oczywistym zejściem na poziom owej „szlachetnej opozycjonistki”
No i pozostaje otwarte znacznie poważniejsze pytanie: czy skazywany przez sądy na prostowanie swoich kłamstw Jarosław Kaczyński wymaga obrony w takiej formie? Opartej na potrzebie kłamstwa i insynuacji? Czy ludzie stający murem za Kaczyńskim muszą kłamać jak on?
Odpowiedź znajduję w innym tekście:
„Nigdy go nie złamiecie, bo Kaczyński jest w nas.”
I jest to, niestety, PRAWDA!
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka