Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
3024
BLOG

Katolik w pułapce nienawiści - Adwentowe napomnienie

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 141

Atak szaleńca na obraz  Matki Boskiej Jasnogórskiej ma swoje korzenie w ataku na tablicę pamiątkową, na której poza  nazwiskami polskich prezydentów był krzyż. A wtedy reakcji hierarchów Kościoła katolickiego nie było.

Nie było też w czasie gdy bluźnierczo używano krzyża na Krakowskim Przedmieściu przez ludzi nazywających się jego obrońcami, gdy suspendowany ksiądz Małkowski, uczestniczył z krzyżem w bluźnierczym, jarmarcznym marszu z niesioną na ramionach polityków makietką pstro wymalowanego Tu -154 i śpiewano kłamliwe, urągające Bogu i prawdzie pieśni;  gdy przegnano księży chcących przenieść krzyż spod Pałacu Prezydenckiego do kościoła, gdy w  przemówieniach niektórych  biskupów pojawiała się insynuacja i kłamstwo; gdy o. Rydzyk zagrzewał z anteny swoich „misyjnych” mediów okłamywane tłumy zawsze przeciw wolnej Polsce; gdy kreowano nowych świętych według politycznego klucza; gdy dopuszczano do czytania ewangelii rozwodników i ludzi łamiących jawnie sakramenty; gdy na Jasnej Górze składano bluźniercze wota.

Nie było reakcji, gdy dokonywano demoralizującej zamiany  kościołów w obiekty publiczne, w teatr a nawet cyrk lub sale wiecowe, z demonstracjami wrogości, z wybuczaniem, wyklaskiwaniem, postaci, co do których już wcześniej nakręcono spiralę nienawiści, kiedy dopuszczano do wnoszenia do kościołów podłych w treści, wulgarnych transparentów, pod którymi i przy których szli księża z krzyżem, nie z krzyżem symbolem męczeństwa Chrystusa, ale z krzyżem symbolem politycznej walki.

Był za to niezgodny z poczuciem wartości chrześcijańskich i historyczności wzgórza wawelskiego większości Polaków, pospieszny, jakby pod przymusem, sprzeczny z poczuciem przyzwoitości i oceną zasług, pochówek na Wawelu Lecha Kaczyńskiego i jego żony.

Szantaż polityczny wobec Kościoła, zaczęty sprawą nie abpa Wielgusa, ale wcześniej, wtedy, gdy montowano w IPN jeszcze za prezesury odchodzącego z IPN Leona Kieresa, sprawę, która miała „rzucić Polaków na kolana”, czyli próbę oskarżenia Jana Pawła II o współpracę z SB, a skończyło się na oskarżeniu o. Konrada Hejmo -  zadziałał skutecznie - to wtedy rzucono hierarchię Kościoła na kolana przed polityką. Potem wielokrotnie fragmentaryczne akta IPN za prezesury Janusza Kurtyki służyły celom utrzymywania w posłuszeństwie wobec polityki ludzi Kościoła.


Przyzwolenie na lżenie biskupów i księży głosem rozsądku wzywających nie do pokory a do zachowania katolickiej przyzwoitości; pozwalanie na polityczną działalność księdza Isakowicza-Zaleskiego; oskarżającego Kościół o nieprawość; kampanie wyborcze przy i w kościołach, indoktrynacja i deprawacja kłamstwem wiernych; jawne czerpanie nadmiernych korzyści z pieniędzy publicznych, zbyt słabe angażowanie się w pomoc społeczną, ograniczone do symbolicznych działań, zresztą najczęściej kościoły i parafie udzielające pomocy są jedynie  pośrednikiem przekazującym dary wcześniej pobrane z organizacji pomocowych Unii Europejskiej lub rodzimych, państwowych  funduszy tworzonych w Banku Żywności czy Polskim Komitecie Pomocy Społecznej. Caritas działa, jakby miał być jedynie plastrem na wyrzuty sumienia. Selekcja rodzin, którym udziela się pomocy, bynajmniej nie pod kątem finansowego statusu, a pod kątem politycznego przypisania do istniejących w Polsce opcji politycznych – w dobie elektronicznego przekazu informacji i szybkości w jej docieraniu do społeczeństwa, budzą niesmak i zgorszenie.
.
I polityka obecna we wszystkich działaniach Kościoła – w homiliach, kazaniach, nauczaniu, akcjach kościelnych i przykościelnych, a nawet w Grobach Pańskich i szopkach bożonarodzeniowych.
I wszędzie tam kłamstwo, sączenie nienawiści do brata swego. Napominanie i piętnowanie nie tych, którzy nienawiść sieją, ale tych, którzy przed nienawiścią się bronią.

Stosunek polityków do pojednania między prawosławiem a katolicyzmem powinien być dzwonkiem alarmowym dla Kościoła. Spadek powołań, kilkaset szkół w Polsce, które zrezygnowały z lekcji religii – i.....?

W ludziach narasta nienawiść. Słabe umysły i słabe charaktery reagują najmocniej. To działa w obie strony. W jednych kierunkuje się  wobec wskazanych obiektów nienawiści, w innych do wskazujących – ale źródło tej nienawiści jest to samo: Jarosław Kaczyński żerujący  na prymitywnych emocjach, odwołujący się do najniższych instynktów człowieka, nobilitujący podłość i kłamstwo a przede wszystkim największe ludzkie zło – głupotę.

Katolik chodzi do kościoła dla Boga, bo tak został wychowany.  Ale katolik w tym kościele coraz mniej ma okazji spotkać Zbawiciela a coraz więcej uzurpatorskiego „zbawiciela”.
Ten pierwszy z „kielichem krwi mojej i chlebem, ciałem moim”  jest abstrakcyjny i ograniczony do naskórkowego rytuału, w którym padające słowo Miłość refleksji nie budzi.
Ten drugi jest realny, z krwi i kości, zagrzewający kłamstwem, oszczerstwem, insynuacją do agresji, przemocy, zawiści, nienawiści, wojny ze wskazanym palcem politycznym wrogiem.

Gdzie mamy szukać pokoju, jeśli przekazujący sobie jego znak zostali właśnie stygmatyzowani znakiem wojny?


Szaleńców, ludzi podłych, politykierów, populistów, totalitarystów, oszalałych nienawistników w polityce jest sporo wszędzie, na całym świecie. Ale w demokracjach stanowią margines bez znaczenia, ponieważ żadna poważna, kierująca się zasadami etycznymi siła polityczna nie udziela im wsparcia. Zwłaszcza siła, której przez wieki naród ufał i która wartości duchowe stawiała ponad doraźnymi korzyściami politycznymi.

Jakże bolesne jest dla polskiego katolika, gdy odpowiadając na pytanie, kto jest winien podziału Polaków, sięgającego nawet wnętrza rodzin, musi po rozważeniu wszystkich za i przeciw, wszystkich uczestników sceny politycznej, najuczciwiej odpowiedzieć: mój Kościół Katolicki.
 
 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (141)

Inne tematy w dziale Polityka