Jadwidze Staniszkis na stare lata wydaje się, ze jest cwańsza od Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska razem wziętych. Wykombinowała sobie , że uda jej się skłócić Platformę, podpuścić samego Tuska i napuścić na siebie czołowych polityków PO i w ten sposób doprowadzić do jej rozbicia – na czym skorzysta, oczywista oczywistość, zbyt nieporadny w swoim dążeniu do przejęcia władzy, jej podopieczny Jarosław Kaczyński, który w zawiązku z tak wspaniałą perspektywą łatwego dorwania się do urzędu premiera, może nawet zrezygnuje z tego marszu z okazji rocznicy własnego nieinternowania 13 grudnia 1981 roku.
Naiwna wiara we własną inteligencję Jadwigi Staniszkis idzie w parze z równie naiwną wiarą we własny geniusz polityczny Jarosława Kaczyńskiego – których zadufany sposób uprawiania polityki kwalifikuje na wodzirejów wieczorków zapoznawczych w Klubach Gazety Polskiej i nic ponadto.
Na tym właśnie polega nieszczęście PiS.
Na tym przekonaniu, ze jest się kimś wyjątkowym, a inni są głupsi, chociaż prawda, gdyby ją i Staniszkis i Kaczyński umieli dostrzec, jest diametralnie przeciwna.
Pan, Panie Jacku popełnia ten sam błąd zadufania, lekceważenia mądrzejszych i inteligentniejszych od Pana.
Przeanalizowałam sobie Pana tekst, tekst niemądry i niepotrzebny. Tekst, który nikomu, a przede wszystkim Panu, korzyści nie przynosi.
Zwolnienie z pracy przez właściciela firmy człowieka, który działał na szkodę tej firmy i jej właściciela – nie jest niczym nadzwyczajnym. Przeciwnie zdarza się dosyć często. Z faktu, że rzecz dotyczy gazety – nie płynie żadna okoliczność zmieniająca podstawowe zasady etyczne ani też zasady prowadzenia biznesu.
Opozycja pisowska w Polsce ma sporo własnych mediów, znacznie więcej niż inne opcje polityczne, do których zresztą te inne opcje nie są dopuszczane. Inaczej niż we wszystkich mediach niepisowskich, gdzie przedstawiciele PiS są zapraszani i mają prawo głosu.
Poza tym – tygodnik „Uważam Rze” wciąż istnieje.
Zatem dopuszcza się Pan zwyczajnego kłamstwa , przedstawiając sytuację, jako naruszenie ładu medialnego w Polsce. A przy okazji - pojęcie naruszenia ładu medialnego – jest pojęciem pustym i bez treści. Bo jeśli istnieje możliwość swobodnego prezentowania dowolnych poglądów politycznych , a tak jest w Polsce – to żaden ład medialny z powodu decyzji o zwolnieniu jednego pracownika, niechby i nawet redaktora naczelnego – tego ładu nie narusza. Zwolniono Michała Kobosko , Tomasza Lisa, wcześniej także i Pawła Lisickiego z „Rzeczpospolitej”, a jeszcze wcześniej wszystkich tych, których masowo zwalniał z mediów Kaczyński i których zwalniali następcy Kaczyńskiego – i ład medialny w Polsce jakoś się nie zawalił.
Pisze Pan nieuprawnione stwierdzenia : „Z biznesowego punktu widzenia tygodnik odniósł sukces na bardzo trudnym i coraz bardziej kurczącym się rynku mediów w Polsce”. Tygodnik, który przed rozdzieleniem z „Rzeczpospolitą” bazował na kosztach ponoszonych właśnie przez „Rzeczpospolitą”, jako, ze robili go ludzie na podwójnych etatach, czym swobodnie manewrował wspólny dla obu tytułów redaktor naczelny, mógł udawać, że jest przedsięwzięciem biznesowo opłacalnym, Ale po rozdzieleniu tytułów i składów redakcyjnych – okazało się, że tak nie jest.
Ale przecież nikt nie wymaga od Pana, by znał się Pan na biznesie sporego koncernu prasowego Presspubliki lepiej od jej właściciela.
Jednak od Pana, posła na Sejm RP, posła partii rządzącej, a więc poważnego przedstawiciela polskiej polityki można i należy wymagać, by znał się Pan na odczuciach społecznych i w tej mierze do kłamstw się nie posuwał. A niestety pozwala Pan sobie na daleko idącą dezynwolturę, wręcz butę w stwierdzeniu: „W oczywisty sposób sympatia czytelników jest po stronie dziennikarzy.”
Skąd Pan to wie?
Ma Pan jakieś wyniki badań na ten temat? Pańskie stwierdzenie dotyczy wszystkich czytelników, czy też wybranej grupy? Czytelników związanych z jakąś opcją polityczną? Kto Panu z czytelników opowiadał o tym, ze czuje się zlekceważony? W imieniu ilu innych czytelników deklarowano to poczucie zlekceważenia? Wycofanie się sympatyków „Uważam rze” na Twitterze czy na Facebooku – jest dla Pana miernikiem ich poczucia zlekceważenia i co więcej sympatii okazywanej dziennikarzom, którzy przegrali próbę szantażu wobec wydawcy i musieli sami odejść?
Na jakiej liczbie „fanów”, którzy zrezygnowali z „lajkowania” „Uważam Rze” opiera Pan swoje ogólne w charakterze twierdzenia? W jaki sposób dochodzi Pan do wniosków oceniających sympatię DO KONKRETNYCH DZIENNIKARZY lub jej utratę?
Co Panu daje prawo podpierać swoje wywody tym, że Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich domaga się od Ministra Skarbu, w rządzie, którego Pan jest sejmowym reprezentantem, ujawnienia szczegółów transakcji sprzedaży tytułów Grzegorzowi Hajdarowiczowi? Jakby SDP było jakimś autorytetem? Przecież SDP jest jedynie agendą zrzeszającą propagandystów pracujących dla PiS, a wszystkie oświadczenia , w tym kuriozalne poparcie udzielone Grzegorzowi Braunowi , dowodzą, ze mamy do czynienia ze skompromitowaną organizacją o charakterze politycznym a nie branżowym, dziennikarskim. A z faktu, że ktoś się czegoś domaga, nie wynika ani jego prawo do tego domagania się, ani żadna racja.
Napisał Pan tekst , jak uczeń liceum pisze wypracowanie na zadany temat, nie mając wiedzy, łapiąc kilka srok za ogon, po łebkach, dopasowując fakty pod założoną z góry tezę i co gorsza dokonując nieuprawnionej nadinterpretacji.
Pisze Pan: „... dialogu społecznego, pluralizmu i ładu medialnego. Te wartości w komunikacji społecznej są bezcenne.”
Te wartości akurat nie zostały w żaden sposób naruszone.
Natomiast tym, co jest najbardziej bezcenne dla „dialogu społecznego, pluralizmu i ładu medialnego” jest mówić prawdę i być dojrzałym, odpowiedzialnym za słowo politykiem.
Życzę Panu, by Pan do tego kiedyś dorósł.
http://jacekzalek.salon24.pl/469160,co-uwazam-o-uwazam-rze
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka